galeria sztukpuk | wydarzenia | galerie | forum-teksty | recenzje | archiwum | linki | kontakt

spis treści; 1; 2; 3; 4; 5; 6; 7; 8; 8a; 9; 10; 11; 12; 13; 14; 15; 16; 17; 18; 19; 20; 21; 22;

Maciej Szybist

 

 

 

 

 

 

 



19

Świat jaki jest każdy widzi ....

 

Idea don Quixote'a na tym się właśnie zasadza - że każdy działa tak, jak nakazują mu obrazy, które (jakoby) widzi; natomiast kwestią inną ale nie mniej ważną jest, co zrobić z donQ i co zrobić z tą chorobą w "nas"...

DonQ. zachowuje się wedle okoliczności, które widzi, które częściowo widzi, które wie że "tam" są, których "tam" - poza nim - nie ma.....

- co widzi don Q.? Mniej więcej to samo, co widzą miliony pielgrzymujących wyznawców rozmaitych religii, - widzą (na przykład) Nowe Jeruzalem w chmurach, z którego anioły zstępują na ziemię i krocza obok nich ku obranemu celowi, czasem "widzą" jednak co innego ......

Czemu to widzą? Albowiem opowiadają sobie zasłyszane teksty, czy też ktoś je im opowiedział i teksty te generują obrazy, ku którym dążą, które ich otaczają, pośród których ich świadomość płynie, jak zjawa pośród zjaw świata..

. ależ to kwestia wiary - odpowiadamy, a ta ma swoją zamkniętą i wydzieloną sferę, w którą nie ingerują sprawy "normalnego świata" - tak mówią niektórzy i stosują wobec owych widzących co innego rozmaite sposoby aby ich widzenia, i generowane przez nie czyny ukrócić; żeby nie zachowywali się jak wariaci, jak błazny prowincjonalne, jak szaleni starcy, jak szaleni młodzieńcy, jak terroryści, jak szaleńcy, jak wyznawcy, jak fundamentaliści... tym bardziej, że don Q. podobnie jak i jego trzoda - do której należą także wszyscy artyści.... ma dość liberalny stosunek do swoich widzeń, do swojego świata widzialnego, widywanego, .... otóż jego widzenia, nasze widzenia, ich widzenia, widzenia artystów mają ontologię wątpliwą to znaczy - nieciągłą - raz wszak to bukłaki z winem, kiedy indziej - zaczarowani Maurowie i zbójcy, raz - trzoda baranów kiedy indziej - wroga armia.... jednym słowem - raz to "prawda" kiedy indziej, to "złuda"..... a rozróżnienie pomiędzy nimi to kwestia kwalifikacji (prawnej, teologicznej, politycznej),

Można domniemywać, że najważniejsza jest właśnie kwestia cenzury dokonującej oceny które sny to "mara" a które - to ta 'realna' "Bóg wiara".. które wizje (tj. 'obrazy w ciele i umyśle', jak to pięknie nazwał Hans Belting) są "nasze", i zarazem rodzime, prawdziwe, słodkie, właściwe, godne i wzniosłe..... a które takie nie są.... a przecież niektórym wydaje się i są pewni, że to wszystko razem - sny, wizje "właściwe" i "niewłaściwe" , rozumne i szaleńcze fakty to jeden potok Bycia, które jest nami samymi w całkowicie nierozdzielnej nierozdzielności - tak przynajmniej twierdził Martin Heidegger - i można mu wierzyć .. jesteśmy tym i tylko tym "naprawdę", co generujemy, więc także i tej "złudy", tych obrazów, których doznajemy, które opisujemy, które malujemy i wobec których "jesteśmy". ciągle wszak coś nam się "zwiduje" śni, marzy, "wydaje"; zwodzą nas "pozory" a także kreacje godne i wzniosłe chociaż tylko alegoryczne, symboliczne, metaforyczne, "formalne" wszystkie te fikcje świadomie artystyczne, światy przewidywane, eseje wyznawcze wraz z opętańczą namiętnością zwaną "rozumem", który chełpliwie powiada, że jest w stanie to wszystko na jednej, to jest swojej wadze zważyć, rozdzielić i "rozsądzić" ....

Obrazy świata są kwestią negocjacji nie tylko pomiędzy donQ jego służącym Sancho oraz ratującymi go proboszczem i bakałarzem. Negocjacje te odbywają się także pomiędzy filozofami, nie mówiąc już o prorokach i przywódcach religijnych.... W tych negocjacjach biorą udział artyści, którzy rejestrują ich wyniki. Każde użycie motywu, wskazania semantycznego, aluzji czy śladu "donkichotyzmu" jest opowiedzeniem się za którąś z wersji:

Ale czy w ogóle świat bez donQ jest możliwy?

Niestety (a raczej - na szczęście...) nie potrafimy odpowiedzieć na to pytanie, albowiem czegoś takiego nie ma - nie ma świata bez donQ.!

Jedynym realnym światem jest świat z donQ i to się nazywa pragmatyzmem... mówiąc jeszcze wyraźniej - jedynym posiadaczem wizji świata bez donQ jest sam donQ (albo Zaratustra, albo Ignatius Loyola, albo Shakespeare albo Juliusz Słowacki, albo Tadeusz Kantor albo ktokolwiek inny w tym rodzaju); ale wiadomo, że to albo święci, albo wariaci, albo "artyści" tj. poeci, więc ich miejsce nie jest w świecie ale w przeszłości, w przyszłości, na ołtarzach, w Panteonie, w spisie lektur programu nauczania albo w azylu psychiatrycznym.... a wiadomo, że wszystkie te miejsca nie są realne.. cała reszta, to znaczy "wszyscy ludzie" (co to znaczy - nie wiadomo..) są skazani na życie 'w świecie z donQ.' ; to jest w takim "świecie", w którym wizje obrazów drążą ich ciała i umysły, ponieważ świat to chmura obrazów umiejscowionych w ciałach i umysłach ludzi napędzanych energią wiary..

Jednak zawsze jak cień, snuć się będzie za wiarą potrzeba oceny prawomocności wizji lub ich nieprawomocności,

Ocena ich pochodzenia (od szatana... od boskości) jest stałym zatrudnieniem wszystkich, którzy biorą udział w dyskursie ludzkim - ten gest osądu jest aktem podziału świata obrazów na "prawdę" i "złudę", na wizje anielskie i wizje szatańskie. To stawianie instytucjonalnej zapory "common sensu" czyli "zdrowego rozsądku" wobec wszelkiej herezji, dzikiej wiary mistycznej, indywidualnego 'oświecenia' czy 'olśnienia', to jest pojedynczego silnego przekonania o słuszności, doznanego objawienia...

Ta standaryzacja złudy (wraz z uzasadnieniem, czemu niektóre wizje są niewłaściwe), usiłuje "odsiewać ziarno od plewy" nie tylko w odniesieniu do wiary i rytuału, ale także - dzieląc - tworzyć to co to co normalne i nienormalne, dzikie i cywilizowane, dobre i złe, oceniając sztukę awangardową, postmodernizm, pogaństwo, magię, fantasy, rzeczywistość wirtualną, audio-art, a wcześniej - suprematyzm, kubizm, malarstwo gestu, minimal art i inne ekscesy....

Działanie różni (differance) zwanej donQ. Znosi te podziały, zaraża cały świat jednością i pragmatycznym brakiem wartości; dzieląc bowiem - łączy (taka jest istota "różni" (différance)

- to, co wzniosłe (sublime) z tym co groteskowe,

- to, co jest wizją z tym co jest światem

- to, co jest intencją (szlachetną) z tym, co jest jej skutkiem (opłakanym)

Świat w którym trwa, poprzez który dąży donQ. jest światem produkującym donQ i światem zarazem przez niego wytwarzanym - najlepiej odpowiadałaby temu światu koncepcja "substancji" podtrzymywana przez Spinozę, natomiast zdecydowanie nie jest to świat złożony z pustej "obiektywnej przestrzeni" po której obijają się monady faktów lub jakieś inne monady w tym i osoby.... a których pojawienie się w owej przestrzeni jest cudem, chociaż w takiej właśnie przestrzeni chciałby rozegrać te przygody ktoś tak uparty że nawet walkę dobra że złem (czyli "Raj utracony Johna Miltona...) tam umieszczał - mianowicie Gustave Doré ...

Ponieważ nie sposób potraktować donQ w kategoriach normalności i zdrowego rozsądku, pozostaje nam zastosować kryterium estetyczne - może nim być wspomniane kryterium idei wzniosłości i jego przeciwieństwa - groteski....

Czy więc donQ jest wzniosły czy raczej zdecydowanie groteskowy?

Opowieści o szalonych starcach, niedojdach, prowincjonalnych szaleńcach, pokątnych prorokach, mistykach, znachorach i chiromantach oraz w ogóle o gnostykach, zwykle uważa się za groteskowe, mówi się o nich także - w zależności od epoki lub idei wyznawanej przez mówiącego - że są to opowieści pokraczne , ekspresjonistyczne , irracjonalne , zabobonne , [godne służby , prostaków , plebsu , nieświadomych albo i obcych przybłędów ] także dzieci ale i poetów piszących ballady romantyczne , [ w balladach ten całkiem niemożliwy świat jest raczej "godny wiary " pod warunkiem , że chroni się w to co racjonalizm nazywa licentia poetica.]

Groteskowy to także 'kaleki', oraz 'potworny' - tak, donQ jest kaleki i jest potworny, jest bowiem przejawem antycznej kategorii hubris o której wiadomo, że jest, choć być nie powinna.... - ten groteskowy potwór właśnie dlatego jest hubris, że nędzne czyny przyobleka w motywy szczytne i niewątpliwe - jego intencje są wszak tymi samymi, które czynią wzniosłymi wzniosłe tragedie - chodzi o dobro, piękno i miłość....

Czy wszystko to jest wzorem do naśladowania , czy też przestrogą i naganą , czy to jest postępowanie właściwe czy też całkiem niewłaściwe , a może nawet niemoralne ? Grzeszne ?

Nie, nie da się odpowiedzieć na te pytania, ponieważ są to pytania "źle postawione". DonQ to wszak nie człowiek żaden ale postać (literacka) a postać to figura dyskursu a figura dyskursu; to rodzaj wirtualnej maszyny, takiej jak program komputerowy.

- każda maszyna, zwłaszcza maszyna wirtualna, spełnia się jednak w jednym - mianowicie w tym co czyni - co czyni machina zwana donQ?

Ta machina, ta wędrująca przez istnienie "różnia" (tak - ta sama co 'différence' Jacquesa Derridy) - to łańcuch różnicujących znaczników . Czym świat był " przed Don Kichotem " nie bardzo wiadomo , wiadomo natomiast czym świat byłby , powinien być . miałby być , czy " będzie na pewno " bez obecności donQ .

Znane są liczne teksty , wersje tego projektu , najlepszym projektem świata bez donQ , jest tak zwana teodycea [theodicée] , którą wymyślił Gottfried Wilhelm Leibniz.świat składa się z przestrzeni potencjalnej w której pojawiają się monady - tak świat opisany jest przez perspektywę malarską. ten świat uchodził przez jakiś czas za " naturalny " , obiektywny , dowiedziony przez pozaludzkie [obiektywne ] " prawa naukowe ".ludzkość poświęciła [ nieomal ] samą siebie , aby się do tego świata do tego projektu dopasować .

Zawsze jednak byli tacy , co uważali , że świat jest światem z don Kichotem , to znaczy , że jest podmiotem negocjacji , która dotyczy wszystkich zdań osobno , że zdania te nie układają się w żaden plan , że nie składają się z rzeczy ani idei , nazw i definicji , ale raczej z wiary i złudy , że świat jest przedmiotem negocjacji poglądów, realizacji zamiarów, która nie jest na szczęści nigdy realizacją udaną.są jeszcze tacy co powiedzą , że świat to fraktalna złuda zawieszona na Torze [ Torah ] , co jest rzeczą pozaświatową .

Ostatnio jednak przeważa pogląd , że jest to raczej przestrzeń kwantowa tożsama z geometrią [ jak to ładnie zauważył Einstein ] , i że prawie na pewno don Kichot bajką być niepowinien a nawet chyba nie jest .

przestroga pierwsza :

wkładanie czegokolwiek "pomiędzy bajki" to ulubiony gest biskupów i kuratorów oświaty oraz ministrów kultury.... wkładanie donQ "pomiędzy bajki" sprawia, że ze straszliwej maszyny relatywistycznej (dekonstrukcyjnej) staje się on kulturalnym gadżetem prezentowanym z przymrużeniem oka - całkiem jak jakaś hollywoodzka królewna śnieżka.... na szczęście nie istnieje tylko wersja Walta Disneya i Gustava Doré. Don Quixote to także - i przede wszystkim - Klaus Kinski jako Aguirre (Gniew Boży), i jako Cobra Verde i jako Fitzzgaraldo .... czystej próby donkiszotyzmem jest (jak sam to przyznał w cudownym wykładzie harwardzkim) "Lolita" Vladimira Nabokova (Humbert Humber); Cervantes jest także autorem większości scenariuszy zrealizowanych przez Davida Lyncha (wraz z "Ogniu krocz wraz ze mną" (TwinPeaks...)

przestroga druga:

znaczenie? znaczenie don Kichota - tego tworu ludowej 'pulp fiction'? nie ma on znaczenia, ale za to - jak ktoś to powiedział, postacie rycerza i giermka rzucają długi cień od zachodzącego słońca na równinę ducha.... ten cień można nazwać maszyną dekonstrukcyjną, która nie niesie ze sobą znaczenia, ale jest znaczeń generatorem, donQ nie jest więc ani "ostatnim Rzymianinem" ani też "pierwszym chrześcijaninem" ani nawet pielgrzymem.... chociaż może jednak - jest pielgrzymem... don Q nie wnosi żadnych idei, on tylko mówi i nakłada na swoją panoramę istnienia obrazy, wizje oraz narracje, dyskursu te obrazy generujący i te obrazy w sobie zawierający a realizujący się w ciele (zdecydowanie ciele "astralnym") tegoż to donQ. który w ten sposób staje się modelem każdego artysty....

podsumowanie

labirynty i katedry ulotne jak chmury jak plafony kościołów, jak ołtarze, jak obrazowe idee baroku.... będące i nie będące zarazem... czy ktoś zastanawiał się nad ontologią tej złudy, tej fałszywej ikony? A może właśnie tego prześwitu?... te wszystkie opowieści, które są tylko "na niby"? A jednak działają w dziejach jako przemożne szlachetne w początkach a straszliwe w skutkach wizje prawdy i słuszności; które są ulotne, w powietrzu (lub eterze) rozsnute jak dym...

maciej szybist

galeria sztukpuk | wydarzenia | galerie | forum-teksty | recenzje | archiwum | linki | kontakt


Copyright by "SZTUK PUK" 2001 - 2005 Kraków , Ryszard Bobek, Filip Konieczny