19
Świat
jaki jest każdy widzi ....
Idea don Quixote'a na tym się właśnie
zasadza - że każdy działa tak, jak nakazują
mu obrazy, które (jakoby) widzi; natomiast
kwestią inną ale nie mniej ważną jest,
co zrobić z donQ i co zrobić z tą chorobą
w "nas"...
DonQ. zachowuje się wedle okoliczności,
które widzi, które częściowo widzi, które
wie że "tam" są, których "tam" - poza nim
- nie ma.....
- co widzi don Q.? Mniej więcej to samo,
co widzą miliony pielgrzymujących wyznawców
rozmaitych religii, - widzą (na przykład)
Nowe Jeruzalem w chmurach, z którego anioły
zstępują na ziemię i krocza obok nich ku
obranemu celowi, czasem "widzą" jednak
co innego ......
Czemu to widzą? Albowiem opowiadają sobie
zasłyszane teksty, czy też ktoś je im opowiedział
i teksty te generują obrazy, ku którym
dążą, które ich otaczają, pośród których
ich świadomość płynie, jak zjawa pośród
zjaw świata..
. ależ to kwestia wiary - odpowiadamy,
a ta ma swoją zamkniętą i wydzieloną sferę,
w którą nie ingerują sprawy "normalnego
świata" - tak mówią niektórzy i stosują
wobec owych widzących co innego rozmaite
sposoby aby ich widzenia, i generowane
przez nie czyny ukrócić; żeby nie zachowywali
się jak wariaci, jak błazny prowincjonalne,
jak szaleni starcy, jak szaleni młodzieńcy,
jak terroryści, jak szaleńcy, jak wyznawcy,
jak fundamentaliści... tym bardziej, że
don Q. podobnie jak i jego trzoda - do
której należą także wszyscy artyści....
ma dość liberalny stosunek do swoich widzeń,
do swojego świata widzialnego, widywanego,
.... otóż jego widzenia, nasze widzenia,
ich widzenia, widzenia artystów mają ontologię
wątpliwą to znaczy - nieciągłą - raz wszak
to bukłaki z winem, kiedy indziej - zaczarowani
Maurowie i zbójcy, raz - trzoda baranów
kiedy indziej - wroga armia.... jednym
słowem - raz to "prawda" kiedy indziej,
to "złuda"..... a rozróżnienie pomiędzy
nimi to kwestia kwalifikacji (prawnej,
teologicznej, politycznej),
Można domniemywać, że najważniejsza jest
właśnie kwestia cenzury dokonującej oceny
które sny to "mara" a które - to ta 'realna'
"Bóg wiara".. które wizje (tj. 'obrazy
w ciele i umyśle', jak to pięknie nazwał
Hans Belting) są "nasze", i zarazem rodzime,
prawdziwe, słodkie, właściwe, godne i wzniosłe.....
a które takie nie są.... a przecież niektórym
wydaje się i są pewni, że to wszystko razem
- sny, wizje "właściwe" i "niewłaściwe"
, rozumne i szaleńcze fakty to jeden potok
Bycia, które jest nami samymi w całkowicie
nierozdzielnej nierozdzielności - tak przynajmniej
twierdził Martin Heidegger - i można mu
wierzyć .. jesteśmy tym i tylko tym "naprawdę",
co generujemy, więc także i tej "złudy",
tych obrazów, których doznajemy, które
opisujemy, które malujemy i wobec których
"jesteśmy". ciągle wszak coś nam się "zwiduje"
śni, marzy, "wydaje"; zwodzą nas "pozory"
a także kreacje godne i wzniosłe chociaż
tylko alegoryczne, symboliczne, metaforyczne,
"formalne" wszystkie te fikcje świadomie
artystyczne, światy przewidywane, eseje
wyznawcze wraz z opętańczą namiętnością
zwaną "rozumem", który chełpliwie powiada,
że jest w stanie to wszystko na jednej,
to jest swojej wadze zważyć, rozdzielić
i "rozsądzić" ....
Obrazy świata są kwestią negocjacji nie
tylko pomiędzy donQ jego służącym Sancho
oraz ratującymi go proboszczem i bakałarzem.
Negocjacje te odbywają się także pomiędzy
filozofami, nie mówiąc już o prorokach
i przywódcach religijnych.... W tych negocjacjach
biorą udział artyści, którzy rejestrują
ich wyniki. Każde użycie motywu, wskazania
semantycznego, aluzji czy śladu "donkichotyzmu"
jest opowiedzeniem się za którąś z wersji:
Ale czy w ogóle świat bez donQ jest możliwy?
Niestety (a raczej - na szczęście...)
nie potrafimy odpowiedzieć na to pytanie,
albowiem czegoś takiego nie ma - nie ma
świata bez donQ.!
Jedynym realnym światem jest świat z donQ
i to się nazywa pragmatyzmem... mówiąc
jeszcze wyraźniej - jedynym posiadaczem
wizji świata bez donQ jest sam donQ (albo
Zaratustra, albo Ignatius Loyola, albo
Shakespeare albo Juliusz Słowacki, albo
Tadeusz Kantor albo ktokolwiek inny w tym
rodzaju); ale wiadomo, że to albo święci,
albo wariaci, albo "artyści" tj. poeci,
więc ich miejsce nie jest w świecie ale
w przeszłości, w przyszłości, na ołtarzach,
w Panteonie, w spisie lektur programu nauczania
albo w azylu psychiatrycznym.... a wiadomo,
że wszystkie te miejsca nie są realne..
cała reszta, to znaczy "wszyscy ludzie"
(co to znaczy - nie wiadomo..) są skazani
na życie 'w świecie z donQ.' ; to jest
w takim "świecie", w którym wizje obrazów
drążą ich ciała i umysły, ponieważ świat
to chmura obrazów umiejscowionych w ciałach
i umysłach ludzi napędzanych energią wiary..
Jednak zawsze jak cień, snuć się będzie
za wiarą potrzeba oceny prawomocności wizji
lub ich nieprawomocności,
Ocena ich pochodzenia (od szatana... od
boskości) jest stałym zatrudnieniem wszystkich,
którzy biorą udział w dyskursie ludzkim
- ten gest osądu jest aktem podziału świata
obrazów na "prawdę" i "złudę", na wizje
anielskie i wizje szatańskie. To stawianie
instytucjonalnej zapory "common sensu"
czyli "zdrowego rozsądku" wobec wszelkiej
herezji, dzikiej wiary mistycznej, indywidualnego
'oświecenia' czy 'olśnienia', to jest pojedynczego
silnego przekonania o słuszności, doznanego
objawienia...
Ta standaryzacja złudy (wraz z uzasadnieniem,
czemu niektóre wizje są niewłaściwe), usiłuje
"odsiewać ziarno od plewy" nie tylko w
odniesieniu do wiary i rytuału, ale także
- dzieląc - tworzyć to co to co normalne
i nienormalne, dzikie i cywilizowane, dobre
i złe, oceniając sztukę awangardową, postmodernizm,
pogaństwo, magię, fantasy, rzeczywistość
wirtualną, audio-art, a wcześniej - suprematyzm,
kubizm, malarstwo gestu, minimal art i
inne ekscesy....
Działanie różni (differance) zwanej donQ.
Znosi te podziały, zaraża cały świat jednością
i pragmatycznym brakiem wartości; dzieląc
bowiem - łączy (taka jest istota "różni"
(différance)
- to, co wzniosłe (sublime) z tym co groteskowe,
- to, co jest wizją z tym co jest światem
- to, co jest intencją (szlachetną) z
tym, co jest jej skutkiem (opłakanym)
Świat w którym trwa, poprzez który dąży
donQ. jest światem produkującym donQ i
światem zarazem przez niego wytwarzanym
- najlepiej odpowiadałaby temu światu koncepcja
"substancji" podtrzymywana przez Spinozę,
natomiast zdecydowanie nie jest to świat
złożony z pustej "obiektywnej przestrzeni"
po której obijają się monady faktów lub
jakieś inne monady w tym i osoby.... a
których pojawienie się w owej przestrzeni
jest cudem, chociaż w takiej właśnie przestrzeni
chciałby rozegrać te przygody ktoś tak
uparty że nawet walkę dobra że złem (czyli
"Raj utracony Johna Miltona...) tam umieszczał
- mianowicie Gustave Doré ...
Ponieważ nie sposób potraktować donQ w
kategoriach normalności i zdrowego rozsądku,
pozostaje nam zastosować kryterium estetyczne
- może nim być wspomniane kryterium idei
wzniosłości i jego przeciwieństwa - groteski....
Czy więc donQ jest wzniosły czy raczej
zdecydowanie groteskowy?
Opowieści o szalonych starcach, niedojdach,
prowincjonalnych szaleńcach, pokątnych
prorokach, mistykach, znachorach i chiromantach
oraz w ogóle o gnostykach, zwykle uważa
się za groteskowe, mówi się o nich także
- w zależności od epoki lub idei wyznawanej
przez mówiącego - że są to opowieści pokraczne
, ekspresjonistyczne , irracjonalne , zabobonne
, [godne służby , prostaków , plebsu ,
nieświadomych albo i obcych przybłędów
] także dzieci ale i poetów piszących ballady
romantyczne , [ w balladach ten całkiem
niemożliwy świat jest raczej "godny wiary
" pod warunkiem , że chroni się w to co
racjonalizm nazywa licentia poetica.]
Groteskowy to także 'kaleki', oraz 'potworny'
- tak, donQ jest kaleki i jest potworny,
jest bowiem przejawem antycznej kategorii hubris o
której wiadomo, że jest, choć być nie powinna....
- ten groteskowy potwór właśnie dlatego
jest hubris, że nędzne czyny przyobleka
w motywy szczytne i niewątpliwe - jego
intencje są wszak tymi samymi, które czynią
wzniosłymi wzniosłe tragedie - chodzi o
dobro, piękno i miłość....
Czy wszystko to jest wzorem do naśladowania
, czy też przestrogą i naganą , czy to
jest postępowanie właściwe czy też całkiem
niewłaściwe , a może nawet niemoralne ?
Grzeszne ?
Nie, nie da się odpowiedzieć na te pytania,
ponieważ są to pytania "źle postawione".
DonQ to wszak nie człowiek żaden ale postać
(literacka) a postać to figura dyskursu
a figura dyskursu; to rodzaj wirtualnej
maszyny, takiej jak program komputerowy.
- każda maszyna, zwłaszcza maszyna wirtualna,
spełnia się jednak w jednym - mianowicie
w tym co czyni - co czyni machina zwana
donQ?
Ta machina, ta wędrująca przez istnienie
"różnia" (tak - ta sama co 'différence'
Jacquesa Derridy) - to łańcuch różnicujących
znaczników . Czym świat był " przed Don
Kichotem " nie bardzo wiadomo , wiadomo
natomiast czym świat byłby , powinien być
. miałby być , czy " będzie na pewno "
bez obecności donQ .
Znane są liczne teksty , wersje tego projektu
, najlepszym projektem świata bez donQ
, jest tak zwana teodycea [theodicée] ,
którą wymyślił Gottfried Wilhelm Leibniz.świat
składa się z przestrzeni potencjalnej w
której pojawiają się monady - tak świat
opisany jest przez perspektywę malarską.
ten świat uchodził przez jakiś czas za
" naturalny " , obiektywny , dowiedziony
przez pozaludzkie [obiektywne ] " prawa
naukowe ".ludzkość poświęciła [ nieomal
] samą siebie , aby się do tego świata
do tego projektu dopasować .
Zawsze jednak byli tacy , co uważali ,
że świat jest światem z don Kichotem ,
to znaczy , że jest podmiotem negocjacji
, która dotyczy wszystkich zdań osobno
, że zdania te nie układają się w żaden
plan , że nie składają się z rzeczy ani
idei , nazw i definicji , ale raczej z
wiary i złudy , że świat jest przedmiotem
negocjacji poglądów, realizacji zamiarów,
która nie jest na szczęści nigdy realizacją
udaną.są jeszcze tacy co powiedzą , że
świat to fraktalna złuda zawieszona na
Torze [ Torah ] , co jest rzeczą pozaświatową
.
Ostatnio jednak przeważa pogląd , że jest
to raczej przestrzeń kwantowa tożsama z
geometrią [ jak to ładnie zauważył Einstein
] , i że prawie na pewno don Kichot bajką
być niepowinien a nawet chyba nie jest
.
przestroga pierwsza :
wkładanie czegokolwiek "pomiędzy bajki"
to ulubiony gest biskupów i kuratorów oświaty
oraz ministrów kultury.... wkładanie donQ
"pomiędzy bajki" sprawia, że ze straszliwej
maszyny relatywistycznej (dekonstrukcyjnej)
staje się on kulturalnym gadżetem prezentowanym
z przymrużeniem oka - całkiem jak jakaś
hollywoodzka królewna śnieżka.... na szczęście
nie istnieje tylko wersja Walta Disneya
i Gustava Doré. Don Quixote to także -
i przede wszystkim - Klaus Kinski jako
Aguirre (Gniew Boży), i jako Cobra Verde
i jako Fitzzgaraldo .... czystej próby
donkiszotyzmem jest (jak sam to przyznał
w cudownym wykładzie harwardzkim) "Lolita"
Vladimira Nabokova (Humbert Humber); Cervantes
jest także autorem większości scenariuszy
zrealizowanych przez Davida Lyncha (wraz
z "Ogniu krocz wraz ze mną" (TwinPeaks...)
przestroga druga:
znaczenie? znaczenie don Kichota - tego
tworu ludowej 'pulp fiction'? nie ma on
znaczenia, ale za to - jak ktoś to powiedział,
postacie rycerza i giermka rzucają długi
cień od zachodzącego słońca na równinę
ducha.... ten cień można nazwać maszyną
dekonstrukcyjną, która nie niesie ze sobą
znaczenia, ale jest znaczeń generatorem,
donQ nie jest więc ani "ostatnim Rzymianinem"
ani też "pierwszym chrześcijaninem" ani
nawet pielgrzymem.... chociaż może jednak
- jest pielgrzymem... don Q nie wnosi żadnych
idei, on tylko mówi i nakłada na swoją
panoramę istnienia obrazy, wizje oraz narracje,
dyskursu te obrazy generujący i te obrazy
w sobie zawierający a realizujący się w
ciele (zdecydowanie ciele "astralnym")
tegoż to donQ. który w ten sposób staje
się modelem każdego artysty....
podsumowanie
labirynty i katedry ulotne jak chmury
jak plafony kościołów, jak ołtarze, jak
obrazowe idee baroku.... będące i nie
będące zarazem... czy ktoś zastanawiał
się nad ontologią tej złudy, tej fałszywej
ikony? A może właśnie tego prześwitu?...
te wszystkie opowieści, które są tylko
"na niby"? A jednak działają w dziejach
jako przemożne szlachetne w początkach
a straszliwe w skutkach wizje prawdy
i słuszności; które są ulotne, w powietrzu
(lub eterze) rozsnute jak dym...
maciej szybist |