04
IKONA
I IDOL
Tematem
niniejszego wywodu będzie, jak wskazuje
tytuł, platońska opozycja eikon -eidolon.
W pierwszej części prześledzimy, z konieczności
pobieżnie, jak było używane to przeciwstawienie
przez ikonoklastów i ikonoduli. W drugiej
natomiast spróbujemy się bliżej zapoznać
z niezwykle wyrafinowaną teorią ikony i
idola, autorstwa francuskiego filozofa
i teologa Jean-Luc Mariona.
Platon poddawał w wątpliwość naśladownictwo (mimesis)
jako niewystarczające wobec świata wiecznych i niezmiennych idei. Wszelkie naśladownictwo
jest dla Platona, wytwarzaniem idolów, niepotrzebnym zdwojeniem, pozorem pozoru,
próbą imitacji z góry skazaną na artystyczną porażkę. Kiedy w Bizancjum doszło
do ostrego, dogmatycznego sporu ikonoklastami i czcicielami ikon, przeciwstawienie
eikon-eidolon nabrało ponownie ważnego znaczenia. Ikonoklaści uważali, że oddając
cześć ikonom, popada się w idolatrię. Konflikt między ikonoklastami i ikonodulami
zakończył dopiero Sobór Nicejski II, regulując w Kanonie sposób oddawania czci
ikonom. W ten sposób chrześcijański Wschód uwolnił się ostatecznie od ikonoklastycznych
wpływów judaizmu i islamu. Soborowa teologia ikony jako hipostatycznego podobieństwa,
a nie hipostatycznej obecności, pozwala na oddalenie wszelkich oskarżeń o idolatrię.
Dla Zachodu, bardziej praktycznego a mniej spekulatywnego,
bizantyńska koncepcja mistycznego obrazu jako reprezentacji Pierwowzoru, okazała
się niezrozumiała. Na wskutek złej wykładni dokonanych przez papieskich legatów,
postanowienia Soboru Nicejskiego II zostały przez Rzym uznane za próbę uprawomocnienia "czci
obrazów" czyli idolatrię. Odtąd myślenie o obrazie jako ikonie ulega powolnemu
zapomnieniu. Procesu tego nie zdołają powstrzymać średniowieczne próby stworzenia
obrazów "bez farby", typu chusta czy całun. W końcu Renesans ostatecznie pogrzebie
pamięć o świętych wizerunkach. Stan taki będzie trwał aż do XX wieku, kiedy to,
zwłaszcza w drugiej połowie, dojdzie do zmartwychwstania ikony. Natomiast próbę
przemyślenia opozycji ikona - idol zostanie podjęta dopiero w drugiej połowie
XX wieku. Jedną z nich, jak sądzę, najbardziej wnikliwą, podjął francuski fenomenolog
i teolog w jednej osobie Jean-Luc Marion. Jego książka "Bóg bez bycia" jest przykładem
wielkiego, godnego najwyższego uznania, hermeneutycznego wysiłku.
Marion, kontynuator myśli teologicznej Ursa von
Balthasara, za punkt wyjścia bierze nie tylko punkt dojścia Heideggera, ale prowadzi,
co jest rzadkością w naszych czasach, żywy dialog z Ewangelią, Księgą Koheleta,
św. Pawłem oraz pismami mistrza teologii apofatycznej Pseudo-Dionizego Areopagity.
Według Mariona ikona oraz idol ukazują sposób bycia bytów, które mogą, w zależności
od sposobu i ilości oddawanej im czci, przechodzić z jednej pozycji na drugą.
Status ikony lub idola można przypisać tym dziełom "które sztuka ukształtowała
w taki sposób, że nie ograniczają one swojej widzialności do samych siebie (
jak w przypadku tego, co słusznie nazywamy sztukami zdobniczymi), lecz jako takie
i pozostając w ten sposób całkowicie immanentne wobec samych siebie czynią nieuchronnie
znak ku innemu, jeszcze nieokreślonemu ogniwu". (28). Dzieło czyniąc znak, odsyła
ku sferze jaką dzieło stanowi dla siebie, to odsyłanie czyniące znak ma wartość
signum. Signa nie dotyczą jedynie ikon i idoli, ale i samej boskości. Do przejawiania
się boskości może dochodzić jedynie przy wsparciu widzialności. Różne rodzaje
widzialności umożliwiają różne rozumienia samej boskości. To "sposób widzenia
decyduje o tym, co może być widoczne, albo raczej, przynajmniej w sensie negatywnym,
decyduje o tym, co z boskości w żadnych okolicznościach nie może być dostrzeżone".
(29)
Eidolon (eido, video) jest z definicji tym, co
widoczne, to coś, co można widzieć, coś, co daje się poznać przez sam fakt, że
było widziane. Idol jest więc uzależniony od ludzkiego spojrzenia. Zależność
ta jest wystarczająca dla idola, który karmiąc się ludzką wzrokowością, wypełnia
ją. To spojrzenie uprawomocnia idola. Spojrzenie ludzkie ma moc budzenia do życia
i tworzenia idola. Idol zatrzymuje spojrzenie. Spojrzenie przestaje przenikać
widzialność rzeczy, zatrzymuje się na pełnej zwodniczej kolorystyki powierzchni
przedmiotów. Idol zasłania niewidzialne tym lepiej, im większą odznacza się widocznością.
W ten sposób idol jako zasłona na niewidzialnem, staje się czymś oślepiająco
widzialnym, i odbijając spojrzenie odsyła je samemu sobie. Działanie idola jest
podobne do zwierciadła, które rozbłyskując pod wpływem spojrzenia, wypełnia je
nadmiarem widzialności i całkowicie oślepia. Idol wypełniając po brzegi spojrzenie,
zasłania siebie jako zwierciadło, stając się niewidzialnym zwierciadłem. " Natomiast
to, że zwierciadło pozostaje niewidzialne, ponieważ widzialny świat oślepia spojrzenie,
sprawia, że bałwochwalca nigdy nie oszukuje ani bywa oszukiwany - trwa jedynie
w zachwycie." (33)
Idol jako niewidzialne zwierciadło, sprawia, że poza nim rozciąga się bezprzestrzenna
kraina pozbawiona jakichkolwiek widoków. Dlatego właśnie poprzez idola i w
idolu ludzkie spojrzenie doświadcza boskości na najniższym poziomie. Marion
twierdzi, że nikt w naszych trudnych czasach, czasach zamętu pojęć, nie ukryje
się przed idolem. Niezależnie od tego czy jest ateistą, bałwochwalcą czy pobożnym
człowiekiem. Doświadczenie idola jako boskości na miarę człowieka, może być
utrwalone przez sztukę. Jednakże tego typu zapis boskości przy pomocy środków
plastycznych jest pochwyceniem boskiego blasku na jego najniższym poziomie.
Ikona,
eikon pochodzi od eiko i oznacza podobieństwo,
analogię. Według Mariona " ...tylko ikona
ofiaruje otwartą twarz, ponieważ w sobie
widzialne ku niewidzialnemu i proponuje,
aby wychodzono poza to, co przedstawia
- nie oglądając, lecz oddając cześć". To
wyjście poza przedstawienie, na drugą stronę
niewidzialnego zwierciadła jakim jest idol,
doprowadza ludzkie spojrzenie do zatopienia
się w niewidzialnym spojrzeniu, które kieruje
ku nam widzialna twarz ikony. W ikonie
widzialne nie przeciwstawia się niewidzialnemu.
To stopień widzialności twarzy pogłębia
widzialność niewidzialnej intencji. Miarą
ikony jest głębia jej twarzy. To dzięki
niej, ikona łączy widzialne z niewidzialnym.
Marion stwierdza, że określając idola jako odblask wyprowadzony z jakiegoś
pierwowzoru, do którego powraca, zakładamy jakąś estetykę. Natomiast ikona,
którą " ...definiujemy jako źródło bez pierwowzoru - źródło, które jest samo
nieskończone bije albo wypływa z całej nieskończonej głębi ikony" (44), wykracza
poza wszelką estetykę.
W tym znaczeniu, dla Mariona, namalowana na drewnie ikona, choć namalowana
ręką człowieka, przybywa do nas z innego świata. Ikonę nie należy oglądać ale
należy ją kontemplować. Istnienie ikony odbywa się na innej płaszczyźnie. Kontemplacja
ikony polega na oglądaniu widzialnego w ten sposób, że dochodzi do zamiany
spojrzenia na spojrzenie, jakim wpatruje się w nas ikona. Teraz widzimy wyraźnie,
że ikona jest odwrotnością idola. Ikona wzywa do wyrzeczenia się wszelkiego
postrzegania. Nagrodą za to wyrzeczenie jest odsłanianie się ikony. Stąd też,
dosłowne zasłanianie i odsłanianie świętych obrazów w ołtarzach jest zapewne
powtórzeniem wezwania pochodzącego od ikony do wyrzeczenia się wszelkiej widzialności.
Nasze "...spojrzenie staje się zwierciadłem czegoś, co może oglądać tylko wtedy,
gdy jest przez to w pełni oglądane; stajemy się widzialnym zwierciadłem niewidzialnego
spojrzenia, które dokonuje w nas przewrotu na miarę swojej chwały." (46) Dochodzi
także do przemiany twarzy: "Widzialny idol nie jest już niewidzialnym zwierciadłem
naszego spojrzenia, lecz nasza twarz jest widzialnym zwierciadłem niewidzialnego".
Tak przemieniona twarz, jaśniejąc chwałą pochodzącą z niewidzialnego świata,
staje się widzialną ikoną niewidzialnego. Widzialna twarz niewidzialnego staje
się obrazem niewidzialnego. Widzialna twarz niewidzialnego staje się obrazem
niewidzialnego poprzez przyjęcie jego intencji, a przyjęcie tej intencji oznacza
odsyłanie od widzialnego ku niewidzialnemu.
Nie trzeba zapewne uzasadniać, że w świetle teorii
Jean-Luc Mariona, obraz idolatryczny jest kresem, granicą, ostatnim dostępnym
punktem dla ludzkiej wzrokowości. Natomiast ikona jest stojącym na styku widzialne-niewidzialne,
przezroczystym zwierciadłem i jako promieniujące zwierciadło ciągle wskazuje
na bezkres niewidzialnego obszaru jaki się poza nią znajduje. Skoro nikt, jak
twierdzi Marion, nie może się ukryć przed idolem, miejmy my artyści, jako ci,
którzy są najbardziej wystawieni na jego nieustępliwość, wyostrzoną świadomość
jego widmowej obecności. Idol jest w pewnym sensie cieniem, widmem ikony. Idol
zawłaszcza ludzkie spojrzenie, ikona wzywa i zaprasza do przebycia odległości
jaka je dzieli od jej głębi. Należy też podkreślić, że idol jako widmo uczynione
z materii, ma magnetyczną moc chwytania i nasycania ludzkiej, a zwłaszcza, twórczej
wzrokowości artysty. Ograniczone jedynie do wyglądów spojrzenie sprawia, że obraz
stworzony przez malarza zatrzymuje się na granicy widzialnego. To właśnie obraz
ograniczający się do widzialnego, więzi ludzką wzrokowość w wyglądach, uniemożliwiając
jej wędrówkę poza granicę widzialności. Czy jest więc możliwy taki obraz, który
przezwycięża odwieczną opozycję ikona-idol? Czy można wskazać przykłady prób
stworzenia takich dzieł w sztuce XX wieku? Czy istnieją takie dzieła współczesne,
które nie zatrzymują spojrzenia tylko na sobie, ale pozwalają mu na przemieszczanie
ku Nieprzedstawialnemu. Przykładem takich dzieł są bez wątpienia obrazy Rothko
i niektóre z abstrakcji Malewicza i Jerzego Nowosielskiego. Nie jest przypadkiem,
że wszyscy wyżej wymienieni artyści pochodzą z bizantyńskiego obszaru promieniowania
sztuki ikony.
Mam nadzieję, że sztuka abstrakcyjna, choć po części ikonoklastyczna, nie jest
ostatnią próbą przywrócenia ikonicznej zawartości obrazu. Bądźmy jednak dobrej
myśli, skoro, jak twierdzi Marion: "Ikona, która pozbawia równowagi ludzki
wzrok, wtrącając go w nieskończoną głębię, oznacza taki Boży przyczółek, którego
nawet w czasach najgorszego nieszczęścia nie może zrujnować obojętność. Bo
po to, aby oddać się wzrokowi, ikona nie potrzebuje niczego prócz samej siebie.
Właśnie dlatego może ona żądać, aby przyjęto jej wyrzeczenie".(48) Kiedy idolatryczna
i obumierająca sztuka Zachodu ulegnie wyczerpaniu, a pogoń za nowością i skandalem
przestanie być głównym powodem tworzenia, dojdzie do pojawienia się sztuki
charakterystycznej dla epoki Ducha Świętego. Będzie to sztuka posługująca się
jakimiś, nam jeszcze nieznanymi, odwołującymi się do niewyczerpanej głębi doświadczenia
ikonicznego, formami epifanii sakralnej.
Kraków. Luty 2002. |