galeria sztukpuk | wydarzenia | galerie | forum-teksty | recenzje | archiwum | linki | kontakt

spis tre¶ci; 1; 2; 3; 4; 5; 6; 7; 8; 8a; 9; 10; 11; 12; 13; 14; 15; 16; 17; 18; 19; 20; 21; 22;

Maciej Szybist

 

 

 

 

 

 

 



01

Wokół wystawy Ayano Shibaty w Otwartej Pracowni

 

Drogi Ryszku, już jestem z powrotem w Tokio.
Wasz± stronę ogl±dałam z Bogdanem w Krakowie, wtedy było można zobaczyć 10 zdjęć z mojego wernisażu, ale teraz się nie da. Dlaczego?
Po powrocie do kraju przeczytałam tekst pana Macieja Szybista o mojej wystawy. W nim s± pewne błędy.
Po pierwsze NIE jestem ani zawodow± performerk± --czy w ogóle istnieje
zawodowa perfomerka?--ani niezawodow± performerk±. Jestem fotografem, jak o tym już wiesz.
Dokumentuję nie tylko performance, ale także koncerty jazzowe, teatr i codzienne życie, które toczy się przed moimi oczami. Wybrałam jako fotograf być ich obserwatorem i ¶wiadkiem.
A pan Maciej pisze "...pani Ayano Shibata stwierdza bowiem że..."itd., jakbym ja sama powiedziałam te słowa, ale nigdy takiego nie mówiłam, nawet nie przychodzi mi do głowy.
On widać chciał jako¶ poł±czyć moj± pracę z niemieck± filozofi±, bo znalazł moje nazwisko na niemieckiej stronie E.P.I..--oczywi¶cie nie mógł znajdować (nie)liczne japońskie strony, w których jest moje nazwisko jako fotograf. Na próżno. Niemiecka filozofia nie odgrywa żadnej roli w mojej fotografii.
Szkoda, że on nie widział "nic" albo widział tylko "nico¶ć" na mojej wystawie. Skoro pomylił mnie za performerk±, prawdopodobnie ma zły wzrok.
Ten tekst jest napisany od pocz±tku na błędnej przesłance, podaje wniosek od rzeczy. Wywiera błędne wrażenie na czytelnikach.
Obawiam się, że nie zachęca czytelników nie tylko do ogl±dania mojej wystawy, ale również do wybierania się na performance.
Czy wasz magazyn sztuki ma taki zamiar?
Ż±dam więc poprawienia lub usunięcia całego tekstu.
Czekam na jak±¶ odpowiedĽ.
Serdecznie pozdrawiam.
Ayano

 

Szanowna Pani Ayano
Nie napisałem mojej impresji zwi±zanej z wystaw± Pani fotografii tak jak napisałem, ponieważ zajmuje się niemieck± filozofia a nie japońsk± fotografi±. Wręcz przeciwnie, dzięki – jak pani powiada - „niemieckiej” a może po prostu filozofii - mogłem zobaczyć „co¶” w Pani wystawie. Ale upieram się, że przedmiotem Pani zdjęć jest pracowicie poszukiwane i fotografowane „nic”.
To wła¶nie jest problemem niemieckiej filozofii Martina Heideggera. Gdybym był wydawc± jego dzieł to zapewne spo¶ród innych, wybrałbym wła¶nie Pani „antyfotografie” jako ilustracje jego filozofii, która jest wła¶nie filozofi± „niczego” (nothingness)! (zgadzam się z nim, chociaż bardzo nie lubię tego filozofa, może dlatego, że się go wła¶ciwie boje a raczej boję się ¶wiat, który projektuje się z jego filozofii, podobnie jak boję się ¶wiata, który jawi się z pani fotografii, ponieważ jest to straszliwy ¶wiat nico¶ci a wiem, że jest to także bliskie prawdy...)
Nie jestem człowiekiem Zachodu , który ornamentuje się w jakie¶ „wschodnie” pomysły czy słabo znane koncepcje, jak to było w modzie 30 lat temu, s±dzę jednak, że - z tego co wiem, co czuję, co podejrzewam - Pani postawa wobec ¶wiata, wyrażona w tych fotografiach (tak dla mnie strasznych, przez to, czego w nich NIE MA!!), jest bliska mistycyzmowi (jak to nazywaj± w tradycji Zachodu) buddyzmu zen, a ten wła¶nie kierunek BYCIA, (bo nie my¶li, ale BYCIA wła¶nie) jest najbardziej podobny temu, co usiłował sformułować Martin Heidegger. W obu tych kierunkach „co¶” i „nic” to wła¶ciwie to samo, a odnosi się to bezpo¶rednio do ludzkiej egzystencji... tak przeczytałem pani fotografie i osobi¶cie, jako przerażony esteta, powiedziałem sobie: - nie chcę razem z ni± (Pani±) wchodzić poza zasłonę Mai, chcę się łudzić, że jest „co¶”, nie chcę być mistykiem, nie mam Pani odwagi i determinacji, która prowadzi pani± poza t± zasłonę złudy, POKAZUJˇC GROTESKOWYCH AKTORÓW „CZEGO¦”, KTÓRZY ŁUDZˇ SIĘ, ŻE Sˇ „KIM¦” A W ISTOCIE Sˇ NICZYM... Więcej nawet: – s± groteskowym niczym, żałosnym niczym i s± w tym heroicznie ludzcy... ja wiem, ja to rozumiem, ja tak nie chcę...... ja tak nie chcę, bo nie jestem gotów na ¶mierć mistyczn±, chcę jeszcze pobyć w ¶wiecie snu złudnych warto¶ci........więc w pełni szanuj±c pani decyzję i trochę chyba j± rozumiej±c, pozostanę w krainie złudy zwanej pięknem, dobrem i prawd±, chociaż wiem, że to wszystko złuda i nieprawda, ale to taka narkomania... jak się raz spróbowało, nie da się już żyć bez tego...
pozostaję z szacunkiem

Maciej Szybist

p.s.

Przepraszam, że nazwałem pani± ‘performerem’, to istotnie głupia nazwa współczesnego slangu; - no ale je¶li przyjmie się (za paroma geniuszami), że cały ¶wiat jest teatrem a my aktorami na jego scenie, to czemu nie? Czemu nie „błazeńskimi” a więc dekonstryktywistycznymi błaznami??

p.p.s.

wiem, wiem, większo¶ć tych, co upieraj± się przy czymkolwiek perspektywy, która wedle mnie jest Pani perspektyw±, s± „pathetic” jak mówi± Amerykanie, nie szkodzi mi to, chętnie pobędę ‘pathetic’ ponieważ nienawidzę być ‘cool’ ,gdyż nienawidzę tego postulatu akceptacji własnej bylejakiej nico¶ci...

p.p.p.s.

co do pani zastrzeżenia, że nie wie Pani nic o filozofach niemieckich i że pani tego nie my¶li, dwie uwagi:
1 – Niemcy (także i filozofowie) to też ludzie (choć nie „nadludzie”) i mog± wypowiadać się w o losie człowieczeństwa tak samo, jak japońscy arty¶ci...
2 – artysta, nawet nie wiedz±c, co robi (czyni), jednak to co¶ robi, to co¶, o czym nie wie...

 

W Otwartej Pracowni pokazano kilkadziesi±t fotografii pani Ayano Shibata, obecna była autorka i kilka osób z jej otoczenia; tego typu wydarzenia, zwane nie wiedzieć czemu "performance", istniej± od dawna........ sama Autorka owego pokazu jest zawodow± performerk±, czego dowodem uczestnictwo w jednym z centrum performance czy performingu którego szeroki ¶lad znajduje się w sieci www... choćby: E.P.I. (Zentrum NRW Europäisches Performance Institut ASA-European / Maschinenhaus Essen)...
Jest to oczywi¶cie ¶lad niemiecki.... Czemu "oczywi¶cie niemiecki"? A no z tego powodu, że wła¶nie niemiecka duchowo¶ć od dawna bo od czasów romantycznej filozofii, znalazła sposób na uspakajanie szaleńców, artystów, mistyków, performerów, bezdomnych, obł±kanych, wieszcz±cych, "daj±cych wyraz swojej rozpaczy" i tak dalej przez wł±czanie ich samych i ich produkcji, czy ekspresj, czy działań w ramy instytucji.
Pocz±tkowo takimi instytucjami były rozmaite ko¶cioły (mniejszo¶ciowe) a także wydziały czy fakultety filozofii w uniwersytetach. W obu tych przypadkach owe rojenia, majaczenia, ekspresje oszałamiaj±ce czy przygnębiaj±ce, wskazuj±ce na własny i widzów bezsens – słowem wszystkie te sny i przeczucia znalazły w tych instytucjach swoje wyja¶nienie – w ko¶ciołach były to teksty teologiczne a w fakultetach filozoficznych były to teksty filozoficzne...
Obecnie, w epoce, gdy „inne od rozumu” znów okazuje się być podstawow± form± ekspresji ludzkiego bycia (nie „bytu” ale ‘bycia’ wła¶nie, tego heideggerowskiego „bycia”!!) No więc obecnie, owe ekspresje kodyfikowane s± jako ‘sztuka’ albo jako ‘performance’ wła¶nie w instytucjach takich jak E.P.I. Zentrum NRW Europäisches Performance Institut ASA-European / Maschinenhaus Essen to, co tam się pokazuje, w tym fakultecie, to jest "sztuka" albo "performance", czyli też "sztuka", więc to jest usprawiedliwione.
Nie, nie proszę Państwa, to nie chodzi o udawanie, że nic albo byle co albo całkowita głupota jest czym¶ wyj±tkowym i jest „dziełem sztuki”........ oczywi¶cie s± i takie próby i takie artefakty, ale one miały miejsce zawsze, nawet w malarstwie pompierskim czy akademickim, tam także cwaniacy bez talentu i rozumu sprawiali, ze w kategoriach tamtej „sztuki” tamtej "poetyki" durnowate byle co, szkodliwe ‘nic’ uchodziło za „sztukę”... więc ponieważ tak było zawsze, to nie o to tu chodzi.... chodzi o co innego – dokonania takie jakie prezentuje Ayano Shibata s± do zniesieni, s± do zaakceptowania, s± możliwe do przeszycia dla widzów tylko dzięki temu, że zostan± ujęte w nawias „sztuki” .... gdyby nie ten nawias, gdyby to była „prawda”, gdyby to było „na serio”, to byłoby to nie do wytrzymania, albowiem były to skandal przeciw religii humanizmu, (byłby to zapis dokumentacji medycznej lub policyhnej, jakie¶ „dowody”...)
>... pani Ayano Shibata stwierdza bowiem że „anything goes”, to znaczy że ’nic nie idzie’, nic nie wychodzi, wszystkie próby działań duchowych i artystycznych s± absurdalne, wszystko co nas otacza może się i zdarza, ale jest bez sensu a najbardziej bez sensu i w sposób bliski katatonii i samobójczej akcji (jedynie sensownej) jest ten co robi te fotografie i ci, którzy na nie patrz wierz±c, że one s± w swoim bezsensie sensowne, że to nie „performence”, ale że to jak±¶ „prawda”........ je¶li taka jest bowiem prawda (a chyba wła¶nie taka ona jest) o ludzkim byciu i bycie i jago celowo¶ci i jego wolno¶ci to istotnie pora umierać albo niech się mn± (nami) kto¶ zajmie i oszołomi neuroleptykami...
Oto krótki biogram tej zasłużonej i uczonej oraz efektywnej artystki:
Ayano Shibata (ur. 1964) ukończyła Wydział Artystyczny Uniwersytetu w Tskuba (prefektura Ibaraki). Naszym krajem zaczęła interesować się już w liceum pod wpływem lektury ksi±żek Stanisława Lema. Z polskich miast najbardziej upodobała sobie Kraków, do którego od wielu lat jeĽdzi rokrocznie.
Swoje prace fotograficzne prezentowała zarówno w Japonii, jak i w Polsce. Ma na swoim koncie takie wystawy jak: "Kot jest kot" (1992), "Wakacje w Polsce" (1992), "Krakusi" (1995), "Krakowski dziennik" (1997), "Tokijski dziennik" (1998), "Tokijski dziennik 2" (1999) czy "Trans Transylvania" (1999).
W 1995r. wspólnie z Mitsuyoshi Numano przełożyła na język japoński "13 bajek z królestwa Lailonii dla dużych i małych" Leszka Kołakowskiego, za¶ w tym roku w jej tłumaczeniu ukazały się wła¶nie nakładem wydawnictwa MICHITANI opowiadania Sławomira Mrożka z lat 1960-1965
Na wystawie byli obecni (nie)liczni Krakowianie oraz kilku Krakusów a może raczej Crackusów („crack” to taki złodziejski szwindel, który pozwala korzystać z nieopłaconego programu komputerowego...)
.... wiem, wiem, zachowuję się w sposób naiwny i nieprofesjonalny.... ale mam gdzie¶ ten „profesjonalizm”, który każe, który wymaga zaj±ć postawę wyrozumiałego przyzwolenia i zgody! Przyjęcie takiej postawy przez odbiorców sprowadza ich jako¶ć do jako¶ci samych składników wydarzenia, znaczenie widzów staje się znaczeniem prezentowanych kawałków w tym przypadku – fotografii, na których absurd i nico¶ć s± w sposób dotkliwy ukazane.
Czy można co¶ pozytywnie powiedzieć o tej NICO¦CI? Z trudem. Mówić o nico¶ci jest trudno, ale próbujmy:
‘to nie jest piękne’...., ‘to nie jest’ (choć wszak istnieje) ....’to jest ‘nic’’, .....’czy ‘nic’ może być?’ ........A co to co to znaczy „nic nie znaczy”?, – mówi±c to, można powiadać, że „dla mnie to nic nie znaczy”, albo że „to co widzę nie znaczy... nic innego poza tym, co widzę lub słyszę”, lub że „czuję, że nie budzi to żadnego rezonansu emocjonalnego albo intelektualnego”, że „jest (dla mnie) niesensowne....”
No i koniec, wszystko rozpływa się w bylejakiej entropii bycia...... Nic nie wychodzi narracyjnie i werbalnie i dyskursywnie w przypadku zetknięcia się z odbezpieczonym „innym od rozumu” (to znaczy takim, które nie zostanie „zabezpieczone” jako „sztuka”, jako „performance” czyli jako „działalno¶ć artystyczna”...) ………Je¶li się tego tak nie usprawiedliwi, tak nie zabezpieczy, to istotnie „anything goes”...
.... chociaż jest pewien ratunek, jest ratunek w pewnej zapomnianej koncepcji, bardzo popularnej w Europie i na ¶wiecie jakie¶ 50 lat temu. Chodzi mi o „egzystencjalizm” głoszony, opisywany, formułowany i popularyzowany przez Jean Paul Sartre’a. (teraz w co ambitniejszych liceach wymagaj± tego nawet do matury z ”polskiego”). Jego zacytowanie tutaj nie jest „ostatni± desk± ratunku”, wydaje się, że w sytuacji duchowo¶ci japońskiej awangardy, gdy „butoh” motywuje się kultur± bitnikowsk± i ekspresjonizmem amerykańskim Ginsberga (też „egzystencjalizm” i też pierwsza połowa ubiegłego stulecia), to czemu nie uznać, że wła¶nie koncept „egzystencjalizmu” jest pomocny w jakim¶ tautologicznym ‘opisie’ postawy duchowej pani Ayano Shibata...
.... co głosił egzystencjalizm? No więc to samo, co „głosi” Ayano Shibata: .... istnienie ludzkie jest pozbawione sensu, ponieważ jedynym usensownieniem owego bezsensownego istnienia jest spojrzenie innych, gdy jego braknie, człowiek staje się wolny i okazuje się, że jest rzucony w sytuacje „absurdalna”, więc wła¶nie tak – wolno¶ć jako ciężar entropijnej nico¶ci, codzienno¶ć, jako absurd i tak dalej, napisano o tym zapomniane tysi±ce tomów i stron...
Co robi pani Ayano Shibata? Robi auto-reportaż z przedłużonego, pełnego cierpień doznawania nieistnienia czyli ¶mierci, znikania, bezsensu bez ratunku, nudy, dotkliwej nico¶ci; jest to więc bezpo¶redni i jedyny dobry opis depresji, depresja bowiem, to doznawanie absurdu istnienia, doznawanie „egzystencjalizmu” ....

m

p.s.

Była taka kobieta, która zachowała się podobnie do pani Ayano Shibata; ta kobieta była (też) sławnym amerykańskim etnologiem; podjęła ona badania terenowe nad plemieniem jakim¶ melanezyjskim bodaj, i aby badania te były bardziej dokładne, bardziej prawdziwe, aby punkt widzenia był bliższy badanej rzeczywisto¶ci społecznej i duchowej, owa amerykańska etnografka została kobiet± wodza tego, badanego przez siebie, plemienia no i już tak została. Nie pamiętam czy wróciła do „nas”, chyba została w tym plemieniu, w tym (to jest tamtym) kosmosie... oczywi¶cie nie dlatego, że j± więziono w tym seraju, ona tam została, bo chciała...

 

galeria sztukpuk | wydarzenia | galerie | forum-teksty | recenzje | archiwum | linki | kontakt


Copyright by "SZTUK PUK" 2001 - 2005 Kraków , Ryszard Bobek, Filip Konieczny