03
Trzy przepowiednie dotyczące sztuki
Kilka interesujących przepowiedni dotyczących losów sztuki w przyszłości pojawiło
się na przestrzeni dwu ostatnich stuleci. Prawie wszystkie miały związek
z myśleniem o sztuce zapoczątkowanym w Renesansie. Mianowicie, odkąd Vasari
wprowadził pojęcie historii do sztuki, europejskie myślenie o sztuce oparło
się na czasowym aspekcie zjawisk artystycznych typu wcześniej-później, już
było-jeszcze nie było.
Pierwsza przepowiednia, autorstwa Hegla,
pojawiła się w XIX wieku. Hegel, w
przystępie jakiejś niewytłumaczalnej
intuicji, ogłosił koniec sztuki chrześcijańskiej.
Mianowicie stwierdził, że zniknęły konieczne dla jej istnienia teologiczne
uwarunkowania, że nie jest już możliwa autentyczna sztuka, że utraciła ona
swoje najgłębsze uzasadnienie i że sztuka Zachodu wejdzie w fazę schyłkową
i zagubi się w czystym pojęciu, zniknie, a jej miejsce zajmie filozofia.
Tyle Hegel.
Dwie następne pojawiły się w bliższych
nam czasach. Zacznijmy od najbardziej
lapidarnej, dotyczącej sztuki jako duchowej aktywności, która nie może
się rozwijać w areligijnych warunkach.
"Wiek XXI będzie wiekiem duchowości
- albo nie będzie go wcale", to zdanie
A. Malraux, autora monumentalnej trylogii
Przemiana Bogów, w sposób zwięzły stawia diagnozę kondycji duchowej człowieka,
a pośrednio sztuce XX wieku. Jednocześnie uzmysławia nam w jak krytycznym
punkcie znalazła się cała sztuka Zachodu.
Trzecia przepowiednia, przepowiednia
Alexandre Kojeve, jest związana z koncepcją
rozwoju sztuki Hegla. Mianowicie, w
Estetyce Hegel uznał rozwój sztuki
za przejaw rozwoju idei Boga. Ale skoro
wiara umarła, sztuka przestała żywić
się tym, co jest niezbędnym warunkiem
rozwoju jej form uduchowienia. Natomiast,
Alexandre Kojeve, zagorzały egzegeta
Hegla, doszedł do wniosku, że żyjemy
w czasach pohistorycznych i poczłowieczych
i że będziemy uprawiać sztukę na podobieństwo
zwierząt. "Jeżeli człowiek znów stanie
się zwierzęciem, również jego sztuka,
miłość i zabawa muszą się stać czysto
naturalne. Należałoby zatem stwierdzić,
że po końcu historii ludzie będą wznosić
budowle i tworzyć dzieła sztuki tak
jak ptaki budują gniazda, a pająki
tkają sieci..."
Co ciekawe, Kojeve (Kożewnikow) to krewniak millenarysty i abstrakcjonisty
Wasyla Kandyńskiego, który wierzył, że uwolnił malarstwo od tyranii świata
widzialnego i że
nastąpi okres wielkiej i głębokiej duchowości w sztuce.
Nietrudno zauważyć, że
wiele elementów z tych przepowiedni sprawdziło
się i znalazło potwierdzenie w zjawiskach
jakie zaistniały w sztuce końca XX
i początku XXI wieku. Szczególnie jest
to widocznie w rozlicznych błazenadach
twórców
postmodernistycznych. Mogło by się więc wydawać, że zasadniczo żyjemy
w czasach po malarstwie.
Oczywiście, jak twierdzą niektórzy, nadal będą pojawiać się obrazy,
odbywać wernisaże,
wystawy, aukcje... Ale tak naprawdę, to koniec malarstwa, a może sztuki
w ogóle.
Takie są oto następstwa wprowadzenia historii i pojęcia rozwoju do
myślenia o sztuce. Myślenie czasowe o sztuce zakłada bowiem jakieś
następstwo, a także jakiś finał i kres...
Ale jeśli pomyślimy o sztuce jako strukturze o różnych poziomach, przeróżnych
powiązaniach, zależnościach, które się wzajemnie przenikają, to możliwa
jest nadzieja na ocalenie malarstwa. Czy dojdzie do tego w obszarze
sztuki euroamerykańskiej?
Trudno powiedzieć. Być może w innej cywilizacji.
Kilka miesięcy temu, podczas rozmowy z pewnym sędziwym mistrzem form
ostatecznych
z Krakowa, wyraziłem pogląd, że chyba jesteśmy świadkami nieodwracalnego
schyłku malarstwa. Ku memu zdziwieniu Mistrz, osłabiony dolegliwościami
starości, nagle powiedział z mocą: "Malarstwo nigdy nie umrze".
Wtedy zadałem sobie pytanie: czy w świadomości Zachodu istnieją jeszcze
Mistrzowie, czy w ogóle istnieją?
Myślę, że w czasach ogólnego rozchwiania i pomieszania powinniśmy podjąć
próbę ich odnalezienia albo przynajmniej mieć w pamięci to pytanie.
|