2005-04-26
13:14
..dodam
jeszcze, że ten Parsifal, którego takość
a nie inność zrobiła na mnie wielkie
wrażenie, do takich mnie jeszcze przyprowadził
myśli:
-
otóż
'wszystko
jest teatrem', 'cały świat jest teatrem'
i tak dalej, oczywiście
to zbanalizowane okrzykniecie jest właśnie zbanalizowane,
jako przestroga, od czasów antycznych
a może i renesansowych, pewnie już
u Arystotelesa.... chociaż może nie (osławiony "realizm" grecki
- lekka przesada między nami mówiąc, każdy widzi co chce - ja widzę u Platona nie
idealizm a mistycyzm.... zresztą za podszeptem
Derridy...)
no
więc cały świat jest tym czy innym, na
przykład snem albo cały świat jest jedynie
tekstem, przedstawieniem jakiegoś świata
....
i
nie tak ma być i nie tak jest, że ma
wyglądać "jak prawdziwy" (chociaż taka
tendencja jest jedna z... istniejąca
i działająca...)
ale
ponieważ jest "teatrem" to znaczy jest "jak
teatr" to znaczy jest "sztuczny" formalny, "nierealny" -
więc jest takim "teatrem" jak to, co
pokazywał (idąc
za modernistycznym Pirandellem) - Fellini....
cały
świat jest teatrem u Felliniego ("Casanova", ".a
statek płynie")..
czy
to jest alegoria???
nie
to nie jest alegoria!!!!!!
cały
świat jest teatrem z tego mianowicie
powodu, że nie ma innego świata!!!
a
poniewaŻ nie ma "sposobu" to nie ma
i Świata albowiem Świat to tylko i
wyŁĄcznie sposoby jego zapisywania
....
'świat jest teatrem" (u Shakespeare'a
- tak piszę, ponieważ to znaczy po (staro)angielsku
'trzęsigroch' no
i tyle (zresztą ox-ford to oczywiście
'krowibród')..
u
niego więc ten okrzyk (że '.jest scena'
raczej napisał...) znaczyło - jak chcą
komentatorzy ze szkoły humanistyki lat
30-tej katastroficznej "przedwojennej" co
nazywają ją "szkołą frankfurcką"....
no więc oni powiadali - że tak krzyczy
człowiek zawiedziony, albo też ogłaszający
koniec świata, że prawdziwy świat zniknął,
a ludzie (wedle reguły "vanitas') tylko
udają jeszcze nędznie i bylejak i przede
wszystkim - DOWOLNIE (to znaczy interesownie, to znaczy
wyznawczo, to znaczy - ideologicznie,
to znaczy - politycznie, to znaczy -
eksterminacyjnie (wobec innych pingwinów....) ten
świat....
no
i nastają lata 70-te i pojawia się humanistyka "antropologiczna" francuska
(Levy-Strauss) i potem Umberto Eco i powiadają - cały realny świat człowieka,
to znaczy - kultura, to znaczy - kultury (plemienne, więc pierwotne), a także i "teatr psychoanalityczny") wszystko to jest zrobione ze
znaków, czyli
z "konwencji" czyli, że PRAWDZIWY I JEDYNY świat
JEST TEATREM!!!
(wcześniej
istniał tak zwany "strukturalizm" to
był ruch myślowy co najwięcej szkody
uczynił - ponieważ kabalistycznie zakładał
i wierzył, że świat istnieje, ale pod
warstwa "artefaktów" to jest realnych,
prawdziwych czy jak to tam jeszcze nazwać
- istnieje jakaś "struktura" (takim strukturalizmem
był czy jest ciągle - marksizm!!! który
też wierzy, że pod artefaktami i okolicznościami
doraźnymi jak na przykład Gułag istnieje
struktura, i to struktura naukowa, a
to znaczy że nie tylko "nieobchodima" ale
także i dobra a nawet "boska" fakty materialne
okoliczności "społeczne" to tylko przygodne
zabrudzenia a struktura jest całkiem
jak idee Platona (on tylko przejściowo
w nie wierzył!!!)
..
strukturalizm dokonał takiego więc zabiegu,
że doczesne losy są w swoim konkretnym
cierpieniu i w konkretnym tragizmie przygodne
chwilowe, przelotne i nieistotne, albowiem
steruje nimi "struktura" a struktura
jest naukowo uzasadniona boską w istocie
koniecznością.... (skutki? skutki mniej
więcej znamy.... a w każdym razie odczuliśmy
je (jak mieliśmy tego pecha, a mieliśmy...
na własnej skórze, także i głównie, skórze "duchowej"....
...
tyle o "strukturalizmie".... wracamy
do "cały świat jest teatrem"
to
całe "nowe, inne, nienawistne" powiada
dokładnie to samo, tylko nie jest to
już oznajmienie o końcu świata i nie
jest to już oznajmienie, że "błądzimy" (bo
gdzieś jest jakoby
słuszna i prosta ścieżka - tak wierzyli
strukturaliści, niech ich piekło pochłonie....)
teraz
jest tak, że są różne teatry i różne
spektakle a w tle raczej "nie ma nic"...
czy to dobrze? (dla kogo?)
ponieważ
nie ma stratyfikacji i wartościowania
tym samym owa
dowolność nakłada na artystę wyrok ostateczności
(podobnie jak na recenzentów, który to
oceniają ze względu na jakaś domniemana "linijkę" -
nakłada maski głupio zadufanych błaznów
lub naiwnych idiotów.... oszołomów i
sekciarzy....) ale co artysta - ??
oczywiście "ludowy" a
raczej "drobnomieszczański" cwany "mistycyzm" pojawia
się zawsze - wyśmiany już w "Braciach
karamazow(ych)" brzmi "wszystko wolno,
Boga nie ma...."
konsekwencje
praktyczne?
-
gdybym je znał, to bym tu z wami nie
gadał tylko odbierał nagrodę nobla (raczej
nagrodę bibliotekarza Biblioteki Kongresu...
mniej skompromitowana niskim poziomem nagradzanych...
a kasa ta sama...)
konsekwencje
praktyczne są jednak przeczuwane, czy
przeczuwane - to właśnie coś takiego
jak Parsifal Syberberga - kompromitacja
najwyższej prawdy jako teatru dla dzieci,
kompromitacja "prawdy duchowej narodu" jako
jawnie sztucznego, naiwnego ,prowincjonalnego
i pretensjonalnego teatru "tyjater" ukazanie,
że to właśnie z tak marnych powodów robi
się rzeczy ostateczne - no i tak dalej....
c.d.n
2005-04-26
14:38
..
oczywiście najpewniej, ani jedno ani
drugie ale gdzieś pod klozetem (wolno
nieoficjalnie palić) w
jakimś Kobierzynie ...
..
tak..
pozostaje
oczywiście tylko
wybierać spośród znanych już dróg (czy
zagnieżdżeń) tak myślą ci, co wierzą
(wiedzą?), że
w sztukach czy duchowości istnieje jakiś "rozwój" czyli,
że nasi poprzednicy byli jak jakieś przygłupy
albo dzieci a my - to jakieś w naturalny
sposób doskonałe, bo nowocześnie rozwinięte
byty ludzko-inteligentne - tak też mniemali
niektórzy i dotąd mniemają w czym istotnie zachowują się jak
przygłupy...
no
więc - w tych sprawach nie ma 'rozwoju',
ponieważ nie ma czasu ani - tym samym
- "wynikania" (odkryli to..dobre sobie!
odkryli! napisali po prostu, pomyśleli
tacy jak Wittgenstein)
tak
więc świat nie jest teatrem, ale świat
(życie jest snem) w takim jednak łóżku
i świecie gdzie jawy nie ma na pewno....
ale
inaczej jeszcze by to warto powiedzieć, świat
jest teatrem, który jest jak snem, ale
- uwaga!! jest
to ciągle ten sam sen na rÓŻny sposÓb objaŚniany
no i
powracam do tego, że wszyscy kłamcy mówią
prawdę, poza tymi, którzy wierzą, że
mówią prawdę , czyli poza kłamcami pretensjonalnymi..
wszyscy
archaiczni, przeszli (poza strukturalistami!!)
mówią na ogół prawdę, strukturaliści
nie - ponieważ oni wierzą, że nie są
kłamcami, a tym samym nadaja
się wyłącznie na (złych) doradców Putina...
a
ponieważ pozostajemy na [pustyni przygodności
(śmierć Boga itd...) cóż pozostaje, cóż
pozostaje
wybór
już istnieje i tylko do niego sięgać
- mianowicie ;pozostaje "poczucie", jakieś
fizjologiczne poczucie, w którym wyraża
się gest gustu - który gdy towarzyszy
mu owo przypominające jakieś objawy fizjologiczne
poczucie ('odczuwanie-w-sobie-przyjemności-ku....')
(se-plaire-á...), które jest terminem
nie heideggerowskim a kantowskim i oznacza,
że 'czuję, że to jest piękne ponieważ
tak czuję'....
ta
dyrektywa czy "kryterium" jest ważne
szczególnie jako zapora!!!!!!!!!!
przed "słusznością", "pożytkiem", "przydatnością", "pozytywnością
moralno-wychowawczą" "popularyzacją dobra", "walką
ZE ZŁEM" "słusznością" "poprawnością", "prestiżem", "stylem
wysokim" .........
albowiem
nie ma niczego takiego, jest tylko zarys
WZNIOSŁOŚCI a wzniosłość to coś takiego
jak Światłość ....
2005-04-26
15:10
jak
wie w ogóle można mówić? nie wiem, tak
samo jak niemożliwe jest przeżycie jeszcze
jednej chwili (poza aktualnie przezywaną...) albo
- jak powiada rabin Levinas - - nie ma
możliwości zakomunikowania siebie innemu
albowiem to dwa całkowicie odrębne i
zamknięte światy - a jednak....
dlatego
też - w tautologii "l'art pour l'art" istnieje skłonność znaczeniowa do transformacji
jej w coś takiego jak "l'art pour pulchritudinis vagae" E=mc2 , czyli w metaforę... |