magazyn sztuki



Roman Wysogląd - teksty

W świecie sztuki i złomu.

 

Jaki jest świat każdy widzi, ale nie każdy wie ( lub rozumie) jak wygląda ten, w którym mieszka Kazimierz Machowina. Obrazy olejne, akryle, rysunki, wiersze. A do tego wydarzenia poznańskie 56, kabaret „ Zdrój Jana” (62), ukończone studia malarskie w krakowskiej ASP w pracowni profesora Krchy (66), praca na stanowisku kontrolera złomu w świętej hucie im. Lenina ( 66 – 72).  Nieźle jak na jedno, pełne niespodzianek i zawirowań życie. Do tego teatrzyk „ Lornetka” ( 74), plenery malarskie, koty i fascynacja morzem. „ Mistrz malarskiej miniatury”, „ magiczny realizm”, „ konsekwentnie od lat realizuje swoje widzenie świata w miniaturowej formie” – czasami mam dość sztucznych słów wypowiadanych przez super zawodowych krytyków, czy przyjaciół malarza. Wszystko sprowadzają do wyświechtanych sloganów, pustych, od lat powtarzanych przy każdych okazjach sformułowań, czczych frazesów, którymi brukują nie swoje piekło. Strasznie łatwo coś, co czasami nie da się określić, czyli wielkość w sztuce, zaszufladkować, podpierać się opiniami wielkich (prof.Tischner), czy po prostu zwyczajnie starać się dostępnymi słowami opisać, co czuję patrząc na rysunki czy obrazy Kazimierza M.

Ale na szczęście prawda nie jest aż tak bardzo jednoznaczna, od razu dla wszystkich przyswajalna i zrozumiała. Sztuka – na szczęście - ma swoje tajemnice i często sama broni się przed ogólnikami lub jednoznacznością.

Naturalnie, każdy ma prawo do swoich ocen, ale moim zdaniem w przypadku twórczości pana Kazimierza błądzimy jak przysłowiowe dziecko we mgle, ponieważ autor bawi się z nami w ciuciubabkę. Dosłownie. Przecież jego wyśmienite rysunki i obrazy to coś więcej jak tylko „ sacrum artystycznego kunsztu”, czy „ wszystko to takie proste, a jednocześnie bardzo dobitne, malarskim językiem powiedziane”. Życie płynie, chociaż czas stoi w miejscu. Do tego kolory z obrazów Kazimierza Machowiny towarzyszą nam w codziennej wędrówce przez niepewność, brak zrozumienia, czy niemożliwość porozumienia się w najprostszych wydawałoby się

sprawach. Do tego rysunki, czyli zbiór prawd tak wielkich, na ile tylko można zbliżyć się do absolutu, czyli…? No właśnie? Do czego? Na szczęście pan Kazimierz nie podaje nam jedynej, słusznej prawdy ( jako odpowiedzi) na tacy.

Jego znakomity warsztat, pędzel i ołówek opowiadają o wiele więcej o nas samych, niż niejedna strasznie gruba książka, czy kilkuodcinkowy film.

I tyle. Reszta jest niedopowiedzeniem, poleganiem na wrażliwości odbiorcy, czy wiarą ( nie wiem na ile uzasadnioną) w należyte przygotowanie intelektualne oglądającego. Daleką drogą przebył Kazimierz Machowina. Od Czarnkowa do Nowej Huty. Ale także od ucznia w Państwowym Liceum Sztuk Plastycznych w Poznaniu do Mistrza. I to w tak krótkim czasie. Ale zaraz rodzi się pytanie: czy dorośliśmy do wrażliwości pana Kazimierza Machowiny? Mam poważnie wątpliwości.

 

Roman Wysogląd

 


home | wydarzenia | galeria sztukpuk | galerie | recenzje | forum-teksty | archiwum | linki | kontakt