magazyn sztuki



Roman Wysogląd

bywam więc opisuję (45)


dotychczasowe >>>

aktualne >>>

1. Poczet Potworów krakowskich

2. Biuro podróży Pana Zimowskiego.

3. 4 czerwca 1989 roku skończył się nie tylko tak zwany komunizm

4. Bogdan Karczowski w „ Zejściu”

5. Subiektywna ocena roku 2010

6. Z sekund, niestety, nie da się złożyć wieczności.

7. Rejent w Piano Nobile

8. Garderoba w komórce, czyli rodzina państwa Madejów w komplecie

9. Cały ten sonet, czyli kilka słów o Adamie Kawie.

10. nagrody(!) i wyróżnienia

11. Poplątanie z pomieszaniem, czyli „ Histeria w sztuce” w Muzeum Sztuki Współczesnej

12. Van Gogh a grajdołek w sztuce zwany krakówkiem.

13.Wernisaż na odległość

14. W jakich okolicznościach po raz pierwszy w życiu na własne oczy zobaczyłem wybitnego artystę Kazimierza Machowinę.

15. Koń turkmeński, a sprawa polska.

16. „ Widmo wolności” według Luisa Bunuela.

17. „ To idzie młodość”

18. Pana artysty Machowiny wędrówki po kraju.

19. Nareszcie!

20. W drugiej połowie lat czterdziestych

21. Zawsze uśmiechnięty Pan Bywalec

22. Obszczymur w krakowskim, dromomieszczańskim salonie.

23. Wędrówka sławnym, krakowskim szlakiem

24. Stefan Szlachtycz

25. Cedro nad Cedrami.


Garderoba w komórce, czyli rodzina państwa Madejów w komplecie.


  Nie zawsze trzynasty dzień miesiąca bywa pechowy. Czasami jest wręcz odwrotnie.

  W Krakowie trzynastego, do tego w niedzielny wieczór wręcz zabronione jest wychodzenie z domu.

  Wierzą w to nie tylko ludzie przesądni, przecież w takie dni w naszym mieście nigdy nie dzieje się nic ciekawego!

  Ale można się jednak pomylić. Akurat trzynastego, i do tego w niedzielę w kawiarni Loch Camelot odbywały się – jak pisali za minionych czasów zaprawieni w języku, ( ale tylko przez nich zrozumiałym) zaklinacze rzeczywistości – główne uroczystość związane z dziewiętnastoleciem istnienia kabaretu o tej samej nazwie.

  Gości, poczęstunków płynnych jak i słodkich, piosenek, anegdot, wspomnień, nostalgii było prawie ponad dopuszczalną w takich imprezach miarę, ale dla mnie cała ta dwugodzinna feta była tylko tłem, na którym błyszczało kilkadziesiąt fotografii panny Jagody Madej.

  Do tego wykonanych aparatem telefonicznym, a żeby było weselej wyłącznie w …garderobie.

  Jak przyznał sam Szef Kaziu Madej, czasami zmuszony był przyprowadzać córkę na czas występów kabaretu ( żona miała własne zajęcia) i znudzone dziecko najpierw obserwowało na razie obcy dla niej świat, a kiedy wydoroślało na tyle, że garderoba się jej spodobała ( a także występowanie na prawdziwej scenie), postanowiła nadać czasowi, który przesiedziała na zapleczu prawdziwej sztuki wyraz artystyczny.

  A, że dysponowała tylko telefonem komórkowym? Dla mnie to tylko plus dodatni, jak mawiał pewien wybitny człowiek, który sam stworzył kabaret nawet o tym nie wiedząc.

  Jak wiadomo każda garderoba żyje własnym, niepowtarzalnym życiem. Jest po to, by, między innymi, ukryć frustrację, nerwy, strach przed występem, a także, nie tak znowu rzadko, miejscem rozładowywania napięć występujących w każdym zespole.

  W garderobie się nie gra, jest się tylko i wyłącznie sobą. I to właśnie wspaniale uwieczniła na swoich fotografiach pani Jagoda.

  Przecież od lat była jakby częścią zespołu, nikt się nią pewnie nie krępował, ale także, może, nie traktował poważnie, dzięki czemu robiąc swoje zdjęcia nie musiała nikogo o nic prosić, a co najważniejsze nikt przed nią niczego nie grał, udawał, pozował.

  Tak, więc siedząc sobie w garderobie z aparatem telefonicznym w dłoni pani Jagoda „utrwaliła w kadrze” niepowtarzalne miny, dziwne zdarzenia, nieprawdopodobne nastroje pań i panów artystów, nie do podpatrzenia na scenie, a tym bardziej w normalnym życiu.

  Nieostrość tych zdjęć tylko dodaje im uroku, gdyż przekonuje w stu procentach, że nie zostały „ustawione”, „wymyślone”, czy chociażby zrobione „ pod publiczkę”.

  Nie popieram formy spędzania czasu przez młode damy w garderobach, ale pani Jagoda Madej wykonując tyle fantastycznych zdjęć, a także dokumentując coś, co dla „zwykłego” widza zawsze pozostaje kuszącą zagadką zostaje usprawiedliwiona. Może ojciec także?

 

Roman Wysogląd



home | wydarzenia | galeria sztukpuk | galerie | recenzje | forum-teksty | archiwum | linki | kontakt