galeria sztukpuk | wydarzenia | galerie | forum-teksty | recenzje | archiwum | linki | kontakt

 

 

 

Roman Wysogląd

Bywam, więc opisuję (32).

 

 

Nareszcie! Nowa powieść Krzysztofa Pasierbiewicza!

Dla każdego, kto chociaż trochę interesuje się literaturą, co w dzisiej-szym, skretyniałym świecie staje się rzadkością, było więcej niż pewne, iż pan Krzysztof Pasierbiewicz nie poprzestanie na barwnym opisywaniu wybranych zdarzeń ze swojego (i nie tylko) życia ("Epopeja Helskiej Ba-langi", "Podaj hasło"). Więcej, że jak na prawdziwego mężczyznę przy-stało, spróbuje się zmierzyć z wyzwaniem znacznie dostojniejszym, czyli czystą prozą.
Od urokliwego bankietu w Piwnicy pod Baranami promującego bez-wstydną spowiedź autora, z co pikantniejszych grzeszków birbanckiego życia (odważnie wyjawioną w dziele pod tytułem "Podaj hasło") nie mi-nęło więcej jak siedem miesięcy, gdy na przełomie roku narodziła się powieść pod znamiennym tytułem "Wielkie nic, czyli zagubiona toż-samość".
Na ponad trzystu stronach dostajemy wspaniały, niemal renesansowy opis krakowskich klimatów drugiej połowy dwudziestego wieku.
Fascynujące są strony, na których autor bawiąc się językiem ( jak nie-którzy politycy nami), w sposób ujmująco zabawny wprowadza nas w świat starych krakowskich domów i kultowych miejsc spotkań lokalnej socjety, skażonych znamiennym krakauerskim piętnem, poczynając od Franca Józefa, poprzez Karola Wojtyłę, na Skrzyneckim kończąc.
Okres ostatniej transformacji, to w powieści Krzysztofa wymowne stu-dium postaw i zachowań ewoluujących (nie zawsze w dobrą stronę) kra-kowskich artystów, naukowców, nowofalowych biznesmenów i bardziej lub mniej upierdliwych nieudaczników, którymi schyłek wieku brutalnie wybrukował koślawe chodniki podwawelskiego grajdołka.
Krzysztof nie byłby sobą, gdyby w pozornie prostą i pogodną akcję nie wplótł okazowych postaci naszych nowych czasów, czyli mówiąc jaśniej "mentalnie nowobogackich", nadętych kretynów poprzebieranych w gar-nitury od Armaniego, z cygarami w zębach, którzy aromatu Cohiby nie odróżniają od swądu skisłego ogórka. Nie oszczędził też osobników z poważnym cenzusem, "którym w durnej pogoni za Nową Europą zaczęła wystarczać jedna książka rocznie - katalog turystyczny z Biura Necker-mann'a".
Lwią część swojej powieści autor poświęca postępującej erozji morale i wrażliwości politycznie poprawnych (czytaj bezjajecznych) kameleonów, którzy w młodości ( i nie tylko) zdawali się dawać asumpt by nas tytuło-wano dumnie Krakowianami.
W powieści Krzysztofa, zbyt szybko odchodzący w przeszłość auten-tyczny Kraków, który jeszcze nie tak dawno był na wyciągnięcie ręki (a może nam się tak tylko wydawało), odkąd nadeszło Nowe, "mizdrzy się do niego w chocholim tańcu pawi z przyjezdnymi", gubiąc nieuchronnie swoją szczytną tożsamość. Tożsamość miasta, gdzie "kiedyś nie było nudy, choć życie toczyło się wolno, jak stara dorożka, ale bardziej do spodu, gdzie tętniło sedno".
Mnie z nowej książki Krzysztofa najbardziej wzruszyły malarskie opisy szczególnie mi drogich miejsc, które, niestety, odeszły w niebyt, jak bar w Hotelu Francuskim, sławna mordownia Trzy Rybki, Empik pod Te-atrem Starym, restauracja Twardowska, dawny Spatif na Placu Szcze-pańskim i setki równie magicznych miejsc, o których już nikt nie pamięta.
Tematów damsko - męskich zawartych w powieści nie będę omawiał, bo coś musi zostać nienazwane. Coś, co w zamyśle autora jest jedynie pikantną przyprawą romantycznego opisu magicznego miasta nawie-dzonego z nagła pandemią wyścigu szczurów, kiedy "człowiek zapo-mniał, że pośpiech poniża".
Ale mimo wszystko chce się żyć, szczególnie po przeczytaniu powieści Krzysztofa.
Naturalnie pan Pasierbiewicz nie będzie miał łatwego życia (a kiedy miał?), gdy wyleniałe, kasandryczne hieny starego Krakowa i młode, karmione serialami drapieżne zwierzątka rzucą się na niego by go roze-rwać na strzępy za to, iż się ośmielił drasnąć od zawsze nietykalny mit galicyjskiego Krakówka.
Na szczęście prawdziwa sztuka broni się sama, co w przypadku powie-ści "Wielkie nic, czyli zagubiona tożsamość" rozumie się samo przez się.
Gdyby Pasierbiewicz tej książki nie napisał, to i tak by istniała, ponie-waż wszystko, o czym pisze jest w nas, niestety, na zawsze.

Krzysztof Pasierbiewicz
Wielkie nic, czyli zagubiona tożsamość.
Wydawnictwo XYZ,
Okładka - Zbigniew Prokop
Kraków 2009.

 

Roman Wysogląd

galeria sztukpuk | wydarzenia | galerie | forum-teksty | recenzje | archiwum | linki | kontakt


Copyright by "SZTUK PUK" 2001 - 2005 Kraków , Ryszard Bobek, Filip Konieczny