magazyn sztuki



Maciej Szybist - Recenzje


dotychczasowe >>>

aktualne >>>


Agresja czystości

(recenzja do Performance Miho Iwata "Biała pamięć" w Otwartej Pracowni 22.08.2010)


Otwarta pracownia staje się jedynym pustym miejsce w cywilizacji która jest zapchana obrazkami, obrazami malowidłami posterami clipami, tym wszystkim, co Bierdiajew bodaj nazwał fałszywą ikoną - lub klątwą Rafaela… od jakiegoś czasu, od dłuższego czasu od wieku trwa w sztuce pożądanie czystości…. Sztuka – muzyka (np. Morton Feldman) także wizualność (to co istnieje w obrębie widzialnego promieniowania magnetycznego) oraz grawitacyjność (taniec architektura rzeźba) zmierzają ku „czystości” – hasło „czystej formy” znane (?) tutejszemu użytkownikowi tutejszego języka dzięki Witkacemu jest ważne nie przez słówko „forma” ale przez przymiotnik :”czysta”!!

W Otwartej Pracownik robią coś takiego w pseudowizualności Marysia Wasilewska i Staszek Koba – pani Połtowicz ze swoimi etiudami przypominającymi nieco wyrafinowane gadgety dla Yuppie’s z lat 80, też stawia się w tym cieniu nicości – nie jest to oczywiście nic takiego jak powiedzmy,

F-BUILDING IN MINAMI-AOYAMA Minami-Aoyama / Tôkyô 1991

 


Ale kierunek, „gest” jest taki sam: rozciąć ten natłok, zrobić miejsce, gwałtem (to jest „formą”!!) zrobić miejsce dla „nicości”…


 


Ten gość Hans Hartung wiele lat temu robił to ręcznie gdyż miał jeszcze nadzieję, że żyje w pustce, gdzie snują się tylko fantomy przeszłości i jakieś nieistotne cienie popkultury, więc wystarczały mu jego eksplozje torujące drogę ku temu, co fałszywa ikona zasłania… zapewne ku „Czarnemu kwadratowi” (lub czemuś w tym rodzaju…)

 – teraz już tak łatwo nie jest, jest gorzej, większy tłok, żeby przebić się poprzez te geologiczne warstwy znaczeń, oczywistości, skojarzeń; żeby oczyścić miejsce dla tego „innego” trzeba gwałtu gnostycznego, nawiedzenia mistycznego, olśnienia bliskiego (jak się może wydawać, bo wszak któż to wie??...) jakiejś świętej Teresie czy księciu Myszkinowi..

Tą właśnie drogą (zwaną potocznie „butoh”) zmierza pani MiHo…. Jej aktywna obecność (jeśli w trakcie wykonywania to jest dalej pani MiHo a nie jakiś Dasein…) wyznacza różnię pomiędzy tym co jest tu i tym, co jest od niego inne (choć takie samo, lecz inne… żeby tak się wyrazić w stylu topologii czy raczej Julii i Mandelbrota (to tacy matematycy od fraktale)

 

Gdyby uznać powyższą sugestię za wskazówkę operacyjną (tę, że „forma” to gwałt zadany fałszywej ikonie zapychającej istnienie a „czysta” to jest właśnie to, co ma być (całkiem jak u Kanta „”wolno błądzące piękno”… ) więc gdyby tak być miało, to akcja pani MiHo wobec tych cicho pobrzękujących, aktywnie dekonstruujących swoją wizualność sygnałów istnienia (szkło - woda - szkło…) byłaby istotnie egzorcyzmem wobec wszystkiego co tam się znalazło, także a może i głównie byłby to egzorcyzm skierowany przeciwko publiczności czy widzom….

 

 

Działalność poprzez „butoh” pani MiHo od samego początku to jest odkąd pamiętam, zawsze była skierowana przeciw światu to jest zmierzała do kompromitacji bycia wszystkich co są w pobliżu… zawszem tak myślał i chyba mam rację…

Tym razem gwałt formy to znaczy: „żywioł butoh” przejawił się istotnie w gwałtownym ataku…. Udało mi się ujść z życiem, więc siedzę i opisuję to, zachowując w sobie szczęsne wspomnienie tej chwili…

Maciej Szybist, wtorek, 24 sierpnia 2010

 

Biała gorączka Krystyny Połtowicz (wernisaż) - Kraków

Krystyna Połtowicz – ur. w 1980 roku w Krakowie. Od 2002 roku mieszka i pracuje we Francji. Absolwentka École Nationale des Beaux Arts w Lyonie (2006) i podyplomowych studiów Art & Design & Recherche w Cité du Design w Saint-Étienne (2007).

MiHo Iwata - Butoh



home | wydarzenia | galeria sztukpuk | galerie | recenzje | forum-teksty | archiwum | linki | kontakt