galeria sztukpuk | wydarzenia | galerie | forum-teksty | recenzje | archiwum | linki | kontakt

spis treści; 1; 2; 3; 4; 5; 6; 7; 8; 8a; 9; 10; 11; 12; 13; 14; 15; 16; 17; 18; 19; 20; 21; 22;

Maciej Szybist

 

 

 

 

 

 

 



12

"ST.WEJMAN BIERZE WSZYSTKO?"

 

Stanisław Wejman, na swoje 60 urodziny, jak zwykle w galerii JFejkla w Krakowie na Grodzkiej, pokazał wystawę (swoich akwafort), która kolejny raz jest WSZYSTKIM.
Ostatni raz artysta (a także nauczyciel) Stanisław Wejman pokazał wszystko 10 lat temu, kiedy był młodszy, wtedy owo "wszystko" było horyzontem świata widzialnego, który to horyzont składał się z panoramy a więc widoku dookolnego, który jakoby rozciąga się wokół stojącego, siedzącego leżącego lub (nisko) lecącego ssaka, którym (także? tylko?) jesteśmy…
Obecne WSZYSTKO Stanisława Wejmana w poprzednim zamiarem ostatecznym czy może najwyższym okazuje się być innym nieco spojrzeniem - porównanie tych dwóch sposobów a raczej KIERUNKÓW patrzenia może być pouczające(?) albowiem właśnie ono wydaje się prawdziwym wszystkim, wszystkim tym, co da się zobaczyć, gdy się patrzy na świat, o którym się mniema, wierzy i czyli "wie", że jest widzialny i "rysowalny"...
... dziesięć lat temu w panoramie świata St.Wejman pokazał, że obracanie głowy wokoło siebie na równinie czy na morzu pustym, gdy jeszcze głowa ponad fale wystaje jest to widzenie niemożliwe - i że chyba nie ma takiego sposobu, aby widzenie to było możliwe, albowiem zakłada ono, równoczesne patrzenie wokoło siebie, co w istocie jest sprzeczne z faktem patrzenia a wiąże się z koncepcją kosmosu, w który się wierzy.
Takie panoramiczne widzenie dookolne zakłada w istocie dwóch patrzących, tego, co patrzy w wokół (I WIDZI TYLKO OPŁOTKI HORYZONTU) i takie spojrzenie, które skądinąd patrząc, relacjonuje owo pierwsze widzenie jako widzenie właśnie; jest to więc jakieś widzenie widziane (przez kogo innego a chocby nawet i INNEGO... ...), a więc zamknięte, ostateczne, smutnie skończone, żałośnie pełne w swojej skończonej, przyziemnej perspektywie malarskiej; może więc ten pierwszy OBRAZ CAŁOŚCI St.Wejmana był jakimś litościwym rozstaniem z perspektywą malarską, lub "renesansową" pojętą tak, jak (ona) na to zasługuje, to znaczy jako perspektywa marnego robaka, co ledwo z ziemi wychynął lub się właśnie w niej pogrąża ... ... czyli - jak to Adam Mickiewicz w młodości napisał. - "takie widzi świata koło jakie tępymi zakreśla oczy..." pisząc tak o panoramie czyli "widnokręgu" wtedy właśnie wymyślonym (jako słowo tego znaczenia...) przez jego nauczycieli, braci Śniadeckich bodaj...
Lecz przecież także i inaczej wszak widzi się (mówi się, że się widzi) owo "ziemskie kolisko", tak mianowicie, jak to się niekiedy utrzymuje, gdy się opowiada swój sen "że leciałem" - więc jako jakiś "widok nieziemski", albo gdy się relacjonuje widok ze szczytu zwycięsko osiągniętego w bohaterskiej walce o ten "wzlot ponad światem", czy na skrzydłach jakichś jaskółczych czy anielskich (co jest niemożliwością jak piosence Chopinowskiej o tęsknocie za Jankiem…) czy nawet tak jak to rytował Gustave Doree, jako jakiś pośmiertny Armagedon, pośmiertna wizje nieskończonych przestrzeni, gdzie (jakiż małostkowy był ten Doree) panują trochę inne prawa owej perspektywy (lub warunki grawitacyjne), bardziej "stromej" czy bardziej przepastnej (dość wyświechtany obecnie sposobik)... ...

Skoro więc nie, jeśli nie tak, to jak?
Za znakiem zapytania rozpościerają się inne światy i inne widzenia, które proponowano - nie wiem jak to było na ścianach rozmaitych jaskiń i jak to jest czy będzie wtedy, gdy zdano sobie sprawę, że - jak to ostatnio przeczytałem - "obiekt materialny wlecze za sobą swoją wirująca przestrzeń... ..." tym zajmowali się futuryści[1] albo i suprematyści[2] albo orfiści czy łuczyści lub rayonisci[3] ; natomiast St.Wejman w swoim nowym "WSZYSTKIM" TYM SIĘ NIE ZAJMUJE; A NA PEWNO TAK SIĘ NIE ZAJMUJE "TYM" (WSZYSTKIM)!!
Jego ponad sześćdziesiąt obrazów dyni (tej samej a każda inna) jest lekcją pokory albo wtajemniczenia porównywalnego do znanego obrazu mędrca tao a może i zen, którzy kończą wędrówek kosmiczną (związaną z widzeniem wszystkiego aż po najdalsze, najwyższe i najgłębsze krańce bezkresnego chaosu... rozpoczynając ją wtedy naprawdę, gdy odkrywają, że oto świat objawia im swoje "wszystko" w ziarnku ryżu, w które patrzą, trwając nieruchomo...
Jest to także lekcja kubizmu,

   


który odwrócił się od onirycznych bezkresów i przepastnych równin (bo nawet nie wyżyn) ku widzeniu świata przez osobę ani więc tak jak na monitorze teleskopu Hubble'a

 

  

 


ani też t jak na monitorach mikroskopów elektronowych; lecz tak, jak się widzi wszystko patrząc na cokolwiek a najlepiej na dynię we wnętrzu
Albowiem dynia na 60–urodziny St.Wejmana jest dynią nie lecącą gdzieś niemożliwie jakby to zrobił z nią (podobnie jak z innymi niemożliwymi przedmiotami) Magritte !!


  

 

 czy inny Escher.

 


Nie! dynia St.Wejmana
nie "leci",
nie "płynie",
nie "trwa",
nie "istnieje",
dynia ta, być może, tylko "jest"[4]
W każdym razie leży na jakimś stoliku w jakimś pokoiku, w "ludzkim"[5] , widzialnym świecie, można ją widzieć na 60–parę sposobów a jeśli się jest wytrawnym mistrzem i majstrem można pokazać tyleż sposobów jej widzenia i jej przedstawienia – wszystkie te techniki i sposoby, jak powiedział JFejkiel – tworzą cykl – cykl to znaczy koło..., nie wydaje mi się, żeby dynie Wejmana tworzyły jakieś koło (choć na ogół zgadzam się z gustem JFejkla ponieważ to wybitnie dobry gust... ) dynie St.Wejmana tworzą dynię – nie dynię syntetyczną, nie dynię kubistyczną, ani też dynię kosmiczną, ... ...raczej - jeśli już musi tu być jakiś przymiotnik - to jest to DYNIA EGZYSTENCJALNA - ta sama a jednak zawsze inna czyli niby to samo a jednak jakże inaczej, czy jedna dynia może być "wszystkim"? … Jak się ktoś uprze i dając sobie niegustowną licentia poetica nazwie ją światem czy czymś w tym rodzaju, niechże ta... ale tu nie chodzi o żaden symbol! Na to St.Wejman jest za mądry – dynia to dynia, nie "co innego" (ani przymiotnik ani dopełnienie ale goły podmiot czy rzeczownik!!)
– szkoła ponad sześćdziesięciu różnych wizji (zapisanych, zatrzymanych) tej samej dyni, to szkoła życia, sztuki, jej ograniczeń i jej bezkresu, to definicja granic ludzkiego świata, który jest nie światem przedmiotu ale podmiotu! (hmmm...)
... dlatego napisałem, że ta dynia jest egzystencjalna, egzystencja(cność) jest właściwością jednakowoż ludzką, - niektórzy (Heidegger) uważają, że to w ogóle jedyna właściwość ludzka, a jej właściwością (tej właściwości) jest to, że jest jedyna i nie całkiem ludzka, albo nawet nieludzka…
Nie wgłębiając się w te kalambury, powiedzmy krótko i jasno: - ponad sześćdziesiąt dyń St.Wejmana to nie jest obraz St.Wejmana TO JEST ST.WEJMAN!!!
W tej dyni, w tych dyniach, w tym widzeniu, w tych Widzeniach, dokonuje się to, co było (OSIĄGNIĘTYM!! a jakże! i to z jakim MISTRZOSTWEM!!) celem kubizmu. A CELEM KUBIZMU BYŁO ZAMKNIĘCIE PUSTKI ISTNIENIA I USTANOWIENIE NA JEJ MIEJSCE REALNEGO BYTU, KTÓRY SAM DLA SIEBIE JEST UZASADNIENIEM BEZ ODWOŁYWANIA SIĘ DO WIARY[6]
Dynia, co prawda, ma jedną właściwość, jest mianowicie raczej pusta, i jestem pewien, że St.Wejman wybrał ją jako siebie (nośnik egzystencjalny) także i z tego powodu a nie tylko dlatego że jest to owoc duży, malowniczy i ładny... ...
Pusta dynia (właśnie dlatego że pusta!!) to jednak zamkniecie tej przerażającej pustki, co się inaczej (bez tego) wokół nas roztacza, a której doświadczył choćby stary Goya i nawet malował te ulotne przestrzenie romantycznego mistycyzmu (to nie jest śmieszne, to jest straszne) zaludnione mocami i światłością nie nadającymi się do widzenia za życia lecz do pośmiertnej czy przedśmiertnej wizji.


   


Dynia St.Wejmana jest więc klasycznym(?) parergonem Imanuela Kanta opisanym przez Jaques'a Derridę kilkadziesiąt lat temu.... czyli tą granicą pomiędzy pustką zewnątrz i pustką wewnątrz, która nie będąc dziełem samym, zamyka jednak w sobie (i umożliwia zaistnienie) PULCHRITUDINIS VAGAE, co na polski tak ładnie Małgorzata Kwietniewska przełożyła pisząc o WOLNO BŁĄDZĄCYM PIĘKNIE... no i to byłby koniec...
Czy istnieje jakieś kosmiczne odniesienie to jest odniesienie do owej dyni do StWejmana? owszem, ale nie jest nim ani kościół powszechny ani materializm ani idealizm ani heglizm ani nic innego,
DYNIA–ST.WEJMAN JEST RÓŻNIĄ (GRANICĄ ŁĄCZĄCĄ) DO JEDNEJ TYLKO ISTNOŚCI TO JEST DO PRZEDMIOTU CYKLU TEGOŻ TO ST.WEJMANA „MAŁA CZERWONA SUKNIA”



maciej.szybist@neostrada.pl
p.s.
Wielka artystka AnnMarie Bauer[7] z Zurychu zobaczyła skorupę skamieniałego żółwia jako wzorzec (jakiś fraktal fundamentalny, jakieś „Imię” kabalistyczne… jakąś matrycę (tj. martix) mistycznej grawitacji) on zobaczył dynię..(obrazek)
p.p.s.
piszący te słowa nie bierze odpowiedzialności za analityczny sposób definiowania kierunków w malarstwie i sztuce, są one właściwością duchowości anglosaskiej jako ze pochodzą z Encyclopaedia Britannica …. osobiście uważam, że duch ten i wiara w jego prawomocność uczyniły wiele złego w rozumieniu to jest nierozumieniu futuryzmu i innych

 

[1] Russian SUPREMATISM, first movement of pure geometrical abstraction in painting, originated by Kazimir S. Malevich in Russia in about 1913. In his first Suprematist work, a pencil drawing of a black square on a white field, all the elements of objective representation that had characterized his earlier, Cubist-Futurist style, had been . . .

 

[2] French ORPHISME, trend in Cubist painting that gave priority to colour. The movement was named in 1912 by the French poet Guillaume Apollinaire, whose use of the word Orphic recalls both the Symbolist painters' use of the term Orphic art in reference to Paul Gauguin's orchestration of colour and the poetry of Orpheus, the legendary poet and singer. Among the painters working in this style, Apollinaire noted Robert Delaunay (q.v.), Fernand Léger,

 

[3] Rayonism Russian LUCHISM (Ray-ism), Russian art movement founded by Mikhail F. Larionov, representing one of the first steps toward the development of abstract art in Russia. Larionov painted the first Rayonist work, "Glass," in 1909 and wrote the movement's manifesto in 1912 (though it was not published until the following year).

 

[4] (co to znaczy? Po bliższe informacje odsyłamy (mam nadzieje nielicznych) zainteresowanych do ślicznego eseju Jaques'a Derridy pt "Suplement łącznika"...)

 

[5] no comments

 

[6] uciążliwe nieistnienie widzialnego jakoby istnienia to temat istotny wielu wybitnych dziel opisujących realnie istniejące nieistnienie (nie "niewidzialne" ale realnie nieistniejące

 

[7] dzięki uprzejmości AnnMarie Frascoli, jej przyjaciółki, szczęśliwie dla nas przemieszkującej w Krakowie

galeria sztukpuk | wydarzenia | galerie | forum-teksty | recenzje | archiwum | linki | kontakt


Copyright by "SZTUK PUK" 2001 - 2005 Kraków , Ryszard Bobek, Filip Konieczny