galeria sztukpuk | wydarzenia | galerie | forum-teksty | recenzje | archiwum | linki | kontakt

spis treści; 1; 2; 3; 4; 5; 6; 7; 8; 8a; 9; 10; 11; 12; 13; 14; 15; 16; 17; 18; 19; 20; 21; 22;

Maciej Szybist

 

 

 

 

 

 

 



10

Obraza uczuć

 

sztuka dla sztuki albo sztuka dla gówniarzy


ta cała humanistyka polska jak ją znam, jest nudna i niewydajna, nic nie otwiera i nie wyjaśnia, jeśli jej kwiatem paproci jest to co napisał wizytujący inne światy duchowości Miłosz -to dziękuję, roił to "przekrój" kiedy istniała żelazna kurtyna -i dobrze, ale kaganek oświaty wobec WWW i telefonii globalnej to doprawdy słabe oświetlenie obniżające nadmiernie tę wzniosłość, spłycające zbytnio te głębiny, rozjaśniając zbytnio te kontrastowe ciemności i olśnienia, zamazujące zbytnio zasadnicze różnice..... zbyt nędznie aby było sensowne, zbyt bylejakie, aby było "jakieś" zbyt powszechne aby było "wartościowe"....
tymczasem te różne, odmienne, niezwykłe, niezrozumiałe (dla "nas") światy są realnie i nie są kompatybilne z tym co (w tych symbolicznych dla Witkacego "Kielcach")* milcząco zakłada się, że jest „dobre i słuszne oraz właściwe” jako program czy wizja świata, do zbadania czy opisania - w tym co jest polska humanistyką, - tymczasem pojawia się w innych dziedzinach (nie mówiąc o poezji i twórczości, bo to też jej (zwłaszcza jej) dotyczy - na przykład teatru czy plastyki, czy filmu!!!) cały szereg nie tyle nowości co OBCOŚCI odmienności, wrogości wręcz, czy przeciwności naszego losu, odmiennych ocen (na przykład historycznych) i które z góry odrzuca się, jako niewłaściwe, niedobre, wrogie – zakłada się więc jako oczywistość cenzurę celów, to jest ocenę programów, co w humanistyce ma wyłącznie wymiar ideologiczny (nie drażnić, nie obrażać uczuć patriotycznych, religijnych, moralnych, nie głosić rzeczy czy poglądów niewłaściwych "punktów widzenia" doktryny to jest "herezji" nie atakować doktryn i poglądów uważanych za właściwe, ukochane lub wskazane!!..) Dwojaka cenzura uprzedzająca badanie czy refleksję, przyjmując z góry tylko takie badania, jakie nie tyle wedle dobrej woli badacza co jego dobrej, to jest właściwej wiary i chwalebnego spodziewania do badania się dopuszcza czy do ustanowienia takiej "właściwej" czy pożądanej - przez kogo(?!!); - jakie biuro polityczne, jaka kapituła... to ustala?? !!
na jakich zasadach -
potem mówi się o tym, że Rorty uprawia "metafilozofię" co oznaczałoby na pewno tylko jedno:, że te inne filozofie to nie są filozofie a więc nie maksymalnie powszechne dyskursy ale fałszujące swoją powszechność partykularne i różnicujące wyznawczo lub ideologicznie dyskursy plemienne!!!
tu trafiłem zdaje się w samo serce tego syndromu zadufanej prowincji - bo prowincja rozumiejąca się jako taka to w porządku - ale nie jako "centrum świata" to różni konserwatystów od liberałów - właśnie to - brak perspektywy, dziecinny egocentryzm, jak ONI mówią: - "błogosławiony egoizm".... (tak mówią wszyscy chwalebni mordercy w naszej sprawie)
jednym z podstawowych przekonań i założeń takiej postawy jest jedności humanistyki, która pojmuje się i milcząco zakłada analogicznie (to właściwie jest aspekt) do istnienia życzeniowo oczywistego tego, co się nazywa „kościołem powszechnym” jest to idea o charakterze postulatu; nie ma poza bzyczeniem wyznawczym żadnego uzasadnienia ani z punktu widzenia komunikacji czy wymiany informacji masowej - (czyżby WWW było odniesieniem bardziej ogólnym - ale ż tak - wszak zakazano go w Chinach i w innych republikach powszechnej słuszności czy jedynej słusznej drogi...!!!)
no więc powszechność realna kościoła powszechnego jest kwestionowana przez istnienie i korzystanie z sieci, przez wykształcenie oraz umiejętności wymiany informacji - ciągle i znów ta stara dobra blokada informacji oraz terror wartościowania!!
w istocie jedyna właściwością kultury elitarnej czy wysokiej jest jej powszechność, - elitarność to ponad-partykularność to powszechność właśnie (zmowa „panów”; o chorych i amoralnych, dziwacznych, zbrodniczych, asocjalnych, przestępczych gustach i zasadach wyboru!!)
- popularność, to powszechna gminność, a tym samym - przymusowa słuszność, także - tania, popłatna (wielu płaci mało idolatrycznym nadawcom...) pokupność - oczywiście - "dla każdego" i "na każdą kieszeń" i "wszyscy się ‘rozerwą", to jest powszechna, nieszkodliwa wartościowa "rozrywka" co bawi ucząc tego, co właściwe... to sztuka kościoła powszechnego - tego ciasnego partykularyzmu terroryzującego powszechność swoją partykularna przymusową i nieprawdziwą powszechnością i słusznością! świętością, pożytkiem, wzniosłością, skutecznością i PRAWDĄ …
- właściwością kultury czy duchowości "elitarnej" czy "trudnej" czy "dla wybranych" czy "niepopularnej" niezrozumiałej, podejrzanej, marginalnej, "trzeba być wariatem" "to jacyś chorzy ludzie", to "snobizm"
… co to znaczy "snobizm" w ustach porządnego zjadacza popkultury? porządnego (to znaczy równego z innymi wyborcami )wyborcy obojga płci? Otóż to znaczy, że ci, co wybierają "snobistycznie" nie robią tego z pobudek serca ani umysłu, nie słuchają autentycznych, dobrych, takich jak wszyscy, szczerych (w gruncie rzeczy to porządny chłop...) intuicji; ich wybór jest dyktowany pogardą wobec "nas", porządnych (w gruncie rzeczy porządnych) chłopów (i bab...)
.... więc ta arogancja jest wyrazem pogardy albo choroby – jeśli szczera to chorobliwa – jeśli nieszczera to agresywnie poniżająca (ale nieskuteczna to (głoszą ‘popowcy’ i ich proboszcze) zapewne forma wywyższenia przez poniżenie, albowiem - - co się podkreśla od razu - wybór jest kaleki, satysfakcja udawana, nuda źle ukrywana, zachwyt imitowany!!! szpilki niewygodne, kołnierzyki za ciasne...
I jak takiego jednego z drugą "przycisnąć" (tu można wyobrazić sobie wszelkie formy przemocy "opinii publicznej" lub jej "zbrojnego ramienia"…) to się okaże, że w istocie tak "naprawdę" to chodzi ‘im’ o to samo porządne, powszechne, dobre i właściwe, wskazane i zalecane, boże i społeczne: - pojeść, popić, popierdolić...
---------------------
*Witkacy

Do przyjaciół gówniarzy

Motto:
Kto się za ten wiersz obraża
ten się sam za gówniarza uważa.

Przeglądam w myśli wszystkich mych przyjaciół twarze
I myślę sobie, och, psiakrew! czyż wszyscy są gówniarze?
Ach, nie! Jest kilku wiernych, z tymi pojechałbym nawet do Kielc.
A reszta? Ach, reszta, to jest gówno, proszę pani, wprost na szmelc.
Pytacie mnie, czemu do Kielc, a nie do Afryki lub na Borneo?
O, tam łatwiej przyjacielem być wśród tropikalnych puszcz,
Niż gdy za ścianą woła ktoś: puszcz mnie pan, ach, puszcz.
A pluskwy, ach, nietropikalne, mnożą się jak w aparacie tym "Roneo".
O, tak w ohydnej wszawości małego miastka,
Gdy metafizyk głąb wypiera dowolna wprost namiastka,
A miłość dają tylko, ach, nieszczęsne prostetuty
(Bo krzywych zbrakło już),
A syf i tryper biegną w krok tuż, tuż,
Gdzie zwykła dorożkarska buda zastąpi wszelkie narkotyki świata,
I gdzie jedyne piękno jest: na zgniłych domkach jakaś, proszę pani,
wieczorna, ta tak zwana, ach, poświata,
I to wszystko na tle zupełnej nędzy
W smrodzie u jakiejś gospodyni potwornej wprost jędzy,
W ciągłej niepogodzie, co lepsza jest od słońca,
Bo wtedy wszystko zda się bliskim już, ach, końca -
Tak sobie wyobrażam Kielce, symbol, jako szczyt ohydy,
Jako jakiś Paramount najgorszej małomiasteczkowej brzydy.
A może piękne to jest, ach, miasteczko, ach, i nawet miłe
I niełatwo jest w nim złapać nawet kiłę...
W każdym razie tam przyjacielem być i w tych warunkach
Trudniej jest niż w afrykańskich najpiekielniejszych choćby
wprost stosunkach.
Gdy człowiek gębą sra,
A tyłkiem podpatruje obroty gwiazd i mgławic dalekich spirale,
Gdy muzyczka skądiś gra,
A on gdzieś przy powale wydusza miliony pluskwich gniazd,
Gdy beznadziejność dusi jak ohyda i śmierdząca zmora,
Gdy człowiek sobie siebie widzi jako cuchnącego własnym
sosem, ach, potwora -
Może to wszystko przejdzie, ach, a może nie,
W każdym razie to jest wszystko bardzo fe.
A do tego napisanie nie krwią, a gównem, bardzo źle.
Ja nie chcę tego, nie, nie, nie!

I nie chcę, potąd mam już ich,
Przyjaciół mych, gówniarzy tych.
Wolę bydło wprost, koty, nie mówiąc o psach,
Robaki, pluskwy, jakieś automaty,
Nawet takie, jak na stacjach, choć bez twarzy,
Co nie mają ni mamy ni taty,
Bo wiem, że kot nie skłamie miaucząc,
A pies swym szczekaniem,
Że krowa mi nie siknie witriolejem w pysk, tylko mlekiem,
Że pluskwa... ale szkoda gadać, proszę pani,
Że świat się roi od drani.
Że gdy, na przykład, w automat włożę groszy pięć,
To wyjdzie mi na pewno czekoladka,
A nie kłamliwa mowa, brechnia obłudna i już zbyt wprost nader hadka
W swym śliskim kłamstwie,
W zaczajonej za nim złośliwości, chęci krzywdy
I zlekceważenia, ach, i zwykłym chamstwie.
Automat nie będzie obśliniać mnie i dusić aż do bólu rąk mych z
czułości,
A potem za plecami, albo i przed, to wolę nawet już, robić małych
obrzydliwości,
W imię jakiś urojonych zalet i cnót
Czekając na swego wniebowzięcia już za życia cud -
Bo on jest taki dobry, ach, i doskonały,
Że nie wiadomo już, czy nawet on oddaje kały...
Może on nie sra i nie robi pipi,
Taki, ścierwo, doskonały jest,
Że w samo piękno zamienia się jego najpospolitszy gest:
Jakieś dłubnięcie w nosie,
Czy umazanie ręki w jakimś własnym sosie,
Co lepszy jest od majonezu,
Gdy organ, co go wydaje, piękniejszy od świątyni Diany jest
z Efezu...

I tak nie znoszę w ogóle obłudnych gówniarzy,
Ale gdy mymi przyjaciółmi jeszcze śmieli być
I potem się zdemaskowali
- Tym gorzej, jeśli się w gówniarstwie swym tak długo dekowali -
To taki mnie porywa wstyd, że mi jest z tym wprost nie do twarzy!
Precz ode mnie, gatunku wraży!
Niech mi się nie śmie żaden z was nawet śnić,
Bo będę pluć jak Arab i bić!
Niech mi się o nim nigdy więcej najlżej nawet nie zamarzy,
Bo wszystkich razem w kupie
Zwalę czym popadło - dla ekonomii - po olbrzymiej wspólnej dupie.(uprasza się „odbiorców„ o wyrozumiałość tekst ten ma ponad 70 lat więc jest w jakimś sensie przestarzały....)

galeria sztukpuk | wydarzenia | galerie | forum-teksty | recenzje | archiwum | linki | kontakt


Copyright by "SZTUK PUK" 2001 - 2005 Kraków , Ryszard Bobek, Filip Konieczny