galeria sztukpuk | wydarzenia | galerie | forum-teksty | recenzje | archiwum | linki | kontakt

 

 

ul. Dietla 11
31-070 Kraków

tel. +48 12
636-71-98
e-mail: otwarta.pracownia@wp.pl

 

wydarzenia 2000 - 2002

artists on location, artists in motion

wydarzenia 2003

Magdalena Kazimierska
"kwiaty w środku"
(in medio flores)
5.12.03 - 22.12.03

 

fotoreportaż z wernisażu

Witold Stelmachniewicz
"The Post - Everything Paintings"
7.11.03 - 28.11.03

 

 

 

fotoreportaż z wernisażu

Dariusz Mlącki
"Możliwość istnienia przedmiotów niemożliwych"
Malarstwo

 

 

fotoreportaż z wernisa

wystawa fotografii
AYANO SHIBATA japonia
od 18 lipca 2003

fotoreportaz z wernisazu

... pani Ayano Shibata stwierdza bowiem że "anything goes", to znaczy że 'nic nie idzie', nic nie wychodzi, wszystkie próby działań duchowych i artystycznych są absurdalne, wszystko co nas otacza może się i zdarza, ale jest bez sensu a najbardziej bez sensu i w sposób bliski katatonii i samobójczej akcji (jedynie sensownej) jest ten co robi te fotografie i ci, którzy na nie patrz wierząc, że one są w swoim bezsensie sensowne, że to nie "performence", ale że to jakąś "prawda"........ jeśli taka jest bowiem prawda (a chyba właśnie taka ona jest) o ludzkim byciu i bycie i jago celowości i jego wolności to istotnie pora umierać albo niech się mną (nami) ktoś zajmie i oszołomi neuroleptykami...>>>

Bibeloty
Tekstura czyli tkanka świata składa się także zapisów w języku naturalnym, Paweł Susid, zasłużony twórca polskiego "das neue wilde" pokazuje w Otwartej Pracowni że tak właśnie jest.

 

 

fotoreportaż >>>

  Eg 'Nam Thaigh An Cridh An Lamh

Już od jakiegoś czasu można było zobaczyć w Otwartej Galerii kolejną odsłonę teatru metafizycznego Annemarie Frascoli. Tym razem spektakl nosi tytuł „fair is foul, foul is fair...”

 

 

 

fotoreportaż >>>

wydarzenia 2004

KRZYSZTOF KLIMEK
"OPUS MINOR"
10.12.2004 (piatek), godzina 19.00

 

 

fotoreportaż z wernisażu

Józef Robakowski, "Obrazy energetyczne",
od 19.11.2004

Na wernisażu także pokaz filmów

fotoreportaż z wernisażu

Kąty energetyczne. Prace z cyklu "kąty energetyczne" są wyrazem fascynacji problemem istnienia KĄTÓW jako swego rodzaju geometrii intuicyjnej. Ten wyimaginowany przez umysł człowieka MODEL stał się od wielu lat głównym motywem mojej aktywności artystycznej. Zastanawiam się, "na ile "geometria" mająca przecież jedynie w swej intencji cele praktyczne może funkcjonować w sztuce? Aby ten problem stał się istotny postanowiłem powołać KĄTY jako energetyczny znak kulturowy w formie osobistego fetyszu. Mam intuicję, że dysponując trzema katami uda mi się w dowolny sposób narzucić je tzw. RZECZYWISTOŚCI, ale też na moją motoryczność biologiczną. Dzięki takiemu zabiegowi pragnę spowodować coś w rodzaju napięcia energetycznego. To NAPIĘCIE ma być sensem tej absurdalnej pracy, czyli sposobem nadania własnej artykulacji niezależnie istniejącej już ode mnie materii
(Józef Robakowski).

.Maciej Szybist (o twórczości Józefa Robakowskiego)
SFUMATO GEOMETRII NIE WYPRZETĘŻE...

Tak wierzy Józef Robakowski, profesor od postępowej awangardy wizualnej z Łodzi, artysta zapisujący swoje wizje i manifesty przy pomocy technik wywodzących się z futuryzmu – mianowicie montażu fotograficznego, preparowanego obrazu filmowego, montażu filmowego, obrazu ruchomego generowanego technika "non camera" , instalacji przestrzennych i tak dalej; także produkcji tradycyjnie statycznych bardziej malarskich przy pomocy aerografu albo college’u ... >>>

Miho Iwata
Performance,
6.12.2004

 

 

 

 

fotoreportaż z wydarzenia

Wojciech Zubala " Obrazy bez tytulu"
od 29.10.2004
oraz pokaz filmów Beaty Stankiewicz "Siesta"
Uwaga: pokaz filmów Beaty Stankiewicz tylko w dniu


fotoreportaż z wernisażu

22.10.2004 (piatek), godzina 19.00
MARIA PYRLIK
"OBRAZY NA SCIANACH"
Uwaga: pokaz odbył się tylko w dniu 22.10.2004


fotoreportaż z wernisażu

Fort Sztuki i Otwarta Pracownia zaprasza
"DOCUMENTA DOKUMENTU - DOCUMENTA SZTUKI"
wystawa czynna od1.10.2004 do 20.10.2004
W trakcie trawania wystawy odbyły się pokazy video. Patrz szczególy poniżej.
Kuratorzy projektu: Roman Lewandowski i Artur Tajber - kontakt: zetajber@cyf-kr.edu.pl ,

fotoreportaż z wydarzenia

UCZESTNICY:
Bogdan Achimescu, Jerzy Bereś, Teresa Bujnowska, Józef Bury (Francja), Małgorzata Butterwick, Paweł Chawiński, Zenon Fajfer, Paweł Górecki, Łukasz Guzek, Peter Grzybowski (USA), Anna Janczyszyn Jaros, Andrzej Karpiński, Władysław Kaźmierczak, Łukasz Kieferling, Robert Kuśmirowski, Leszek Lewandowski, Barbara Maroń, Maria Pyrlik, Jan Rylke, Brygida Serafin, Héctor Solari (Urugwaj), Robert Sot, Antoni Szoska, Grzegorz Sztwiertnia, Artur Tajber, Alicja Żebrowska
Projekty kuratorskie:
Grzegorz Borkowski, Sławomir Sobczak, Janusz Jodko, Piotr Krajewski, Przemysław Kwiek, Berenika Partum, Wojciech Kozłowski, Aneta Szyłak & Grzegorz Klaman, Magdalena Ujma & Joanna Zielińska (EX GIRLS), PGR ART, Zygmunt Piotrowski, Janusz Bałdyga, Grzegorz Drozd (ZOR), Andrzej Jarodzki
Projekt "DOCUMENTA DOKUMENTU - DOCUMENTA SZTUKI" jest 11 z kolei edycją Festiwalu "Fort Sztuki". Prezentacja prac, która będzie miała charakter wystawienniczy oraz akcyjny, obejmuje szeroko rozumianą problematykę "dokumentu".
Artyści i kuratorzy postawili sobie za zadanie próbę namysłu nad istniejącymi różnicami, analogiami oraz wszelkimi relacjami zachodzącymi pomiędzy "dokumentem", "dokumentacją" a samym "dziełem". Wystawa pokazuje także projekty artystyczne, które nigdy nie zostały zrealizowane - bądź z zamierzenia autora, bądź w rezultacie innych, zewnętrznych okoliczności. Drugą częścią projektu jest publikacja pierwszego numeru nowego magazynu artystycznego, gazety "FORT SZTUKI", poświęconego tej samej problematyce, który zostanie zaprezentowany w trakcie trwania wystawy.
Stowarzyszenie FORT SZTUKI - grupujące grono krytyków, kuratorów oraz artystów - powstało w 1995 r., a zarejestrowane zostało w rok później. Wcześniej jako grupa nieformalna w ramach ZPAP jego członkowie organizowali od roku 1993 pierwsze festiwale o tej nazwie. W dorobku SFS jest 10 festiwali "Fort Sztuki", publikacja ich dokumentacji, kilka sympozjów, katalogów i książek. Jego członkowie od wielu lat pracują zawodowo i społecznie przy organizacji życia artystycznego w Krakowie, prowadzą niekomercyjne galerie, organizują wystawy, festiwale artystyczne, uprawiają teorię i krytykę artystyczną na łamach krajowych i zagranicznych pism, w książkach i katalogach wystaw. Celem stowarzyszenia jest skupienie się nad problemami sztuki najnowszej w Krakowie oraz utworzenie tu Międzynarodowego Centrum Sztuki Aktualnej - nie jako kolejnej instytucji służącej interesom elit, lecz prawdziwego programu pracy i edukacji społecznej. Od roku 1999 SFS jest także organizatorem prezentacji polskiej sztuki współczesnej zagranicą - dotychczas zrealizowało swoje projekty w Norwegii (Bergen - Fort Sztuki 1999, EOM 2000), w Republice Irlandii (Dublin - Polish Artists at Temple Bar Gallery, 2001) i we Francji (Paryż - Nowa Fabryka, 2002). Stowarzyszenie posiada sieć kontaktów artystycznych w Polsce i na świecie, jest członkiem kilku międzynarodowych sieci artystycznych (Territories Nomades, EPARE, IAPAO), stale współpracuje z kilkunastoma organizacjami artystycznymi na świecie, prowadząc działalność promującą najnowsze zjawiska w sztuce.

W dniu 2 X 2004, godz. 17:00 odbyła się promocja gazety "FORT SZTUKI" w Otwartej Pracowni

8 X 2004, godz. 17:00 - KINO-NON-STOP, Otwarta Pracownia

IZA DEGARDO & PAWEŁ GÓRECKI
SHORT MESSAGE SERVICE
BOLONIA - KRAKOW
od 17.09.2004

fotoreportaż z wernisażu

WACŁAW GAWLIK
"OBRAZY Z ZESZŁEGO WIEKU"
od 27 lipiec 2004

 

 

fotoreportaz z wernisazu

Andrzej Folfas
malarstwo
od 02.07.2004

 

 

fotoreportaz z wernisazu

EDWARD WOLOWSKI
"FOR YOU AND ME"
(manipulating Godard's "contempt" )
od 25.06.2004
n

fotoreportaż z wernisażu p

BARBARA EITEL
"LOCAL PLACES"
(wallobjects and walldrawing)
4.06.2004

fotoreportaz z wernisażu

Stanisław Koba
zwierzęta - obrazy
od 7.05.04

 

 

fotoreportaż z wernisażu

BEATA STANKIEWICZ
FILM (projekcja)
16.04.2004 i 23.04.2004

 

fotoreportaż z projekcji



Fryderyk Heincel
- obrazy 1998 - 2004

 

 

fotoreportaż z wernisarzu

Ireneusz Bęc - malarstwo; "przedwiośnie"

od 5.03.2004

 

 

fotoreportaż z wernisarzu

Wojciech Ćwiertniewicz
Malarstwo obchodzi nas wszystkich


13 lutego 2004,

 

fotoreportaż z wernisarzu

MARIAN STEPAK
"POWROTY"
26.01.2004 - 10.02.2004
Marian Stepak (ur. 1957). Zrealizował ponad 30 wystaw indywidualnych m.in. w takich galeriach jak: "On" w Poznaniu, "Dziekanka" w Warszawie, Wieza Cisnien" w Bydgoszczy, "GI" w Zielonej Gorze, "Galeria Dzialan" w Warszawie, "Wozownia" w Toruniu, BWA w Lomzy, Poznaniu, Slupsku. Jest tworca alternatywnej galerii "Nad Wisłą" i wspólzalozycielem Fundacji Praktyk Artystycznych "I" w Toruniu.

 

 

fotoreportaż z wernisażu

WOJCIECH GLOGOWSKI
WNETRZE Z BAKELITU I INNE OBRAZY"
9.01.2004 - 23.01.2004

 

 

 

fotoreportaż z wernisażu

Sylwester w Otwartej Pracowni 2003/2004

wystawa z prac przyniesionych do galerii w ten wieczor. oraz występ Miho Iwata.
wystawe bedzie mozna zobaczyc 5 oraz 7 stycznia
w godzinach 18.00 - 20.00

fotoreportaż z imprezy

wydarzenia 2005

Powitanie Nowego Roku + wystawa

TERESA BUJNOWSKA

"Ćwiczenia geometryczne"

od 9.12.2005

fotoreportaż z wernisażu

W twórczości Teresy Bujnowskiej użycie języka geometrii wynika z uznania liczby jako nadrzędnej idei i czynnika jakościowego. Przyjęcie za punkt wyjścia uniwersalnej symboliki liczb i ich emanacji - elementarnych kształtów geometrycznych (koła, trójkąta, kwadratu, pięciokąta) prowadzi ją do poszukiwania nowej, złożonej formy geometrycznej generowanej z zasad liczbowych (np. z ciągu liczb naturalnych 1 - 10, macierzy liczb 1- 64, ciągu liczb Fibonacciego).
W konstruowaniu przez Teresę Bujnowskš układów opartych na ściśle określonych kątach i proporcjach form geometrycznych przejawia się jej przeświadczenie, że natura rzeczywistości jest strukturą wewnętrznie uporządkowaną. Na wystawie w Otwartej Pracowni prezentowane są prace z serii: Symetria, Rozważania pitagorejskie i Tablice geometryczne.
Opis reprodukcji:
z serii Rozważania pitagorejskie:
ZŁOTY PODZIAŁ (1), 70 x 100, tektura, papier, ołówek, 2004

MIHO IWATA, PATRYK ZAKROCKI

(performace)

od 11.12.2005

fotoreportaż z wydarzenia

Miho Iwata, ur.1962 r. w Ichinomiya-shi w Japonii; studia architektoniczne na Kyoto Prefectual Univ.; studia filologii polskiej na UJ; mieszka w Krakowie od 1987 roku. Jej spektakle, performances, improwizacje były wielokrotnie przedstawiane w wielu miastach polskich i zagranicą. Wszystkie swoje pokazy, od choreografii po scenografię, przygotowuje samodzielnie. Patryk Zakrocki ur. 1974 r. w Warszawie. Ukończył filologię polską na UW, studiował kompozycję u prof. B Schaeffera. Skrzypek, perkusista, animator warszawskiej sceny improwizowanej, kompozytor. Autor projektu Galimadjaz, meoma, EA, Tupika; współpracował z zespołem Mitch&Mitch, kwartetem smyczkowym Nonstop, Plan music i Improvisersenseble. Opublikował w Polsce z za granicą 7 albumów płytowych i wiele pojedynczych utworów na rozmaitych kompilacjach. Obecnie dyrektor Zakładu Produkcji Dźwięku.

10 LAT OTWARTEJ PRACOWNI 10 LAT OTWARTEJ PRACOWNI

ELŻBIETA KALINOWSKA

"znak i przestrzeń" (kartki z dziennika)

AGNIESZKA ROŻNOWSKA

"ja - nie ja"

od 25.11.2005

fotoreportaż z wernisażu

Elżbieta Kalinowska ukończyła w 1974 krakowską ASP,

dyplom w pracowni prof. Jonasza Sterna.

Odnalezione po latach fragmenty dziennika to ogromna zagadka czasu w jakim powstał. Próba rekonstrukcji chaosu wątków i szkiców, zbieżności i rozbieżności przekazu nie doprowadziła do odnalezienia kluczowych sygnałów. Każda z możliwych podejmowanych analiz prowadzi do rzeczywistości znaku , jego rysunku. Tajemnice historii, która być może nigdy się nie wydarzyła, ujawniają konfiguracje rysunków skryptualnych. Identyfikowanie przestrzeni poprzez zapisy znaków powoduje wyzwolenie magicznych wartości domniemanych wydarzeń. ZNAK - CZAS - WIEDZA - PRZESTRZEŃ ..... (E.K., listopad 2005)

Agnieszka Rożnowska ur. Poznaniu. 1994-1999 studia w Akademii Sztuk Pięknych w Poznaniu na wydziale Malarstwa Grafiki i Rzeźby. Od 2002 asystent w pracowni Rysunku prof. E. Kalinowskiej-Motkowicz, w Instytucie Wzornictwa przy Politechnice Koszalińskiej. Od 2002 prowadzi wraz z Anną Klimczak studencką galerię "Schody". Ciało nie ciało. Ja - nie ja. Forma znaków, którymi się posługuję ma istotne znaczenie w pracy z przestrzenią zastaną. Jednak każdorazowo jest ona nowym obszarem odkrywanym i zabudowywanym przeze mnie a konkretnie przez znaki mego ciała, które stają się swoistym medium.

Wpisując się w przestrzeń nadaję jej nowe znaczenie, zespalam ją i zmieniam jej charakter. Przestrzeń bowiem nie jest statycznym naczyniem i wraz z pojawieniem się w niej podlega przemianom (A.R.)

BETTINA BEREŚ

"WYSTAWA NA SREBRNE WESELE"

PIOTR SAKOWSKI

"MAŁY BIAŁY DOMEK"

od 28.10.2005

fotoreportaż z wernisażu

Bettina Bereś:- 1978-1981 studia na UJ na Wydziale Historii Sztuki. W latach 1985-89 organizuje i prowadzi wspólnie z M. Tarabułą galerię Zderzak w Krakowie. W 1995 bierze udział w utworzeniu Stowarzyszenia i galerii Otwarta Pracownia. Maluje obrazy. Mieszka i pracuje w Krakowie. Trzy warianty tematu "Krzesło" z 2004 roku, jedne z najciekawszych prac Bereś, przywodzą na myśl "Krzesło van Gogha" i "Krzesło Gauguina" Vincenta van Gogha (1888) oraz realizację Josepha Kosutha "Jedno i trzy krzesła" (1965). Samotność Holendra i konceptualne pytania Amerykanina o postać, język i władzę nad sztuką skwitowane atrybutami codzienności polskiej artystki - trzema brązowymi krzesłami z błękitną, żółtą i białą plastykową miską. Platońskie w swym dążeniu do ideału i konceptualne w zawieszeniu, odrzucają kontekst. Wyabstrahowane kształty na surowym płótnie nabierają mocy i teraz to nie obraz, ale one same stają się ikonami, budując

nowy język malarki (fragment, Przemysław Jędrowski 2005).

Piotr Sakowski - ur.1982 w Gdańsku, mieszka w Warszawie; Twórczość w dziedzinie: malarstwo, sytuacje, formy przestrzenne, uczłowieczanie. Piotr Sakowski przemawia do nas szeptem, językiem minimalnym, zredukowanym do najprostszych sugestii, wkraczając z pełną świadomością w twórczości w obszar metafizyki. Jego głos - wyciszony i bardzo oszczędny - cechuje przy tym

medytacyjność i prostota. Sztuka ta jest zarazem niezwykle wyrazista, choć niejednoznaczna, jak haiku, które słowem kreśli nienazywalne. Pustka staje się pełnością, bogactwo jest skromne, a oba obszary istnieją we wzajemnej zależności (Katarzyna Urbańska)

MIHO IWATA TOMASZ CHOŁONIEWSKI

"DOM" (performance)

29.10.2005, godzina 19.00

 

 

 

 

fotoreportaż z wydarzenia

pokaz filmów video

Kingi Nowak i Bogny Podbielskiej

"I come from Poland"

21.10.2005

 

fotoreportaż z pokazu

Ignacy Czwartos

"czas ucieka..."

od 7.10.2005

fotoreportaż z wydarzenia

: Ignacy Czwartos, malarz, rysownik, współzałożyciel Stowarzyszenia i galerii OTWARTA PRACOWNIA. Wystawa "Czas ucieka..." jest kontynuacją moich wcześniejszych krakowskich prezentacji obrazów w OTWARTEJ PRACOWNI z lat 1997 (OBRAZY),1999 (A.D.1999), 2002(MEMENTO MORI ) oraz w galerii ZDERZAK 2003 r.(MAŁE OBRAZY).

Tekst-przedruk z katalogu do wystawy KILKU MALARZY z 1996 roku.

Na Kazimierzu, niedaleko rynku, w zwykłej czynszowej kamienicy znajduje się pomieszczenie wynajęte przez kilku młodych malarzy. Pomieszczenie to nazwali oni -"Otwarta pracownia" .Jest to rzeczywiście otwarta pracownia, bo każdy może tam przyjść i zobaczyć coś w rodzaju wystawy. Może zobaczyć nowo powstające obrazy. Tak, bo tam właśnie rodzą się obrazy i to obrazy wysokiej klasy. Ale obrazy, które w naszym współczesnym krajobrazie artystycznym stanowią jakby jakąś egzotykę. Dlaczego? Dlatego, że są to obrazy szalenie tradycyjne. Same wywodzą się z inspiracji najszlachetniej rozumianej abstrakcji, są w jakimś sensie jej kontynuacją, podjęciem jej wezwania, prowadzą w krainę ciszy, spokojnej kontemplacji i głębi.

Czy trzeba było aż takiej cichej, bocznej uliczki historycznego Kazimierza, żeby taka sztuka mogła się schronić, mogła powstawać ?Chyba tak-bo przecież nie w zgiełku galerii komercyjnej, nie w tłoku wernisaży Wielkiego Świata, wielkiej Europy, do której tak pilnie się napraszamy. A może ta prawdziwa Europa jest właśnie tu, w starej stolicy Żydów, właśnie europejskich na podkrakowskim Kazimierzu?

Dla mnie osobiście ta "Otwarta pracownia" jest wielką niespodzianką. Bo ja myślałem już, że malarstwo tradycyjne się kończy. Że wszystkie wielkie wynalazki sztuki nowoczesnej XX w. to tylko artykuły jednorazowego użytku, których powielanie, rozwijanie, twórcza kontynuacja jest właściwie niemożliwa. Sam jej, na przekór otoczeniu próbowałem, ale myśląc, że jestem dziwakiem, samotnikiem ,że jestem anachronizmem.

Tymczasem-nie. Znaleźli się młodzi malarze, którzy podejmują tą tradycję z jakąś przedziwną nadzieją. Na co? Co oni będą w zgiełku "nowoczesności" z tą sztuką robić? I dlatego, że zupełnie nie wiadomo co, że oni sami tego nie wiedzą, może dlatego właśnie są naprawdę rewolucyjni i stanowią prawdziwą europejską awangardę ,bo czy tak samo nie było w latach 10-XX w. na peryferyjnym paryskim Montmartre?

Jerzy Nowosielski

WOJCIECH
GŁOGOWSKI
"BIBLIOTEKA OBRAZÓW?
( I INNE OBRAZY)

od 16.09.2005

fotoreportaz z wystawy

Na wystawie chcę pokazać 10 dość dużych obrazów namalowanych ostatnio (2004-2005). Nalezą one do cyklu "bakelitowego", który maluję od 2001 roku. Sceny są figuralne, najczęściej we wnętrzu. Przedstawione postacie pracują lub bawią się. W ich otoczeniu zwraca uwagę nowoczesna (dla nich?) technologia, a zwłaszcza urządzenia rejestrujące i magazynujące obrazy. Przedmioty są twarde. Portrety i draperie - miękkie. To co martwe i to, co żywe tworzy napięcie. Raz jest bardziej zabawnie, innym razem trochę ciężej.

W gruncie rzeczy te obrazy można oglądać bez dodatkowych wyjaśnień. Są one namalowane w sposób bardzo przystępny. Są również nastrojowe i umożliwiają emocjonalny odbiór. I to może jest najważniejsze, może nawet wystarczające. Jednak nie jestem malarzem tak naiwnym, jakby to się mogło na pierwszy rzut oka wydawać. W latach dziewięćdziesiątych malowałem i prezentowałem na wystawach obrazy nieprzedstawiające, bliskie mi było traktowanie obrazu malarskiego przez Reinhardta, Albersa czy Malewicza. Z czasem jednak, poszukując satysfakcji z malowania oraz niewyschniętych źródeł inspiracji, zacząłem się "cofać wstecz".

Nawiązuję trochę do swoich najwcześniejszych prób malarskich jakimi były ekspresjonistyczne ilustracje, jeszcze sprzed studiów. Zainteresowałem się też przestarzałymi technologiami i zapomnianymi dzisiaj materiałami. Sięgam do własnych wspomnień, pozwalam uczuciom znowu wypłynąć na powierzchnie - ale także "ulepszam" pamięć poprzez studiowanie dokumentów, dotykanie i oglądanie eksponatów. Wielka sztuka wpływa na moje obrazy w niewielkim stopniu. Korzystam za to chętnie z jej odległych peryferii - przedstawień reklamowych, instruktażowych, pamiątkarskich - w ogóle malarstwa niższych kategorii, często o charakterze użytkowym i doraźnym. To, co kiedyś dobrze tkwiło w czasie - wyszło z mody albo utraciło swoje utylitarne uzasadnienie. Stało się liryczne. Albo nawet zyskało niezamierzoną głębię. Oczywiście moje obrazy nie są tylko cytatem, a ich anachroniczność jest bardziej pogmatwana. Czy maluję sceny z przeszłości? Może raczej ktoś z przeszłości mógłby tak właśnie malować sceny przyszłości? Albo jak w powieści fantastycznej: cofasz się w czasie, bierzesz udział w wydarzeniach i gdy wracasz do teraźniejszości napotykasz zaskakujące zmiany?

Te obrazy nie przystają do współczesności i to jest właśnie ich sposób manifestowania się we współczesności. U mnie, jako malarza, entuzjazm wywołuje przede wszystkim sam proces malowania-przedstawiania. Zobaczenia "jak by to mogło wyglądać". Ale nie wiem dlaczego takie właśnie obrazy maluję i jakie one będą w przyszłości.
Wojciech Głogowski

MIHO IWATA

MACIEJ BOSAK

performance

10.08.2005

 

 

 

fotoreportaż z wydarzenia

ANNA OKRAŚKO

"ZNICZE DLA OJCA ŚWIĘTEGO"

od 15.07.2005

 

fotoreportaż z wernisażu

KATARZYNA SKROBISZEWSKA
"patrzcie"
od24.06.2005

 

 

fotoreportaż z wernisażu

KRYSTYNA PIOTROWSKA
"Co było, to jest..."
ROBERT GSCHWANTNER
"Black Atlantic"
od3.06.2005

fotoreportaż z wernisażu
Krystyna Piotrowska Urodziła się w Zabrzu. Studiowała architekturę wnętrz na ASP w Krakowie w latach 1966-72, grafikę na PWSSP w Poznaniu w latach 1972-75. Studia graficzne kontynuowała w Grafikskolan Forum /1985-19990/ w Malmoe /Szwecja/. Zrealizowała wiele wystaw indywidualnych w Polsce, Szwecji, Finlandii, Francji, Niemczech i Kanadzie. W swoich pracach łączy fotografię, techniki graficzne i malarstwo.
Robert Gschwantner Ur. w 1968r w Steyr w Austrii. Od 1997r wyplata swoje "ölteppich" (olejne dywany), mozolnie wprowadzając do rurek z PCV ropę zebraną po katastrofach tankowców "Erica" i "Prestige". Tworzy sztukę ekologiczno konceptualną, zamieniając ślady katastrofy w czyste i estetyczne struktury. W ramach projektu Erica powstały wielobarwne, plastikowe dywany, których sterylność daleka jest od swojego przerażającego źródła. W projekcie Prestige rozsłonecznione, pocztówkowe zdjęcia artysta zestawił z uproszczonymi, martwymi strukturami, ukazującymi te same miejsca po ekologicznej katastrofie.
wystawy czynne do 22.06.2005

STANISŁAW KOBA
(malarstwo)
"TEMATY POWAŻNE I NIEPOWAŻNE"
od 13.05.2005

 

 

fotoreportaż z wernisażu

JUSTYNA BULA
WOJTEK DOROSZUK, ANNA - MARIA KARCZMARSKA, DOROTA KLIMCZYK, JULITA MALINOWSKA
SŁAWOMIR MRÓZ, MACIEK SZCZUREK

"BEZ PROBLEMU" (MALARZE Z KRAKOWSKIEJ ASP ZAPROSZENI PRZEZ STANISŁAWA KOBĘ)
od 22.04.2005

 

 

fotoreportaż z wernisażu

JACEK DŁUŻEWSKI
"CYKLE Z PODRÓŻY"
od 1.04.2005 (piątek)

fotoreportaż z wernisażu

Jacek Dłużewski, ur. w 1966 w Zielonej Górze.
1986-89 studia w PWSSP we Wrocławiu, 1989-92 w ASP w Krakowie.
1992 dyplom z malarstwa w pracowni prof. Jerzego Nowosielskiego.
Członek Stowarzyszenia Otwarta Pracownia

MAREK FIREK
"CO PO ŁADNIZMIE?"
(malarstwo, ceramika)
od 11.03.2005

fotoreportaz z wernisażu
Marek Firek - ku odnowie artystyczno-moralnej
Marek Firek, absolwent Wydziału Architektury Politechniki Krakowskiej (1986)i Wydziału Form Przemysłowych ASP w Krakowie (1989), pracownik (od 1988 ) wSamodzielnym Zakładzie Rysunku, Malarstwa i Rzeźby na Wydziale ArchitekturyPolitechniki Krakowskiej, autor kilkudziesięciu wystawach indywidualnych izbiorowych w Polsce, siedmiu w Japonii, po jednej we Francji, Hiszpanii,Niemczech, Słowacji i Słowenii, współtwórca Grupy Ładnie, odchodzi od estetyki supermarketu i konsekwentnie zmierza w stronę sztuki czysteji szlachetnej. Wystawie towarzyszy tekst, w którym pobrzękują wprawdziejeszcze nuty z przebrzmiałego okresu, ale zapewne już wkrótce doczekamy się z jego ustjasnej deklaracji za sztuką uprawianą wyłącznie z czystej miłości, całkowicie bezinteresowną, nie oczekującą żadnych doczesnych gratyfikacji (JH).

Grzegorz Sztwiertnia i Siergiej Czajka
"Ćwiczenia mnemotechniczne"
od18.02.2005

 

 

fotoreportaż z wernisażu

PAWEŁ DUTKIEWICZ
"PRZEJRZYSTOŚĆ"
wystawa czynna od 28.01.2005 do 15.02.2005

fotoreportaż z wernisażu
W 1992 z wyróżnieniem ukończył krakowską ASP w pracowni prof. Nowosielskiego. Ostatnie pokazy-wystawy: "Malarstwo w przestrzeni - obiekt malarski" Otwarta Pracownia (2003), " Ruchome obrazy" ściana synagogi, Kraków (2003), "Zwoje pamięci - malarskie obiekty ruchome" dziedziniec Cricoteki, wystawa i akcja malarska (VI-VII 2003). O swojej sztuce pisze:Na mojej pierwszej wystawie-pokazie zawiesiłem w oknach cienkie, półprzeźroczyste płótna malowane akwarelą, rozpięte na dwóch drążkach, a na stołach umieściłem obrazyi obiekty. Było to około 3 lata przed studiami malarstwa na krakowskiej ASP. Pisałem o tym później w tekście do pracy dyplomowej kończąc studia. Wizja obrazu "emanującego światło" pojawiała się we wszystkich moich obrazach olejnych i przestrzennych malarskich obiektach.Zwykle tak bywa, że efekt końcowy w malarstwie odbiega znacznie od tego, co artysta chciał zrobić na początku, umyka gdzieś również cały ciekawy proces dochodzenia do finalnego efektu. Ale jest coś w najwyższym stopniu fascynującego w tym, że można w trakcie pracy przekształcać osobiste spojrzenie oparte tylko na własnych emocjach, myślach i "chciejstwach".Mam doskonale w pamięci mój pierwszy w życiu kontakt z oryginałami znanych mistrzów i ikonami prawosławnymi i ten ponadosobisty przekaz i zrozumienie, które z nich odebrałem. Przekaz wglądu pobudzający intuicję i swobodne myślenie oraz zrozumienie "sposobu w jaki rzeczy się wydarzają". To, że myśli, uczucia i zjawiska na zewnątrz nas nieustannie pojawiają się, działają i rozpuszczają w pustej przestrzeni, niczym badane przez współczesnych fizyków najdrobniejsze cząstki elementarne. Pojawiają się, ale nie są oddzielone od pustki.Metafizykę obrazu, gdzie "rzeczy jednocześnie istnieją i nie istnieją" można wyczytać u wielu, zarówno u impresjonistów czy w niektórej sztuce sakralnej, jak i u Malewicza. Transformacja naszego "zwykłego" postrzegania świata do postrzegania jego istoty - wewnętrznej prawdy, która odbywać się może w czasie pracy malarskiej, jest dla mnie tą tajemnicą i przypuszczalnie jednym z powodów do zajmowania się malarstwem.Motywacje były częstym tematem wielu prywatnych spotkań z moim (i wielu) mistrzem Nowosielskim. Pokazałem kiedyś profesorowi tekst filozoficzno-poetycki zajmujący się istotą umysłu, jego cechami i właściwościami - napisany w XIV wieku w Tybecie. Profesor przekazał później swoim studentom, że odbył rozmowę o związku współczucia z malarstwem.Rozmawiając o podobieństwach i różnicach sztuki prawosławnej i buddyjskiej pojawiałasię inspirująca refleksja, że do malarstwa tego ci dawni twórcy posiadali głęboki powód, bo jak mawiał profesor studentom "nie wystarczy tylko uprawiać zawód malarza".

MAŁGORZATA MARKIEWICZ
"KWIAT"
od 7.01.2005

fotoreportaż z wernisażu
W swoich pracach zajmuję się człowiekiem, jego psychiką, tożsamością. Do tego celu służą mi ubrania, a raczej stroje, będące naszą drugą skórą, powłoką jaką przywdziewamy, w jakiej realizujemy nasze kontakty z innymi. Stroje traktuję jako świadków, stale obecnych towarzyszy naszego życia, jako nośniki informacji, w których zawarta jest pamięć.Poprzez strój możliwa jest wypowiedź, ale również i gra - gra strojem, gra wypowiedzią. Często wykorzystywana przeze mnie dzianina to materiał najbliższy naszemu ciału, zakładamy ją na co dzień. Fascynują mnie kształty powłok, jakimi okrywamy, odziewamy nasze członki. Forma ubioru powtarza kształt naszego ciała, „rekonstruuje je”. Dopasowuje się do niego kiedy je nosimy, ale też „pamięta” kształt kiedy je ściągamy.

sylwester 2004/2005
31.12.2004/01.01.2005

 

 

 

fotoreportaż z sylwestra

wydarzenia 2006

ROMAN SIWULAK

Pomiędzy obrazem a..
od 15 grudnia 2006

 

 

fotoreportaż z wernisażu

 

Krzysztof Wałaszek

Jerzy Kosałka

WYSTAWA JEDNOOKICH

od 24 listopada 2006

 

fotoreportaż z wernisażu

Diana Dyjak Montes de Oca

DUCH CZASÓW - performance

10.11.2006

 

 

fotoreportaż z wydarzenia

WOJCIECH ĆWIERTNIEWICZ
Projekcje

7 listopada 2006

 

 

fotoreportaż z wernisażu

AGATA BISKUP

La nostalgie

od 29 września 2006

fotoreporta z wernisażu

La nostalgie
Wbrew obiegowym opiniom mówi1cym o desakralizacji sztuki, o poszerzaniu jej granic poprzez dzia3ania nie maj1ce z ni1 nic wspólnego, obserwujemy w3aoeciwie sytuacje odwrotn1. To codziennooeci nadaje sie cechy sztuki, przez co dooewiadczamy ju? niemal ca3kowitej niemo?nooeci odnalezienia jej spo3ecznej funkcji.
Agata Biskup, bed1c oewiadom1 rozpadu rzeczywistooeci dooewiadczenia zbiorowego zarówno w sensie spo3ecznym jak i sztuki, odwo3uje sie do wizualizacji
pewnych "archetypów". Refleksyjnooea obrazów dotyczy tutaj problemu "rozpuszczania" sie wartooeci estetycznych w codziennooeci, gdzie staj1 sie one jedynie ozdobnikami. "Nostalgia" Agaty, pomimo ryzykownej niejednoznacznooeci przywo 3anych motywów, nie jest sentymentaln1 naiwnooeci1. Jest raczej reakcj1 na wszechobecne pomieszanie kodów kulturowych, czego konsekwencj1 jest relatywizacja i symulacja.
W. Stel

MAREK SZYMAŃSKI

Celuloza

od 1 września 2006

fotoreportaż z wernisażu

Na początku był ekran telewizora. Jego światło uległo rozbiciu i wszystko, co do tej pory znał i lubił Sz. rozpadło się bezpowrotnie. Prawdziwie bezpowrotnie. Nieodwracalność tego faktu "medialnego" (gdyż brały w nim udział siły prawdziwie nadprzyrodzone) pogrążyło łaskawy do tej pory świat w chaosie.
Ciało zaczęło się rozpadać, umysł sypać a komórki straciły orientację i ruszyły na poszukiwanie nowych miejsc do zasiedlenia. Nie szukały zbyt długo, gdyż Mikrokosmos jest odzwierciedleniem Makrokosmosu a prawo zachowania energii zostaje zachowane. Bilans zysków i strat był obiecujący: sił miało wystarczyć. Sz. z zapałem ruszył do dzieła. Naturalnie lekko histerycznie i kompulsywnie nastrojone super-ego zaśpiewało nową pieśń: Pieśń rozdartej tkanki. Stereotypowo-melancholijnomedytacyjne siły zaczęły równoważyć niewidoczny z pozoru deficyt sensu, układając odmienne z każdego punktu widzenia punkty - linie - płaszczyzny (a właściwie znaki - wiersze - strony) w nowe scalone komórki - tkanki - ciała. Operacja, jaką zastosował Sz. była skomplikowaną procedurą wzrokowo - naukowo - teologiczną na poziomie re-kreacjonizmu mentalnego: oto niewzruszone oko i oniemiały umysł uczestniczą w cudownym procesie odbudowy. Sz., niczym Wielki Budowniczy H., psychotycznie dąży do postawienia Nowej Świątyni Oka, aby jego i nasz świat został zbawiony, a nasze rozbite ciała ponownie scalone. Ta intymnie prowadzona psychoterapia zaczęła zataczać coraz szersze kręgi: każdy, kto ujrzał tajemnicze układy celulozy doświadczał uruchomienia subtelnych procesów powtarzania i nawracania. To nie wszystko - ten szalony re-produktor powołuje do istnienia twory-konstrukcje niby koślawe i poronione, a jednak trwałe i stabilne. Wszystko, co tu widzimy sprawia wrażenie czegoś znajomego, już gdzieś widzianego: jednakże to tylko pozory. Oto jawi nam się obraz doskonale zjednoczony, gdzie wszelkie antagonizmy zrównano na poziomie foto-chemii a dobro i zło złączono w serdecznym uścisku. Odtąd dano nam do rąk broń straszliwą i świętą: nie ma takiej rzeczy na Ziemi i w Niebie, której nie można by codziennie* ocalić.
G. Sz.
* Nie tylko co-dzienniki, ale również tygodniki, miesięczniki, kwartalniki itd.
PREZENTOWANE CYKLE:
1. "abstrakcja geometryczna"
2. "abstrakcja organiczna"
3. "prace architektoniczne"
4. "rzeczy"

Andrew Smith

"En route"

9 czerwca (piątek), o godz. 19.00

fotoreportaż z wernisażu

EN ROUTE
jest wystaw1 oúmiu nowych obrazUw przygotowanych specjalnie do prezentacji w Otwartej Pracowni. Obrazy powsta3y od po3owy stycznia utrwalaj1c myúl
i praktykÍ w bardzo krUtkim przedziale czasu. Moja pracownia wWalii, wype3niona úwiat3em zatoki Tremadog, stanowi centrum moich badaO malarskiego koloru. Przedmiotem i treúci1moich obrazUw jest wzajemne oddzia- 3ywanie barw. To, gdzie i w jakim kulturowym kontekúcie praca zostaje wykonana i pokazana jest dla mnie bardzo istotne. tworzy nowe kulturowe ogniwo miÍdzy Wali1 i Polsk1, pokazane w Krakowie obrazy powrUc1 do Walii na wspUln1 wystawÍ z artystami z Otwartej Pracowni w Oriel Davies Gallery w Newtown.

EN ROUTE is an exhibition of eight new paintings made specifically for installation at Galerie Otwarta Pracownia. The paintings have been made since mid-January consolidating thought and practice in a very short period of time. My studio inWales, filled with light from Tremadog Bay is the centre of my exploration into pictorial colour. The subject and content of my paintings is the interaction of colour. The cultural context of where and how the work is made and exhibited is fundamental to my process. EN ROUTE creates a new cultural link between Wales and Poland; the paintings will return toWales for an exhibition with artist members of Otwarta Pracownia at Oriel Davies Gallery in Newtown during 2007/8.
EN ROUTE is supported by the Arts Council of Wales.
Andrew Smith

KONRAD PUSTOŁA

S(t)ymulacje/ S(t)imulations

07.05.2006

 

 

fotoreportaż z wernisażu

GUSTAF BROMS
TRISH LITTLER

walking

Wystawa czynna od 5 do 7 maja

fotoreportaż z wernisażu

W lipcu 2005 Gustaf Broms i Trish Littler rozpoczęli pieszą wędrówkę z Vendel w Szwecji w kierunku Mt Kailash w Tybecie.
Wędrówka jest pomysłem na znalezienie sposobu stworzenia czegoś"stałego" w zmieniającym się szybko świecie i spojrzenie z tej perspektywy na czasy w których żyjemy. Można ująć to w następujący sposób:
- rysowanie linii gdy ciało jest kredką a wędrówka dziełem sztuki
- badanie pojęcia czasu i przestrzeni oraz jak zmienia się ono, gdy przemieszczamy się powoli na nogach /w odniesieniu do obecnie panującej kulturowej obsesji "oszczędzania czasu"/
- przyjrzenie się idei "pamięci w krajobrazie", ścieżka jako sposób łączenia miejsc mają cych "ładunek" historyczny lub inne wartości symboliczne
- przyjrzenie się pojęciu "wschodu i zachodu" porównując materialne ubóstwo i zarazem bogactwo kultury duchowej Tybetu z 50 000 Szwedów żyjących w wysokim standardzie, a biorących stale środki antydepresyjne
- przyjrzenie się pojęciu nacjonalizmu w czasie, gdy granice i ludzie są w stałym ruchu
________________________
Gustaf Broms i Trish Littler są artystami i założycielami centrum ORGCHAOSMIK .
Podczas swojej wędrówki rejestrują obrazy, dźwięki i teksty wchodząc w rozmaite
interakcje oraz prezentują w różnych miejscach swoje work in progress.

http://www.orgchaosmik.org

MARIAN SOLISZ

Nowe obrazy

od 7 kwietnia 2006

fotoreportaż z wernisażu

 

 

 

MARIAN SOLISZ urodził się 10 września 1967 roku w Raciborzu. W 1995 r. ukończył Wydział Architektury Wnętrz Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Obecnie mieszka w Kluczborku.
Uprawia malarstwo sztalugowe, pastel i rzeźbę.
Brał udział w wystawach zbiorowych:
. Krzysztof Kędzierski i studenci - Kraków 1995,
. Konfrontacje Najmłodszych Artystów - Myślenice 1996,
. Salon Jesienny ZPAP - Kraków 1997.
Na przełomie 1997/98 miał wystawę indywidualną w Krakowie w Galerii Rzeźby "Marian Solisz - PASTELE", a 2005 r. wystawę malarstwa w Kluczborku.

W obrazach Mariana Solisza można zobaczyć nowy kierunek poszukiwań. Pojawia się decyzja odchodzenia od ekspresji i organiczności przedmiotu. W kolejnych pracach widać wyraźną próbę skonstruowania rzeczywistości uporządkowanej, geometrycznej. Motyw zderzenia natury
i architektury, świadomości z podświadomością, dotychczas obecny w twórczości, teraz jest głęboko eksploatowany. Mozolna praca małym pędzlem, którym pokornie pokrywa wielkie formaty płótna, nie jest przypadkiem, lecz świadomym działaniem, gdzie malarstwo jest drogą wewnętrznych poszukiwań. Rezygnuje z nadmiaru środków wyrazu, światłocienia, kładzie zdecydowane, czyste kolory. Płaskie płaszczyzny budują bryłę zbliżając przedstawienie do abstrakcji, które jednak nie przestaje być przedstawieniem niemalże realistycznym. Powstaje nowa, swoista poetyka. Badanie struktury architektonicznej, w połączeniu z dyscypliną i skromnością użytych efektów. Każdy z etapów budowania obrazu, m.in. kreślenie, rysunek, konstrukcja, zestawienia barw, których możliwościami wykorzystania Marian Solisz zdaje się bawić, mogą stać się pretekstem do zakończenia obrazu. Połączenie tej precyzyjnie wykreślonej przestrzeni, dotykającej wręcz matematycznej harmonii, z lekko surrealistyczną, oniryczną kolorystyką, daje wrażenie świeżości i siły. Rytmy, powtarzalność motywów sugerują większą rzeczywistość, są jakby fragmentem całości. Jednocześnie każdy obraz jest częścią i próbą dotknięcia nieskończoności.
Magda Kazimierska

ANDRZEJ JAROSZ

"Waldemar Cwenarski (1922-1953)
Osoba i dzieło."
(wykład)
31 marca 2006

fotoreportaż z wydzżenia

Joanna Pawlik
"Bez śladu"

od 3 marca 2006

fotoreportaż z wernisażu

Najlepiej widać to, czego nie ma, a było. Najnowszy cykl obrazów Joanny Pawlik znacznie odbiega od poprzednich. Dwa, trzy lata temu malowała w ostrych kolorach, z silnymi płaskimi plamami i konturem. Jej ostatnie obrazy są jasne, jakby płótno wypłowiało na słońcu. Wiele szczegółów "wyblakło", pozostał ogólny zarys kompozycji. Jak stare zdjęcia z albumów prababek, gdzie połowa detali gdzie zawieruszyła się w czasie. Przedstawiają sceny z najbliższego otoczenia artystki: syn przed domem, ulica z zaparkowanymi autami, spacer w parku. Nie od razu można wszystko zobaczyć. Trzeba sobie zrobić ćwiczenie z pamięci: zamknąć oczy i powiedzieć co się przed chwilą widziało? Opisać tę kobietę, którą przeszła obok, wymienić przedmioty z wystawy sklepu dwie ulice dalej, kolory aut, które przejechały obok. I co? Wtedy widać obrazy Pawlik. To czas jest tu winowajcą. On rozmywa i detale i kolory. On powoduje, że jeden z zatrzymanych kadrów trwa w naszej wyobraźni dłuższą chwilę. "Moje obrazy mają dużo wspólnego z upływem czasu, malowane są myślą o pojawianiu się i znikaniu otoczenia i jego składowych - ludzi i przedmiotów" - mówi Joanna. Winna jest też pamięć. Wiadomo, zawodna. Lecz paradoksalnie choć na obrazach niewiele zostało namalowane, dużo widać. Jak w słynnej zasadzie Le Corbusiera: mniej znaczy więcej. Ledwie sugestia, oko i włosy, ale my widzimy portret dziewczyny z wszystkimi detalami. Tu właśnie nasza pamięć się rehabilituje. Czytamy obrazy pamięcią. Widzimy to, co wiemy, nie na odwrót. Niektórzy nazywają to wyobraźnią, dla mnie to dobra analiza malarstwa i widzenia. Joanna w najnowszych obrazach maluje chwilę, gdy oślepieni lampą błyskową zamykamy oczy. Moment, gdy z ciemnego pomieszczenia wychodzimy na ostre słońce. Gdy spojrzymy w słońce i tracimy
poczucie przestrzeni. Wtedy pod powiekami pozostaje obraz mocno rozjaśniony, rozmyty, obraz pamięci tego, co było przed chwilą. W antykolorach, barwach dopełniających do rzeczywistych. Artystka przy malowaniu posługuje się zdjęciami. Fotografuje dużo, niektóre z odbitek celowo prześwietla, żeby zostało to, co najistotniejsze. "Dążę do syntezy" - podkreśla. Jedno ze słynniejszych ćwiczeń zadawanych studentom przez Władysława Strzemińskiego było studiowanie czarnego profilu umieszczonego w mocno oświetlonym oknie. Pod słońce. Takie kontrasty nie pozostają dla oka bez znaczenia. Reakcje oka Strzemiński analizował zresztą w różnych okolicznościach. W teorii widzenia zawarł historię postrzegania od czasów prehistorycznych do impresjonizmu. Więcej nie zdążył, choć jego wykłady na ten temat zachowały się w notatkach studentów. Gdyby jednym z ćwiczeń była analiza obrazu pamięci, kto wie, jaką ocenę otrzymałaby Joanna?
Monika Branicka

WOJCIECH ĆWIERTNIEWICZ

MALARSTWO OBCHODZI NAS WSZYSTKICH 2

 

od 27. 01. 2006

 

 

 

fotoreportaż z wernisażu

SACER

Anna-Maria Karczmarska

"Trzynaście Świętych Dziewcząt"

Tomasz Kozak

"Nerwica romantyczna"

od 06.01.2006

fotoreportaż z wernisażu

Łaciński termin sacer oznacza zarówno to, co święte jak i to, co przeklęte: jednocześnie przyciąga i odpycha. Obejmuje to, co zostało wytworzone przez społeczeństwo, a potem oddzielone, zakazane, uznane za tabu. Sacer to przeżycie uwielbienia i lęku. Przełożenie tego terminu na obszar kultury wizualnej prowokuje fascynację tabu, którego naruszenie może doprowadzić do relatywizacji postrzegania. Możliwość zmiany dotychczasowego sposobu widzenia jednocześnie fascynuje i przeraża. Sacer jako sytuacja to moment potencjalny. Jest to początek i koniec historii. Zestawienie cyklu lightboxów Anny-Marii Karczmarskiej z filmem Tomasza Kozaka pozwoli zaobserwować proces relatywizacji mitu, przepracowywania sfery symbolicznej. Zderzone zostanie ze sobą piękno i wzniosłość, to-co-kobiece z tym-co-męskie, natura i kultura, a przede wszystkim boskość z cielesnością. Uwypuklone takie wątki jak etos rycerski, kult braterstwa, autoerotyczne fascynacje, męczeństwo i bohaterstwo, a wszystko to doprawione szczyptą złego smaku i popkultury. Tekst zaproszenia (format RTF) oraz afisz (format JPEG) do pobrania w poniższych odnośnikach: http://www.otwartapracownia.vl.pl/zaproszenie.rtf http://www.otwartapracownia.vl.pl/zaproszenie.jpg

Powitanie Nowego Roku + wystawa

31.12.2005/01.01.2006

wydarzenia 2007

OTWARTA PRACOWNIA i PASAŻ 13, II PIĘTRO - rynek główny(dawna księgarnia Zielona Sowa)

KRZYSZTOF KLIMEK

"AGD, Abstrakcja, Garnki, Drzewa"

od 14 grudnia 2007

fotoreportaż z wernisażu

 

JACEK DŁUŻEWSKI

,,Malarstwo"
od 7 grudnia 2007

 

 

fotoreportaż z wernisażu

Otwarta Pracownia i Fundacja Stowarzyszenie Emalia zapraszają na wystawę

Stanislaw Koba

www.kobastaszek.pl

"Dobra i zła nowina" - eksponaty

wystawa czynna od 17.11.07 do 13.12.07

fotoreportaż z wernisażu

ROBERT ALDA

Zestaw podróżny

5 października (piątek) o godz. 19.00

"ZESTAW PODRÓŻNY"

fotoreportaż z wernisażu

"Zestaw podróżny" próbuje sprowokowac refleksje o tym, kto i jaka rolę pełni w obiegu sztuki. Także refleksje na temat użyteczności artysty i jego sztuki. Jest próbą pokazania relacji między artystą a galerią i kuratorem.
Ciekawi mnie zwłaszcza odpowiedź na pytanie: w jakim stopniu to ja jestem autorem wystaw. Gdzie kończy się moja rola jako człowieka nieskrępowanego w procesie twórczym opiniami innych, a gdzie zaczyna się produkcja będąca kompromisem z programem galerii, ideami kuratorów czy preferencjami władz.
Interesującym fenomenem jest funkcjonowanie dzieła sztuki w obiegu wystawienniczym. Obecnie jest ono głównie przechowywane w specjalnych skrzyniach, gdzieś w pracowniach lub magazynach muzealnych i jest skazane na to, by wiekszość czasu spędzać w stanie uśpienia i hibernacji . Nawet jeśli będzie miało szczęście trafić do muzealnej kolekcji. Stad pomysł na to, by opakowanie/skrzynia stała się integralną częścia dzieła sztuki. Nie jest to pomysł nowy: już średniowieczne ołtarze były skrzyniami, że o Arce Przymierza nie wspomnę. W nowym kontekście takie dzieło sztuki może być także pokazywane wszędzie: w lesie czy na pikniku, na dworcu kolejowym, w hallu urzędu pocztowego itd. O relacji między tym, co ja sam chcę poprzez moje dzieło powiedzieć a tym, co odnajdują w nim inni nie wspomnę.
Z przemyśleń o wielofunkcyjności tudzież pomieszaniu funkcji (zależnie od punktu widzenia) dzieła sztuki powstał koncept dywanu. Dywan pojawia się tu również jako centralna cześć ekspozycji ulożona na podłodze galerii z pociętych kawałków starych i nowych obrazów. To właśnie na tym monstrualnym dywanie w centralnej cześci galerii ustawione jest biurko szefa galerii - swoiste Stanowisko dowodzenia Otwartej Pracowni. Symboliczne Stanowiko dowodzenia wszystkich galerii. Na czas trwania ekspozycji owo stanowiko dowodzenia i on sam są integralną częścią ekspozycji. Dlatego Zestaw podróżny oznacza nie tylko podróż w czasie i w przestrzeni lecz przede wszystkim podróż w świecie znaczeń i interpretacji.

ANDRE DECOSTERD

MICHELE DECOSTERD

Hotschkuss Performance

info: www.codact.ch

11 września2007

fotoreportaż z wernisażu

ANNA KLIMCZAK

Akwarelistka Dla malarzy i pszczelarzy

od 10.08.2007

fotoreportaż z wernisażu

Wystawa przygotowana dla Otwartej Pracowni w Krakowie jest kontynuacją realizacji pt.: "Akwarelistka" (2007), w której motywem przewodnim był rodzaj gry wobec zjawiska najprościej nazywanego "rzeczywistością". W poklatkowej projekcji kilkudziesięciu, następujących po sobie rytmicznie fotografii nawiązywałam do standardowej grafiki (tapety) oprogramowania Windows. Pejzaż funkcjonujący jako pewien standard myślowy, poddawałam metaforycznej "obróbce", która dzięki fotografii ujawniała przenikanie obrazu realnego z obrazem cyfrowym.
Realizacja pt.: "Akwarelistka" - "Dla malarzy i pszczelarzy" jest działaniem, w którym również pojawia się obraz fotograficzny. Wybrane zdjęcia wykonane przez Ryszarda Motkowicza, który wyraził zgodę na wykorzystanie ich w wystawie, stały się dla mnie inspiracją do działań w obszarze świata realnego oraz świata technologii cyfrowej. Tytuł jednej z fotografii: "Dla malarzy i pszczelarzy", stanowiąc część tytułu wystawy, podkreśla, że założeniem wypowiedzi była równoległa prezentacja odmiennych komentarzy wobec świata. Dialogowi, który powstał poprzez nałożenie na siebie dwóch wartości, towarzyszą wspólne fascynacje - "naiwne" zauroczenie pięknem, którego realność balansuje na granicy prawdy.
Każda z wymienionych fotografii, mogłaby stanowić potencjalny przykład tapety monitora komputerowego, stając się - podobnie jak pejzaż z widokiem zielonego wzgórza, który był motywem pierwszej pracy z cyklu "Akwarelistka" - rekompensatą natury w świecie technologii cyfrowej. Głównym jednak założeniem wystawy w Otwartej Pracowni było poszukiwanie gestów, których prostota formy ocierająca się o banał staje się echem nostalgii za rzeczywistością uwolnioną od manipulacji.
Anna Klimczak

ADAM RZEPECKI

feminismus 2004-2006

29 czerwca (piątek) o godz. 19.00

fotoreportaż z wernisażu

Feministyczna bakteria
Mało dotychczas komu znana bakteria o nazwie Wolbachia, odkryta w 1924 r. w układzie rozrodczym komara, znajduje się na progu wielkiej naukowej i medycznej kariery. Niezwykłą cechą Wolbachii jest to, że podczas gdy niezliczone przywary i niezasłużone przywileje samców krytykowane były przez wielu, Wolbachia postanowiła przejść od słów do czynów i dokonać w tej sprawie czegoś konkretnego. Do jej ulubionego arsenału należy, między innymi, wybiórcze mordowanie osobników płci męskiej, wyzwalanie zdolności do dzieworództwa u samic oraz zamiana chłopców na dziewczynki. Na szczęście dla rodzaju
ludzkiego, terminów „chłopcy” i „dziewczynki” użyłem tu metaforycznie, ponieważ (jak na razie) Wolbachia nie atakuje ludzi, a jedynie owady. Wśród tych ostatnich jednak aż 20% gatunków - od komarów przez osy do biedronek i motyli - pada ofiarą pro-feministycznej infekcji. Przyczyna niechęci Wolbachii do samców jest zrozumiała. Mikroorganizm ten, należący do grupy, zwanej riketsiami, żyje w cytoplazmie komórek zainfekowanego gospodarza. Rozprzestrzenia się on, przenosząc się z matki na potomstwo we wnętrzu komórek jajowych. Plemniki nie mają jednak cytoplazmy i Wolbachie giną wraz ze śmiercią swego męskiego nosiciela. Redukcja liczby samców w zarażonej populacji leży zatem w ich dobrze pojętym biologicznym interesie. Osobliwe praktyki tej zmieniającej płeć bakterii są już same w sobie dość intrygujące, by usprawiedliwić żywe zainteresowanie uczonych. Wolbachia stała się w ostatnich latach
naukowym przebojem - organizowane są na jej temat specjalne konferencje i jej genom wytypowany został jako kandydat do selektywnego sekwencjonowania. Niemniej zainteresowanie to nie jest jedynie wynikiem fascynacji badaczy wszystkim, co dotyczy płci. Badania Wolbachii mogą mieć ogromne znaczenie zarówno praktyczne, jak i teoretyczne. Poznanie jej biologii może otworzyć drogę do leczenia chorób wywołanych przez tropikalne
pasożyty, takich jak ślepota rzeczna czy elefantiasis. Może jednak także rzucić nowe światło na ewolucyjny proces powstawania nowych gatunków. Wielu uczonych uważa, na przykład, że struktury komórkowe, zwane mitochondriami, pełniące funkcję „komórkowych elektrosiłowni”, same były niegdyś mikroorganizmami podobnymi do Wolbachii, które zainfekowały komórkę naszego dalekiego przodka. Zamiast jednak jej zaszkodzić, same stały się częścią komórki, podejmując z nią konstruktywną symbiozę.
Krzysztof Szymborski

MARCIN BERDYSZAK

Sztuczny Instynkt Kultury
od 25 maja 2007

fotoreportaż z wernisażu

FRAGMENT ESEJU KAZIMIERZA PIOTROWSKIEGO
ESEJ O INSTYNKCIE
(inimitabilia i nescio quid w sztuce Marcina Berdyszaka)
Marcin Berdyszak od lat tworzy różne odmiany martwych natur, które można nazwać jako militarne, klerykalne, biurokratyczne, biznesowe, turystyczne czy hipisowskie - ostatnio w Hipi - Still Live (2006). Artysta sprawia wrażenie, jakby radował się uciechą dziecka z powodu wybujałego instynktu imitacji, który przejawia się w jego sztuce w naśladowaniu i amplifikowaniu (powiększaniu) własności pewnych stylów życia. Kompleksy przedmiotów są jedynie domniemane (sugerowane) pod powierzchnią imitującą i poddającą ekstensji wybraną swoistą, konstytutywną w swym standardzie, rozpoznawczą cechę jakiegoś gatunku (modusu) życia wzgl. danej klasy czy grupy ludzi - zazwyczaj charakterystycznego ubrania (uniformu wojskowego, sutanny, garnituru, kostiumu kąpielowego czy jeansu). Berdyszak dobiera te przedmioty czy atrapy metonimicznie w spójne kompleksy, stosując zasadę analogii atrybucji, przy czym ta różnorodna imitacja i kompletowanie zdaje się potencjalnie rozciągać na wszystkie możliwe zbiory rzeczy jakby zgodnie z instynktem mimikry, czyli instynktem dostosowywania się do otoczenia służącego defensywie lub agresji, albo odwrotnie, zaspokajającego potrzebę wyróżnienia się w celu skupiania na sobie uwagi, respektu czy wręcz epatowania innością (jak hipisi i im podobne subkultury) dla opanowania swej frustracji i lęku przed wchłonięciem przez niezróżnicowane, mechaniczne środowisko. Hipertrofia instynktu imitacji, który mechanizuje zachowanie i doświadczenie, musi zatem nieuchronnie podsycać również instynkt emulacji (rywalizacji) ze względu na te partykularne, uniformizujące zapędy, ujawniające się w poszczególnych martwych naturach. Może je jedynie pojednać jakaś nieokreślona powierzchnia, imitująca zgodność tych różnych interesów.
Berdyszaka zajmuje tu żywioł tych manifestacji - instynktowne życie, które imituje się najpierw w postaci podniet, a te następnie uświadamiane są jako określone interesy specjalistów (czy fach-idiotów) i zaspokajające je narzędzia (stymulatory) i dobra. Poznańskiego artystę ciekawi związek pomiędzy względnie niezłożonym zachowaniem instynktownym a będącymi jego refleksami zróżnicowanymi sposobami życia świadomego czy może już zautomatyzowanego, reprezentowanego przez owe charakterystyczne dla nich instrumentaria, pokrywające ciało ludzkie i jego środowisko jakby różnorodną powłoką - niczym drugą, sztuczną skórą. Kwestia różnych (czy nawet sprzecznych) interesów i ich reprezentacji, których ciemnym tłem pozostaje instynkt, staje więc jako główny problem twórczy w centrum uwagi Berdyszaka.
Zagadnieniu temu poświęcił tekst pt. Sztuczny instynkt (2005). W dziele ,,Spadkobiercy" Williama Goldinga - czytamy - mamy do czynienia z dwoma plemionami ludzkimi, Neandertalczykiem i człowiekiem z Cromagnon, który jest inteligentniejszy, co potwierdzają badania antropologiczne. W utworze Goldinga wydaje się, że w walce o byt zwycięża plemię inteligentniejsze. Inteligentniejsze i zdecydowanie agresywniejsze. To inteligencja rodzi agresję. Agresja zatem zastępuje instynkt przetrwania, który był tak silny u Neandertalczyka. Instynkt, którym posługiwał się Neandertalczyk,
według Goldinga, wykluczał agresję i zakładał harmonię z naturą. Badacz francuski z końca XIX wieku, Eugene Marais twierdził, że inteligencja jest czymś, czym nadrabiamy brak instynktu.
A zatem człowiek inteligencją nadrabia brak instynktu.... Mówimy o sztucznej inteligencji, ale czy istnieje albo istnieć może sztuczny instynkt? Zatem inteligencja jest wypadkową braku gotowości na niespodziewane. Gdy stwierdzimy, że człowiek z natury jest inteligentny, to tak jakbyśmy stwierdzili, że w naturze naszej leży fakt bycia permanentnie nieprzygotowanym na niespodziewane. W kontekście instynktu chyba nie możemy mówić o problemie nieprzygotowania .... Interesuje mnie
znalezienie sytuacji, która zdefiniuje pojęcie sztucznego instynktu.

ZBIGNIEW WARPECHOWSKI
Moje malarstwo i promocja książki "Podręcznik bis"

od 13 kwietnia 2007

 

 

fotoreportaż z wernisażu

 

Informujemy, że wystawa malarstwa Zbigniewa Warpechowskiego została przedłużona do 18 maja.

Galeria czynna poniedziałek, środa, piątek 18 - 20 oraz  po telefonicznym umówieniu, tel. 604 922 724
Jednocześnie informujemy, że wydana ostatnio  przez nas książka tego artysty pod tytułem "Podręcznik bis" oraz inne wydawnictwa OTWARTEJ PRACOWNI są do nabycia w księgarniach:


Warszawa     Księgarnia Artystyczna "Zachęta", pl. Marszałkowski 3
"Spis Treści", Zamek Ujazdowski, www.spistresci.pl
"Liber", Gmach Biblioteki UW, ul. Dobra 56/66, www.liber.pl
Kraków        Bunkier Sztuki, pl. Szczepański 3
Poznań         "Kapitałka", ul. Małżyńskiego?, www.kapitalka.pl
Wrocław      Muzeum Narodowe we Wrocławiu, pl. Powstańców Warszawy 5
Łódź            Muzeum Sztuki w Łodzi, ul. Więckowskiego 36
OTWARTA PRACOWNIA  cena książki 45 zł., kontakt telefoniczny 0696 517 294

Zbigniew Warpechowski "Podręcznik bis", 577 stron, 11 ilustracji czarno-białych, 19,6x12 cm, oprawa twarda

Więcej informacji

 

MARIA WASILEWSKA
Co dalej?
9 marca 2 o godz. 19.00

 

 

fotoreportaż z wernisażu

 

CO DALEJ

Czas

Uwięzieni w czasie nie potrafimy bez niego funkcjonować.

Nie możemy się również wyzwolić od jego liniowości i ukierunkowania, a co za tym idzie od pojęć: przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Istniejemy tylko w ramach tej struktury. Gdzieś na progu świadomości, wspierani wiarą, przeczuwamy istnienie wieczności, teraz niedostępnej.

I tak, my - niemi widzowie, pomiędzy zmieniającymi się obrazami, trwamy w oczekiwaniu nieznanego.

Powtarzające się natrętnie zdarzenia gubią chronologię i czas przestaje być ukierunkowany. Przeszłość, teraźniejszość, przyszłość, kolejne dni i noce zlewają się, jak rzeki w wody oceanu, w jeden obieg zamknięty.

Przestrzeń

Zagęszczana przez czas, tworzy jednorodną tkankę. Formy, jakie przyjmuje, stanowią pewne o niej wyobrażenia.

Powoli, acz nieodwołalnie, dzień za dniem, stajemy się niewolnikami własnych obrazów i intencji.

Próby przeniknięcia tej tkanki, codzienne peregrynacje, choć chwilowo dają ułudę spojrzenia poza granice naszego widnokręgu, ostatecznie okazują się niewystarczające.

Po raz wtóry potykamy się o swoje ślady.

Przeglądając się w lustrze formy, nie potrafię przejść na jego drugą stronę.

CO DALEJ ?

Piracki pokaz filmu

"Burning Man"
(reżyser Sławomir Grünberg)

2 marca 2007

Piracki pokaz filmu "Burning man". Rażyser: Sławomir Grünberg, czas: 90 minut. Film opowiada o największym w USA festiwalu sztuki, organizowanym od przeszło 20 lat na pustyni w Nevadzie i poczynaniach na nim (leniwych dość) członków grupy "Łódź Kaliska". W zrealizowanej tam przez nich scenie pt."Opery" zobaczymy 15.000 gołych dziewczyn na rowerach, dlatego zastrzegamy sobie wstęp na pokaz filmu tylko dla osób dojrzałych społecznie i pełnoletnich (obowiązkowo należy mieć przy sobie dowód osobisty). Przy wejściu do Galerii skarbnik Otwartej pracowni będzie pobierał od każdego 2 złote na rzecz działalności Galerii.

MAŁGORZATA BUTTERWICK

Amoreksja (Amorexia)
PERFORMANCE
23 lutego 2007

fotoreportaż z wydarzenia

.interesuje mnie uwiklanie naszego życia w konwencjonalne znaczenia. W performance, poprzez połączenie swojej obecności z jakościami emocjonalnymi, zmysłowymi, proponuję uwolnienie się od ´prawd´ typu ,takie jest życie'.zapraszam do gry w ´inne´ skojarzenia.

Małgosia Butterwick

Performance AMOREKSJA (AMOREXIA)

Amoreksja nervosa jest jednym z wielu zagrożeń współczesnego świata i chociaż nie pojawiła się nagle , to jednak obecnie przybiera ona szybko formę groźnej choroby społecznej. Jest ona zwykle jednym z przejawów somatyzacji. Somatyzacja to sytuacja, w której dany człowiek za pomocą ciała i funkcji fizjologicznych sygnalizuje i wyraża te problemy, które mają podłoże pozacielesne. Tendencja do somatyzacji pojawia się zwłaszcza wtedy, gdy ktoś nie jest świadomy swoich problemów psychicznych, moralnych, duchowych, religijnych czy społecznych i gdy nie chce lub nie potrafi ich przezwyciężyć. Sygnalizowanie i odreagowanie problemów pozacielesnych za pomocą języka ciała dokonuje się poprzez zaburzenia, które niosą ze sobą zmiany wyniszczające cały organizm. Pojawienie się amoreksji to nie jeden nagły punkt zwrotny, lecz długotrwały proces.

Osoby chore charakteryzuje znaczna rozbieżność między uczuciami a myślami. O ile na początku bez większych problemów potrafią udawać, że wszystko jest z nimi w porządku, z czasem zaczynają izolować się od innych. Stają się bardziej drażliwe, apatyczne, zamknięte w sobie. 

JADWIGA SAWICKA

drastyczny i nieuleczalny
od 16 lutego 2007

fotoreportaż z wernisażu

"EWOKACJE MATRYCY"

Artyści biorący udział w wystawie:

Jan Berdyszak, Józef Bury, Stanisław Dróżdż, Marek Glinkowski, Marek Kuś, Ryszard Otręba, Jan Pamuła, Krystyna Piotrowska, Malwina Rzonca, Tomasz Struk, Jerzy Wroński,

fotoreportaż z wernisażu

czas trwania wystawy: 02.02 - 12.02.2006 r.

współorganizacja : Stowarzyszenie Międzynarodowe Triennale Grafiki w Krakowie oraz Galeria Sztuki Współczesnej BWA w Katowicach

Wystawa Ewokacje matrycy jest wydarzeniem współtworzącym cykl wystawienniczy VI Triennale Grafiki Polskiej w Katowicach. Krakowska ekspozycja to kolejna odsłona projektu wystawienniczego poświęconego problematyce artykulacji i ewoluowania idei matrycy. To także wizualna refleksja nad jej rozmaitymi egzemplifikacjami w sztuce o niekoniecznie stricte graficznej proweniencji czy docelowej graficznie realizacji.

Na wystawie zostaną zaprezentowane prace, które w dużej części zostały przygotowane specjalnie w kontekście projektu (np. Stanisława Dróżdża). W "Ewokacjach matrycy" biorą udział artyści reprezentujący różne media i artystyczne postawy. Pojawią się m.in. najbardziej zasłużeni dla rozwoju i kształtu grafiki polskiej tacy artyści jak Jan Berdyszak, Krystyna Piotrowska, Ryszard Otręba, Tomasz Struk, Adam Romaniuk czy Ewa Zawadzka, ale również autorzy operujący innym językiem wizualnym - np. Stanisław Dróżdż, jeden z najbardziej znanych na świecie przedstawicieli poezji konkretnej, który reprezentował Polskę na przedostatnim weneckim biennale. Niewątpliwą atrakcją będą także prace artystów łączących rozmaite media, jak Jerzy Wroński, Jan Pamuła, Józef Bury i Malwina Rzonca bądź dekonstruujących ich tradycyjne rozumienie - jak Marek Glinkowski czy Marek Kuś.

Prezentowane na wystawie dzieła mają stanowić próbę zinterpretowania lub ewokowania matrycy - w rozumieniu materialnym i konceptualnym. W tym kontekście warto zauważyć, że matryca przez stulecia postrzegana była jako forma do kształtowania lub powielania przedmiotów, w sztuce zaś - artefaktów.

Jej status uległ daleko idącym przewartościowaniom dopiero na przełomie szóstej i siódmej dekady XX wieku. Z dzisiejszego punktu widzenia bezsprzecznie najważniejszy okazał się właśnie nowy wymiar matrycowania się idei. Konceptualny czynnik pokazuje, że sztuka - nawet jeśli podlega procesowi wielonakładowego druku czy elektronicznej multiplikacji - może prezentować również drogę, jaką pokonuje matryca i forma oraz przyświecające im koncepcje bądź idee. W rezultacie zmian istniejących wcześniej paradygmatów "dzieła" - jakościowej przemianie uległo też samo pojęcie matrycy, którą możemy dzisiaj postrzegać zarówno jako formę do kształtowania i/lub powielania dzieła, jak również wygenerowanych w nim znaków. Dla grafiki miało to znaczenie fundamentalne, bowiem sztukę tę zaczęto traktować zarówno jako medium transponujące idee oraz jakości estetyczne, jak i jako technologię multiplikowania dzieł. Projektowana wystawa ma artykułować wielowątkowość tej sytuacji.

Ewa Zawadzka

Roman Lewandowski - autor i kurator projektu

Miho Iwata

performance Tysiąc Snów

27 stycznia 2007

 

 

 

 

fotoreportaż z wydarzenia

DANIEL PEREŁKIEWICZ

Tam i z powrotem
od 12 stycznia 2007

fotoreportaż z wernisażu

DANIEL PEREŁKIEWICZ
Mieszka w Głogowie. Absolwent Instytutu Sztuki i Kultury Plastycznej.
Dyplom w 2003 r. w pracowni malarstwa prof. Stanisława Kortyki.
Zajmuje się malarstwem, rysunkiem oraz obiektami malarskimi.
Ostatnie ważniejsze wystawy:
2006 . Drogi Twórcze, Art. Fabrik, Wuppertal
2006 . Obraz . Przestrzen podzielna 2, Galeria Stara Winiarnia, Zielona Góra
2006 . Obraz . Przestrzeń podzielna, Wieża Ciśnień, Konin
2006 . Przegląd Zagłębia Miedziowego . wyróżnienie, Galeria Sztuki, Legnica
2005 . Biennale Małych Form Malarskich, Wozownia, Toruń
2004 . Triennale Malarstwa, Miejska Galeria Sztuki, Czestochowa
2004 . 14 Ogólnopolski Przegląd Malarstwa Młodych . Promocje 2003 . Nagroda
Galerii Sztuki Srebrna Ostroga oraz Kwartalnika artystycznego Format
2003 . Bielska Jesień, BWA, Bielsko-Biała
2002 . 14 Międzynarodowe Biennale Rzeźby, Arsenał, Poznań

wydarzenia 2008

ERWINA ZIOMKOWSKA

"Przemiany"

od 5 grudnia 2008

fotoreportaż z wernisażu

JACEK DŁUŻEWSKI

"RUCH/malarstwo"

od 7 LISTOPADA 2008

fotoreportaż z wernisażu

dwudniowy pokaz obrazów

30.10 - 31.10.2008,

STANISŁAW KOBA

Biston Betulaia

fotoreportaż z wernisażu

KRZYSZTOF WRÓBLEWSKI

"Obrzeża"

od 3 pazdziernika 2008

fotoreportaż z wernisażu

Obrzeża

Od 2000 roku realizuję projekt pt. "Obrzeża". Jest to pozioma linia o wysokości (grubości) 10 cm połączonych ze sobą akwarelowych obrazów. Jej długość ciągle się powiększa, obecnie wynosi około 90 metrów.
Od wielu lat w zakamarkach mojej pamięci pozostawała dyskretna interwencja w przestrzeń dokona przez Edwarda Krasińskiego za pomocą niebieskiej taśmy scotch. Nazwał ją "ciałem obcym na oczywistości". Usiłował on połączyć realność obrazu z wnętrzem galerii, pracowni, muzeum, łącząc wszystkie elementy paskiem niebieskiej linii. Dla mnie ten konceptualny gest wyrażał nieskończoną liczbę punktów uszeregowanych w przestrzeni na zasadzie dodawania. Wyobraziłem sobie wszystkie namalowane przez wieki obrazy połączone w jedną linię, jakby zapisane na wspólnej taśmie filmowej. Linia uszeregowanych obrazów istniała tylko w mojej wyobraźni, chociaż ta idea pojawiała się we wcześniejszym cyklu zatytułowanym "Odcinki", do którego należy min. kompozycja "78 kart".
"Obrzeża" zawierają motywy z miejsc peryferyjnych. Tytuł ma podwójne znaczenie; z jednaj strony odnosi się do obszarów położonych poza wielkimi centrami, z drugiej zaś dotyczy wszelkich marginaliów, tematów banalnych, ahistorycznych, niedostrzeganych przez swoją małą atrakcyjność lub zwykłość. Intryguje mnie wyniesienie trywialności, zrobienie rzeczy niezwykłej z tematów pospolitych.
"Obrzeża" powstają z dodawania trzech modułów różnej wielkości. Kompozycja narasta etapami, jej długość ciągle się powiększa. Motywy rejestrowane są aparatem fotograficznym. Ten zabieg można by nazwać "metodą żywego skanera". Fotografowane jest to, co w wybranym obszarze po drodze "wpadnie w oko" - kryterium czysto subiektywne. W jednej chwili łączone są własne wyobrażenia rejestrującego z napotkanym faktem, konkretem. Malowanie to selekcja fotografii, form, kolorów, motywów, treści. Symbolizowanie chwili, powtarzanie w dłuższym czasie tego, co zostało zarejestrowane w ułamku sekundy. Poprzez dodawanie do siebie pojedynczych motywów następuje ich zagęszczanie. Wcześniej wybrany motyw unifikuje się, staje się elementem kolorowego ciągu, linii. Wizualnie stapia się w barwną szczelinę w przestrzeni. Podczas wystawy widz pochodzący z miejsca, z którego wzięte są motywy, będzie je rozpoznawał jako znane sobie, natomiast "obcy", będzie wybierał spośród nich te, które kojarzą mu się z czymś wcześniej widzianym.

Krzysztof Wróblewski
Fragment opisu pracy habilitacyjnej "Realizm i abstrakcja", ASP w Gdańsku, 2004
Krzysztof Wróblewski "Obrzeża"

Po obrazach Krzysztofa Wróblewskiego błądzi się jak po nieznanym mieście, z czasem poznając jego urokliwe zakątki, oglądając zabytki, obserwując rodzajowe scenki na ulicy, przystanku autobusowym, w parku, na plaży. Zwyczajne współegzystuje na nich z nadzwyczajnym, małe z dużym, detal wyjęty z natury z syntetycznie ujętym widokiem krajobrazu. Informacja o miejscu tworzona jest sekwencyjnie. Kolejne fragmenty rzeczywistości przewijają się przed naszymi oczyma jak klatki wyjętego z aparatu filmu.
Decyzja o takim a nie innym kształcie dzieła powoduje, że nie da się go ogarnąć jednym spojrzeniem, potrzebujemy czasu by przemierzyć dystans, dzielący oba końce obrazu, a tym samym odbyć sugerowaną przez artystę podróż.
Ważnym elementem są również oddzielające poszczególne "kadry" kraty z drobnych trójkątów wprowadzające element komentarza odautorskiego. Pełnią one rodzaj przerywnika kompozycyjnego, ale są także zapisem dystansu, jaki dzieli artystę od malowanych przez niego widoków rzeczy. Abstrakcyjne pola przedzielające realistycznie namalowane widoki rzeczy pełnią także rolę zasłony myśli ukrytych, są malarskim sposobem reakcji a niekiedy i interpretacji obrazu znajdującego się obok.
W cyklu "Obrzeża" (, który jest kontynuacją wcześniej tworzonej serii pod nazwą "Odcinki") artysta przedstawia peryferyjne miejsca Europy. Raz jest to małe, leżące nad Odrą miasteczko graniczne Słubice, innym razem Słupsk czy Ustka - pełen uroku rybacki port nad Bałtykiem. Te maleńkie, zaledwie parocentymetrowej wysokości kadry uzupełnione charakterystyczną dla artysty strukturą - gęstą siatką trójkątów, obwiedzionych barwnym konturem obejmują całą galerię dając w sumie wrażenie linii, a może raczej rozsuniętej szczeliny, przez którą widać transplantowaną z innego miejsca rzeczywistość. Wróblewski nawiązuje tu, poprzez dalekie odniesienie do idei "Niebieskiej linii" polskiego artysty konceptualnego Edwarda Krasińskiego, który przez całe swoje życie usiłował połączyć rzeczywistość obrazu z realnością wnętrza galerii, pracowni, muzeum, łącząc wszystkie elementy paskiem błękitnego skocza. Krasiński to postać bardzo barwna i wyjątkowa, tak jak i wyjątkowa jest jego pozycja w polskiej sztuce, choć gdyby spytać o to, co znajdowało się na jego obrazach próżno by szukać czegoś wyjątkowego: kaloryfer, fragment okna, kawałek ściany, kontur krzesła.
Powracając do Wróblewskiego, w jego wszystkich obrazach daje się odczuć pełne napięcia pragnienie wywyższenie potocznej rzeczywistości, chęć utrwalenia na obrazie czegoś wyjętego z anonimowości, czy dramatycznie pospolitego, jak każda codzienność. Owe podniesione do rangi motywu malarskiego okruchy pamięci, zdawałoby się przypadkowe widoki miejsc, uwolnione z hierarchii znaczeń, oddają doskonale fragmentaryczną strukturę świata i pozbawiony ciągłości rodzaj doświadczeń tworzących świadomość naszego istnienia.
Obrazy Wróblewskiego próbują ocalić w nas pozaestetyczne odczucie piękna życia jako takiego, a także znaleźć dla niego taki alfabet znaków, których sens byłby rozpoznawalny bez względu na to czy znajdujemy się na wschodzie czy zachodzie Europy.

Jola Ciesielska

Łódź, marzec 2003
Niepublikowany tekst do katalogu wystawy "Przestrzenie codzienności" (Räume des Alltags), Brema, Galeria Miejska, kwiecień 2003

"Centra wytwarzają przyszłość - a przynajmniej nasz kontynent uważał tak przez kilka stuleci. Peryferia to miejsca, gdzie dogorywała przeszłość. Zwycięzcy zdobywali centra. Pokonani wycofywali się na obrzeża. W centrach płonęły lampy łukowe. Na obrzeżach pozostawał jedynie rozproszony... blask. Dziś jednak pojawiają się oznaki tego, że centra tracą swoją historyczną inicjatywę. Nie obwieszczają już przyszłości, a jeśli to czynią, nie wierzy się im całkowicie".
"Nie wystarczy spojrzeć przez okno. Nie dojedziecie tam też żadną autostradą. Nikt nie może wskazać wam drogi, bo nie wiecie o co pytać. Podczas tej podróży wydeptana ścieżka to raczej ostrzeżenie niż zachęta. Zarazem punkt ten nie musi być wcale odludny czy dziki. Może to być tuż obok miejsca, gdzie piekarz zwykle parkuje samochód. Sztuka polega na tym, by znaleźć się tam przypadkowo. Wtedy zaskakujesz miejsce, a jego zaskoczenie zaskakuje ciebie".
(...) "Te sfotografowane miejsca stoją wobec mnie, a nie ja wobec nich. Wydaje się, jakby przez niemożliwy do określenia czas czekały na przybycie widza. (...) To miejsce czekało po prostu na swoje dopełnienie w akcie widzenia. Czekało na uznanie swojej widzialności. Gdy odejdziemy znów będzie niepełne".

John Berger
Tekst wykorzystany na zaproszeniu do wystawy "Obrzeża", Galeria Koło 2002

Krzysztof Wróblewski urodził się w Przasnyszu w 1962 roku. W 1982 roku ukończył Państwowe Liceum Sztuk Plastycznych w Nałęczowie. W latach 1982-1987 studiował na Wydziale Malarstwa i Grafiki w PWSSP w Gdańsku. Dyplom uzyskał w pracowni K. Ostrowskiego. Od 1989 roku pracuje w Katedrze Sztuk Wizualnych na Wydziale Architektury Politechniki Gdańskiej. W latach 1995 - 2003 współtworzył galerię Koło w Gdańsku. Zajmuje się malarstwem, rysunkiem i fotografią a od 1994 roku malarstwem monumentalnym w przestrzeni publicznej. Wystawia od 1986 roku od udziału w "Ekspresji lat 80-tych" w galerii BWA w Sopocie. Współpracuje z galerią Milano w Warszawie. Jego obrazy znajdują się kolekcjach prywatnych i publicznych w kraju i za granicą (Australia, Austria, Holandia, Kanada, Niemcy, Szwecja, USA).

TERESA STARZEC

"DOM"

od 12 września 2008

 

 

 

 

fotoreportaż z wernisażu

Otwarta Pracownia

i Wiener-Krakauer Kultur-Gesellschaft

KOLEKCJA SAMMLUNG

MAREK FIREK, DIETMAR FRANZ, THOMAS HOOR, SUSANNE HORNBOSTEL, STANISŁAW KOBA, SŁAWOMIR TOMAN

od 25 lipca 2008

fotoreportaż z wernisażu

Otwarta Pracownia we współpracy z Domem Norymberskim

JACEK PASIECZNY, AXEL GERCKE

,,Jak tam? Wie geht's?"

4 lipca (piątek) o godz. 19.00

 

 

fororeportaż z wernisażu

 

Jacek Pasieczny:

Nazwisko mojego kolegi to - Axel Gercke
Tytuł przygotowywanej przez nas wystawy jest dokładnie taki jak w towarzyszącym jej katalogu – „Jak tam? Wie geht’s?”
Tekst do katalogu – wstęp:
Drogi Axla Gercke i Jacka Pasiecznego krzyżują się trzykrotnie na przestrzeni czasu. Po raz pierwszy spotykają się w jesieni 2001 w klasie Prof. Johannesa Grutzke w Akademii Sztuk Pięknych w Norymberdze. Axel Gercke studiował tam, Jacek Pasieczny zaś przyjechał na semestralny pobyt w ramach współpracy międzyuczelnianej Norymberga – Kraków. Po powrocie Jacka Pasiecznego do akademii w Krakowie kontakt nie został zerwany. Wkrótce Jacek Pasieczny otrzymał stypendium DAAD. Dzięki temu w roku akademickim 2004/2005 studiował u Prof. Petera Angermanna. Po odejściu z uczelni Prof. Grutzke również Axel Gercke przeszedł do pracowni gdzie właśnie studiował Jacek Pasieczny. Dzięki temu znowu mogli studiować w jednej pracowni. W tym okresie mieli możliwość nie tylko wzajemnie podpatrywać się w swojej działalności artystycznej- wspierać polemizować, ale też konfrontować wzajemne związki kulturowe. Kto wie czy zawiązana przyjaźń nie była powodem decyzji Axla Gercke żeby przedostatni semestr 2005/2006 studiować właśnie w Krakowie – macierzystej uczelnie Jacka, również w ramach przyznanego mu stypendium DAAD. W Polsce studiował w pracowni Prof. Jacka Waltosia i Marka Szymańskiego. Obaj artyści wykorzystują każdą możliwość aby dalej wspólnie pracować tworzyć. W trakcie pobytów stypendialnych obaj artyści uczą się nie tylko języków: Jacek – niemieckiego Axel – polskiego ale i historii goszczących ich krajów. Jacek Pasieczny realizując program pobytu w akademii niemieckiej poświęca dużą część swojej pracy historii Norymbergii i jej symbolom. Axel Gercke malował nie tylko w Krakowie ale i Gdańsku, gdzie stykał się ze śladami najnowszej historii Polski.
Axel Gercke i Jacek Pasieczny pokazują że Polsko – Niemiecka granica może znaczyć przyjaźń. Twórczość tych dwóch młodych ludzi ukazuje bez uprzedzeń i historycznych zaszłości sprawy życia współczesnego udowadniając że można i trzeba żyć inaczej.
Tekst do Katalogu Prof. Petera Angermanna
Zarówno malarstwo Axla Gercke jak i Jacka Pasiecznego podobne jest w swoim cichym i lapidarnym realizmie. Prosto, bez powierzchownej maniery, trafiają w istotę obserwowanego otoczenia.
Jacek Pasieczny swoją monumentalną kompozycję rozstrzyga energicznymi pociągnięciami pędzla, wykorzystując powstały przypadek do organizacji przestrzeni. Obrazy naładowane są swoistą atmosferą. Najczęściej motywem jego malarstwa jest architektura. W czasie swojego pobytu w Norymberdze ten polski artysta szczególnie zajął się architekturą totalitarną. Temat ten potraktował z dużą powagą i koncentracją, tak że obrazy mimo ich silnego i lakonicznego realizmu promieniują ekspresjonistyczną intensywnością. Bez upiększania i dramatyzowania przy równoczesnej pasji i zaangażowaniu oraz czujnym zrozumieniem kulisów potworności, temat ten zamienił w wizję.
Podobnie nietypowo, z anegdotyczną ciekawością, żywym kolorem i większą dbałością o szczegół cechuje się malarstwo Axla Gercke. Jego niezwykle artystyczne i technicznie rozwinięte malarstwo jest bardziej narracyjne. Nawiązuje do tradycji realizując temat. Artysta ten dochodzie jednak przy tym do całkowicie własnych i bardzo oryginalnych rozwiązań, które mimo lub właśnie wbrew swojemu spojrzeniu poprzez tradycje – mają bardzo silny wyraz. Często bowiem, według mojego doświadczenia, wiadome odniesienia do tradycji, doprowadzają do swobodnego rozwinięcia tematu. Axel Gercke obserwując zwykłe codzienne motywy troskliwie i z głęboką cierpliwością przenosi je na płótno.
Tym dwóm malarzom chodzi o świadome artystyczne spostrzeżenia otaczającej rzeczywistości – niezależnie od zmieniających się trendów w sztuce; od niekiedy napuszonych bzdur i samo dystansowania się.

Andrzej Gąsieniec

malarstwo

od 13czerwca do 1 lipca 2008

fotoreportaż z wernisażu

 

Andrzej Gąsieniec

ur.w 1963r..Konstancin-Jeziorna

W latach 1983-1990 studia na Wydzialem Malarstwa w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Dyplom w pracowni prof.Jerzego Nowosielskiego.

"Otóż, jestem pod urokiem niektórych Pańskich pejzaży. Odżywa w nich duch wczesnego impresjonizmu, szczególnie Claud'a Moneta. Bardzo cenię u Pana to, że nie stawia sobie Pan żadnych "porządkujących" ograniczeń "a priori". Wynikać może z tego pewna nieporadność warsztatowa, ale w malarstwie lepsze to, aniżeli sztucznie narzucana dyscyplina, która zubaża i cenzuruje intuicję i spontaniczną wizję artystyczną. Doskonałe są również autoportrety, a szczególnie wzrusza mnie Pańska malarska interpretacja mojego ikonostasu. Pokazuje mi ona ten ikonostas w nowym świetle, widziany oczami drugiego artysty."

Kraków,

27 września 1994. Jerzy Nowosielski

Pejzaże

Maluje głównie pejzaże, czasem portrety i inne. Malarstwo Moneta jest mi bliskie, czasem przeglądam jego obrazy, a jest ich mnóstwo. Te wszystkie uchwycone przez niego nastroje widzę wokół. Te efekty kolorystyczne i świetlne, ta różnorodność rozwiązań. Przy tym elegancja i pewien osobliwy styl. Można rzec, że jest nieco efekciarski i przystępny, ale błyszczy też jakąś łatwością, celnością, zwyczajnością i czasem zdaje się, że współcześni mu byli nieco toporni, choć z pewnością swój talent mieli. Oczywiście różnimy się wiele. To był tytan pracy, a pasja była olbrzymia. Kto dziś tak pracuje? Trochę uzbierało się obrazów, ale przy Monecie jest się zwyczajnie "niedzielnym malarzem". Poza tym już prawie sto lat temu minęło od jego działań, nie sądzę jednak, że jakieś twórcze pokrewieństwo nie ma sensu. To już dwudziesty pierwszy wiek, sztuka współczesna, możliwości wiele, mnogość prądów, wielkie pole popisu, mnie natomiast ciągnie do tej zwyczajności, malarstwa, które zrozumie, a raczej spodoba się zupełnie " przeciętnemu "odbiorcy, a jeśli coś ponad to, tym lepiej.

Maluję szybko, najlepsze efekty, gdy obraz powstanie około godziny, jeśli uda się szybciej, tym lepiej. Można dłużej, ale dobrze jest uchwycić moment świetlny, który nadaje obrazowi efektowność i prawdziwość. Sprzyja stabilne światło. Jest też kwestia pomysłu rozwiązań inwencji. To przed namalowaniem, ale zmienność natury i jej oświetlenia często bywa najważniejszym problemem w realizacji obrazu. Pomysły przychodzą z czasem. Czym więcej obrazów, tym mniejsze przywiązanie do poszczególnych i większe pole manewru, możliwości. W trakcie pracy pojawiają się rzeczy nowe. W przybliżeniu domyślam się jaki powstanie obraz, jaki będzie końcowy efekt. Jednak pojawiają się chwile, gdy nie można zbyt wiele przewidzieć i z ciekawości czekam na końcowy efekt, jakbym nie był autorem obrazu. To intryguje i wzbudza ochotę do malowania. Jaki sens ma "zwykłe" malowanie z natury, biorąc pod uwagę problemy tzw. "nowoczesności"? Wszelkie wątpliwości znikają podczas udanych realizacji, a jeśli uda się odnaleźć, to własna praca nabiera sensu i wszelkie wątpliwości, spekulacje nie są istotne, nie przeszkadzają.

Światło zalewające pory dnia, roku, tematy wszelkie, zagadnienia, malarstwo potrafi oddać, przetworzyć, przykuć uwagę, a to wszystko zwyczajne i proste i mówi za siebie samo, a czasem pojawia się sztuka, coś wartościowego, potrzebnego, czego nie da się niczym zastąpić.

Andrzej Gąsieniec

VIRA KOSINA

,,Tato"

6 czerwca (piątek) o godz. 19.00

 

fotoreportaż z wernisażu

 

fotografia

Dedykuję mojemu ojcu i Marcinowi

Projekt fotograficzny "Tato" jest badaniem pozycji ojca we współczesnym społeczeństwie, walką ze stereotypem oraz propagandą roli OJCA w życiu CZŁOWIEKA.
Jedną z ważnych cech fotografii jest jej dokumentalny charakter - można ją dzięki temu traktować jako "dowód rzeczowy", który może odkryć prawdę i pomóc właściwie ocenić sytuację ojca we współczesnej rodzinie. Projekt jest wykonany w klasycznej technice czarno-białej fotografii, gdyż celem autorki jest ukazanie rzeczywistości w jej czystej postaci, bez zabarwiania i fałszerstwa. Vira podchodzi do problemu z pozycji obserwatora. Z tego punktu widzenia projekt "Tato" można uważać za reportaż. Ale jest też druga strona: to portret rodzinny. Stylistycznie nie jest portretem klasycznym: bohaterzy nie pozują do zdjęć - są na tyle "wymęczeni" fotografem, że uciekają w swój własny, wewnętrzny świat...
By uzyskać ten "efekt" wystarczy na chwile zapomnieć o sobie i pomyśleć o drugiej osobie - ojciec pomyślał o córce, ona w tym samym czasie pomyślała o ojcu - i zdjęcie gotowe!!! Stało się coś, czego szukał fotograf. Albo inny przypadek - niemowlak pociągnął za włosy starszego brata i wszyscy nagle zaczynają się śmiać, radośnie i z całego serca, jednocząc się w tej spontanicznej, nieuzasadnionej radości. Ojciec przymyka oczy ze zmęczenia, sprawia wrażenie, że śpi, ale jednocześnie jest otoczony przez własne dzieci, czuwa nad nimi i chroni nawet przez sen..
Projekt "Tato" jest jedynie początkiem badań. Autorka była niemym obserwatorem jedynie w 20 rodzinach. To zdecydowanie za mało, żeby wysuwać ostateczne wnioski. Ale można podzielić się wrażeniem:
"Wzruszające i piękne jest, gdy 90-letni staruszek, patrząc do lustra przed rozpoczęciem sesji zdjęciowej, prosi syna, by go ogolił; nie ma nic cudowniejszego, niż ojcowska miłość i zarazem duma...; Jako córka chciałabym być godna tego"
Vira Kosina
Jaką rolę odgrywa OJCIEC
w życiu CZŁOWIEKA?
Ostatnio, często poruszanym tematem w publicystyce i masmediach jest sposób postrzegania roli ojca w rodzinie tradycyjnej oraz współczesnej. Powstają co raz nowe mity o upadku instytucji rodziny, zatraceniu autorytetu ojcowskiego, dominacji matki w wychowywaniu dzieci. Z drugiej strony, mało się mówi o tym jak ważną rolę odgrywa ojciec w życiu człowieka, o jego funkcjach i wpływach. Istnieje wiele krytyki, ale tylko nieliczni zadają sobie pytanie KIM jest (bądź powinien być) OJCIEC i jak obraz ojcostwa zmienił się w związku z socjalnymi przemianami społeczeństwa, np. feminizacją początku lat 60' XX wieku.
W związku z pomijaniem wielu pozytywnych zjawisk, brakiem obiektywnych informacji o problemach współczesnej rodziny, powstają stereotypy - wyolbrzymia się chorobliwe symptomy społeczeństwa, które skłonne dziś "obawiać się kobiet". Nieraz wydaje się, że prawo głosu mają wyłącznie kobiety, społeczeństwo gloryfikuje i broni pozycję "Matki", wtenczas o "Ojcu" nie mówi się nic - ostatecznie wymienia się go, jako "kozła ofiarnego", albo nawet element bezużyteczny i co lepsze - jako bankomat itd. (mały paradoks: gdy wpisałam w przeglądarce internetowej hasło "jaką rolę odgrywa OJCIEC w życiu dziecka" - pierwszy wyświetlony artykuł miał nagłówek "jaką rolę odgrywa w życiu dziecka PIES"). A jednak, co raz częściej widuje się tatusiów z dziećmi na placach zabaw, w parkach, sklepach...

Rozwój historyczny instytucji ojcostwa wiążą z powstaniem własności prywatnej, kiedy to powstała funkcja dziedziczenia. Społeczna rola mężczyzny oprócz krzewienia tradycji polegała również na zabezpieczeniu kobietom i dzieciom środków niezbędnych do egzystencji. W związku z tym, można powiedzieć, iż do niedawna powszechny był tradycyjny model ojcostwa, w którym ojciec był jednocześnie żywicielem rodziny, personifikacją władzy, wzorcem do naśladowania, oraz nauczycielem i sędzią w kręgu spraw wykraczających poza stosunki rodzinne. Należy tu również wspomnieć, że jeszcze w wieku XIX w przypadku rozwodu dzieci pozostawały z ojcem, ponieważ jedynie przy ojcu mogły być one zaopatrzone w środki niezbędne do życia. Dzisiejsza praktyka wskazuje na przekazywanie opieki nad dziećmi wyłącznie matkom, przy czym prawa ojców są w sposób sztuczny ograniczane.

Wzrost aktywności zawodowej kobiet spowodował daleko idące zmiany w modelu socjalnym oraz psychologicznym ojcostwa. Tendencje demokratyczne w społeczeństwie wiążą się z równouprawnieniem ojca i matki oraz bardziej proporcjonalnym podziałem obowiązków rodzinnych, w tym również funkcji wychowawczych. Jeżeli w modelu tradycyjnym rola ojca w wychowaniu dziecka była traktowana raczej jako wspomagająca, to w modelu współczesnym zakłada się udział ojca w pielęgnowaniu dziecka, troskę o dziecko, umiejętność nawiązywania kontaktów emocjonalnych. I przy tym, w nowym modelu rola ojca nie uległa całkowitej zmianie, lecz raczej wzbogaciła się o pewien ważny element, jakim jest stosunek emocjonalny do dziecka. Dzisiaj uważa się za normę, że ojciec utrzymuje rodzinę, czyli odpowiada za stan materialny rodziny oraz bezpośrednio uczestniczy w wychowywaniu dziecka, wspiera jego rozwój duchowy, jest dla niego autorytetem moralnym.
Przy porównaniu stylów wychowania ojca i matki zostało udowodnione, że właśnie autorytet ojca, a nie matki, ma pozytywny wpływ na umysłową charakterystykę dziecka. Dostrzeżono również związek między utalentowaniem dziecka i stopniem trudności wykonywanego przez ojca zawodu. Badania psychologiczne wskazały też na to, że dzieci, które od pierwszych dni życia były otaczane ojcowską troską, wykazują znacznie bardziej zaawansowany poziom umysłowego i fizycznego rozwoju, wyrastają na bardziej emocjonalne i otwarte osoby. Psycholodzy podkreślają również, że stosunek ojców, którzy chcą wziąć aktywny udział w opiece nad dziećmi jest zupełnie inny niż stosunek matki. Ojcowie przeważnie bawią się z małym człowiekiem, matki natomiast najczęściej pielęgnują, karmią, kąpią etc. Jednak nawet opiekując się dzieckiem ojciec ma tendencję do robienia tego w formie zabawy. Tu należy wspomnieć koncepcję człowieka wprowadzona przez Johana Huizingę, zakładająca, że u podstaw ludzkiego działania znajduje się zabawa, gra i współzawodnictwo (Homo Ludens - Człowiek bawiący się).
Zdaniem E. Fromma miłość ojcowska nie jest wrodzona, lecz kształtuje się w ciągu pierwszych lat życia dziecka. W tym ujęciu miłość ojca pełni rolę nagrody i pochwały za dobre zachowanie i sukcesy. Dla ojca dziecko wciela w sobie możliwość kontynuacji rodu, gdyż zgodnie z tradycyjnymi normami mężczyzna powinien wychować swojego następcę, który będzie kontynuował tradycję i pamięć rodową.
Z kolei austriacki psychiatra, psycholog i pedagog Alfred Adler, uważa, że rola ojca w procesie wychowawczym polega na rozwoju kompetencji społecznych. Dzięki matce dziecko może odczuć intymność ludzkiej miłości, ojciec otwiera małemu człowiekowi drogę do społeczeństwa. Ojciec jest dla dzieci źródłem wiedzy o świecie, pracy, technice. Rolą ojca jest kształtowanie użytecznych dla społeczeństwa celów i ideałów oraz pomoc w wyborze orientacji zawodowej.
Miłość i opieka matki uczy przyjmowania, miłość i opieka ojca pobudza chęć oddania. Obydwie te umiejętności są niezastąpione w rozwoju osobowości.
Vira Kosina, Kraków
2008

Bożena Knecht

"UWAŻAJ, PASS AUF..." - fotografia

16 MAJA(piątek), o GODZ. 19.00.

 

 

fotoreportaż z wernisażu

 

 

Na jednej z marmurowych fontann Alhambry, mauretański poeta głosi chwałę przemiany szlachetnego kamienia w spływającą z niego wodę: Stapia się w jedno to, co płynne i to co trwałe, woda i marmur, i patrząc nie wiemy, które z nich płynie. Owa fontanna tak mówi o sobie: Gdzie znaleźć większy cud? Woda tak tryska ze mnie, że czasem kryje mnie i przestajesz mnie widzieć. Zda się tworzymy, woda co bieży, i ja, jeden złom lodu: połową topi się i spływa, gdy druga połowa trwa niezmieniona.
Ta niepewność i ten zachwyt przypominają mi się, gdy patrzę na fotografie Bożeny Knecht. Oto podpatrzone w płynnym momencie stawania się strzępy przedmiotów i kawałki ciała. Przechodzą jedne w drugie w sposób tak tajemniczy, iż nie wiemy, co jest delikatnym muślinem, a co różową skórą, co kwiatem, a co powietrzem, co materią organiczną, a co jej przetworzeniem w tkaninę, co szarością cienia, a co materialnym zarysem. Cóż ma oznaczać to stawanie się form, to przechodzenie ich jedna w drugie, to mruczenie kruchych przedmiotów żyjących własnym życiem i zajętych pokazywaniem nam – a może sobie nawzajem – swoich podszewek, szpar i nisz, miękko zawiniętych krawędzi? Oto pokazano nam świat emocji, tak jakby można je było pokroić na plasterki i zobaczyć pod mikroskopem. Utrwalono – o ile to słowo pasuje do dzieł, których zadaniem jest pokazać generalną niemożność utrwalenia czegokolwiek co się staje – moment przechodzenia jednych uczuć w drugie, nagłego pojawienia się nastrojów, nieokreśloność chwili, niespodziewanie wzburzone emocje, miękką czułość nie mającą w sobie żadnej czułostkowości. Na chwilę możemy zobaczyć to, czego szczególni wrażliwcy doświadczają w nagłych chwilach i o czym nie bardzo potrafią opowiedzieć innym: chłód i ciepło, barwę i szarość, zapach i smutek, cień i światło – wszystko co sprawia, że jakiś moment, jakieś miejsce, jakiś gest pozostają w nas na zawsze jako nieokreślone wspomnienie, które przywołuje się same, w chwilach nagłych i zaskakujących. Doprawdy ubodzy ci, którzy nie doznają takich olśnień. Niech więc chociaż patrzą. Jak mówi mauretańska fontanna: Kiedy nadchodzi noc, mógłbyś pomyśleć, że jesteś światem położonym gdzieś na wysokościach, wyżej od gwiezdnych konstelacji. Jakbym była muszlą perłopławu, a te krople – perłami, których jestem pełna.
Jerzy Żmudziński

Lidia Krawczyk i Wojciech Kubiak

"Genderqueer"

od 25.04.2008

fotoreportaż z wernisażu

"Genderqueer odnosi się do problemu związanego z tożsamością człowieka, zarówno tą kulturową jak i seksualną. Oczywiście jest to zagadnienie złożone odnoszące się do ogólnego dyskursu wyznaczanego przez teorię queer. Jego użycie przez nas w tym projekcie odnosi się do próby dyskusji nad sposobami konstruowania człowieka , tworzeniem jego osobowości, tożsamości, wytwarzania jednostki w społeczeństwie i słowami Michela Foucaulta ujarzmiania. Chcieliśmy z jednej strony przedstawić ową trzecią płeć , której oczywiście w żaden sposób nie można i nie należy kategoryzować, posiada ona bowiem przeróżne, złożone i niejednoznaczne sposoby manifestowania, a z drugiej strony chcieliśmy zmusić widza do tego, aby sam wpadł w pułapkę własnych ograniczeń".- L. Krawczyk, W. Kubiak

wystawa studentów III roku krakowskiej ASP p.t." Półmetek"

od 11.04.2008

fotoreportaż z wernisażu

Wystawie towarzyszy hasło PÓŁMETEK.
"Wystawa PÓŁMETEK jest próbą prezentacji postaw artystycznych studentów III roku krakowskiej ASP, którzy, mimo zauważalnych od pierwszego spojrzenia różnic stylistycznych i tematycznych, zaakcentowanych wyborem odrębnych pracowni mistrzowskich, w wyraźny sposób dotykają problemu obrazowania malarskiego i jego stosunku do innych mediów. Znalazłszy się w połowie drogi do artystycznego usamodzielnienia, decydują się pokazać rysujące się w ich twórczości problemy - te już rozwiązane oraz te, które wciąż czekają na odpowiedź. Mimo, że w poszczególnych pracach trudno odnaleźć wyraźne zbieżności estetyczne, stają się one świadectwem kształtującej się malarskiej osobowości oraz jej stosunku do reprezentacji i plastycznej ekspresji." - Michał Zawada
OLGA ZABROŃ rocznik 85, pracownia - Leszek Misiak , KASIA PRUSIK rocznik 84, pracownia - Andrzej Bednarczyk, TOMASZ BARAN rocznik 85, pracownia - Andrzej Bednarczyk , KORNEL JAŃCZY rocznik 85, pracownia - Andrzej Bednarczyk, MICHAŁ ZAWADA rocznik 85, pracownia - Jacek Waltoś , ŁUKASZ STOKŁOSA rocznik 86, pracownia - Jacek Waltoś , DOMINIK STANISŁAWSKI rocznik 79, pracownia - Adam Brincken

Andrzej Bobrowski

"Stan Pamięci"

od 14.03.2008

fotoreportaż z wernisażu

...z niczym w życiu nie należy przesadzać. Ani z dobrym, ani ze złym...
J. Conrad 
STAN  PAMIĘCI 
"Sztuka milczenia - pozwól mi żyć", to przestrzeń, w której na jednej ścianie pola miłości spotykają się z polami szczęścia, to spotkanie różnych światów: archetypicznego, realnego i wirtualnego.
Program na całe życie, kontynuacja cyklu prac zainicjowanych zbiorem "Niepoliczalni" i     kontynuowanych w ramach nieinstytucjonalnej Fundacji Dobrego Człowieka. Jest to zachowanie pamięci o ludziach wolnej przestrzeni, wolnych światów, o piorunie i o drzewie, jako odzwierciedlenie wzrastania, przemijania, śmierci.
Kluczem do zdefiniowania idei jest znak - ikona, symbol człowieka, znak który bardziej sugeruje niż tworzy. 

Andrzej Bobrowski

Studiował w latach 1985 - 1990 na Wydziale Malarstwa, Grafiki i Rzeźby Państwowej Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych w Poznaniu gdzie otrzymał dyplom z wyróżnieniem w Pracowni Drzeworytu prof. Zbigniewa Lutomskiego.
W 2001 roku obronił doktorat, a w 2004 roku habilitował się w zakresie Sztuk Pięknych, w specjalizacji Grafiki Warsztatowej.
Obecnie pełni stanowisko Kierownika Pracowni Drzeworytu Instytutu Sztuk Pięknych Uniwersytetu Zielonogórskiego oraz Kierownika Pracowni Drzeworytu Akademii Sztuk Pięknych w Poznaniu.
Zajmuje się grafiką, malarstwem i działaniami przestrzennymi (instalacje, obiekty).

Jest on laureatem nagród takich jak:
-Stypendium Twórcze miasta Wolfsburg( 1987);
-Stypendium Twórcze Ministra Kultury i Sztuki( 1990, 1997);
-I Nagroda w konkursie Hahnemuehle,6 Triennale Grafiki Polskiej ( 2005).

Brał udział w wielu wystawach indywidualnych:
-Kultur Zentrum Wolfsburg( 1987);
-Rathaus Galerie, Galerie in der Lampenfabrik, Drukladen des Gutenberg Museum, Mainz ( 1992);
-Galeria Miejska Arsenał, Poznań( 2001);
-Pokolenie 1956, Muzeum Miejskie w Nysie( 2003);
-Wieża Babel, Wieża Ciśnień, Konin( 2004)
oraz w licznych wystawach zbiorowych:
-Nachbarn, Consumenta Art.91, Norymberga, Niemcy( 1991);
-Międzynarodowe Biennale Drzeworytu, Bańska Bystrzyca, Czechosłowacja( 1992);
-Triennale Grafiki Polskiej, Kunstferein zu Frechen EV Staatsaal, Frechen, Niemcy( 1994);
-Triennale Grafiki Polskiej, Musee des Beaux-Arts, Le Locle, Szwajcaria( 1994);
-Gallerie Gallus, Frankfurt nad Odrą, Niemcy( 1995);
-Pracownia Drzeworytu 108, Galeria Garbary( 1995);
-Grafika poza formatem, Kubus, Hannover, Niemcy( 1996);
-Polnische Grafik der Gegenwart, Museum Junge Kunst, Frankfurt nad Odrą, Niemcy,
Kolekcja, wystawa ze zbiorów Galerii Prowincjonalnej, Słubice( 1998);
-Serce, Dusza, Ciało, Innerspaces, Poznań( 2000);
-Figuranci, Wystawa Młodego Malarstwa z Kolekcji ARTeonu( 2002);
-Sacrum, V Triennale Sztuki, Miejska Galeria Sztuki, Częstochowa, Sopot( 2003);
-Sacrum, V Triennale Sztuki: CS, Galeria EL w Elblągu( 2004);
-Międzynarodowe Triennale Grafiki, Oldenburg, Niemcy( 2004);
-6 Triennale Grafiki Polskiej, Katowice( 2006);
-De Intrnationale Grafiek Manifestatie (Polen-Japan),Galerie Werfkade 16,Sappemer,Holandia( 2006).

JAN MICHALAK

od15 lutego 2008

fotoreportaż z wernisażu

Dionizyjska Reinterpretacja Stytanizowanej Rzeczywistości

Michalak na co dzień poświęca się inkarnacji malarskiej idei barokowego destruktu. W przewidywaniu nadchodzącej nowej epoki estetycznej aktywnie atakuje rudymenty idealizmu abstrakcyjnego oraz zwalcza post-kantowski imperatyw racjonalnego podporządkowania. Podważa post-klasyczne dogmaty ikonoklazmu, zamykające świadomość ludzką w okowach geometrycznego podziału przestrzeni. Z lubością obnaża fałsz neomodernizmu, który z właściwym sobie monizmem obrazowania sprowadza wizję do bezrefleksyjnego, materialistycznego tu i teraz. Inspiracji dla swej twórczości szuka w sztuce baroku.
Życiorys artystyczny
Urodzony 5 maja 1979 roku w rodzinie inteligenckiej o tradycjach artystycznych. Dyplom z wyróżnieniem otrzymał w warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych za cykl obrazów "Allahu, Piachu Pustyni", oraz pracę magisterską p.t. "Modliszka z dalekiej Puławskiej, czyli w Lotosie zegar stoi za dziesięć dwunasta, poemat pikarejski z epoki schyłkowego porno..", napisaną pod korektą dr Piotra Szuberta. Na obronę dyplomu przypłynął drewnianą łodzią z Kazimierza Dolnego.

Miho Iwata

"Tysiąc Snów" performance
27 stycznia, 2007

fotoreportaż z wydarzenia

stowarzyszenie artystyczne

OTWARTA PRACOWNIA

serdecznie zaprasza na finisaż wystawy

Krzysztofa Klimka

26.01.08

Rynek Główny-Pasaż 13, 2p

fotoreportaż z wydarzenia

MAREK SOBCZYK

,,Psycho/somo/socjo-analiza w Krakowie"

od18 stycznia 2007

 

fotoreportaż z wernisażu

Krótki opis projektu Psycho/somo/socjo-analiza w Krakowie (obrazy).
Tak jak psycho-analiza zakłada obecność dwóch podmiotów (analizowanego i analizującego), w wypadku tego projektu może chodzić o wydzielenie z artysty dwóch podmiotów: artysty-podmiotu i człowieka- podmiotu. Projekt zwraca się właśnie w stronę wydzielin: artysty i człowieka obecnych w artyście. Przy czym nie chodzi tu o pierwszą osobę liczby pojedynczej artysty, jego pojedynczość. Bardziej chodzi o powszechność materiału, a czasami chodzi po prostu o aktualność pewnych spostrzeżeń, co łatwiej jest pokazać biorąc w cudzysłów prace innych artystów, czasami chodzi o tak powszechne odczucia, że mamy do czynienia z kiczem sięgania w głąb tajemnicy by dosięgnąć "prawdy". Psycho-analiza jest powszechnie znana, przynajmniej z nazwy, natomiast somo-analiza i socjo-analiza zostały przeze mnie przywołane jako nieznane jednak narzucające się i oczywiste uzupełnienie. Tak więc psycho/somo/socjo-analiza jako możliwość analizy trzech istotnych aspektów istnienia nie do końca rozpoznanych przez naukę, i właśnie podatnych na intuicję artystyczną jest moim uprawnieniem i "uprawnieniem" sztuki. W pewnym sensie zakładam też, że intuicja sztuki może poprzedzać rozpoznania: naukowe (o ile psycho/somo/socjo-analiza jest nauką, o ile posługuje się hipotezą) lub poprzedzać prawdziwe rozpoznanie (o ile psycho/somo/socjo- analiza nie jest nauką, o ile nie posługuje się hipotezą a jest "prawdą").
Marek Sobczyk (ur. 1955 Warszawa, mieszka i pracuje w Warszawie)
Malarz, teoretyk, projektant. Studiował w warszawskiej ASP (1975-80). 1983 -1992 członek Gruppy, współtwórca pisma Oj dobrze już. Od 1990 roku zajmuje się również projektowniem graficznym i typografią (1990 - 2004 pracował w spółce Zafryki z Piotrem Młodożeńcem). W ostatnich latach dużo czasu poświęca działaniom "obiektywizującym" czynności artystyczne. Od 1989 prowadzi projekt Szkoła sztuki. W 1986 opublikował Kurs abstrakcji, stworzył ideę książki i współpracował przy opracowaniu publikacji Andrzej Wróblewski nieznany, w 2005 opublikował Kurs sublimacji. Cały czas uprawia malarstwo w "aktualnej (nie anachronicznej) postaci", "bada ograniczenia" i "poszerza pole malarstwa" również teorią, pracami przestrzennym, projektami. Realizuje: od 1999 roku projekt: Sexreligiapolityka, od 2000 roku projekt: Tabela: Co? Kto? - Czym? Kim?, od 2002 roku projekt: "muzeum"

galeria sztukpuk | wydarzenia | galerie | forum-teksty | recenzje | archiwum | linki | kontakt


Copyright by "SZTUK PUK" 2001 - 2007 Kraków , Ryszard Bobek, Filip Konieczny