Krum ("Cichy
Don" postmodernizmu)Urodzony w Tel
Awiwie Hanoch
Levin (1943-1999) powiedział mi znaną
prawdę Diogenesa, że mianowicie nasze życie
spędzamy w beczce (albo w kartonach na
kracie metra) i słusznie, ponieważ w istocie
nie stać nas na nic innego, a nawet gdyby
to miała być willa na Capri (występuje
ta willa w "Pogardzie" Goddarda
z Bardotką, Sordim i Palance'em...), to
i tak wszystko jedno.....bo...? Odpowiedzią
na to pytanie jest kariera H. Levina. Jego
pisarstwo , choć wiążą się bezpośrednio
z sytuacją duchową "Twierdzy Izrael"...było
znane i używane na całym świecie przez
ostatnie 30 lat...... co "mówi" dyskurs
Levina? Mówi on, że powstanie formacji
duchowej, znanej u nas pod nazwą "homo
sovieticus" nie jest wyłącznie domeną
oddziaływania systemu sowieckiego gdzie
indziej w analogicznych (choć różnych)
okolicznościach - homo sovieticvus się
też pojawia (pojawia się w Izraelu konkretnie...)
a raczej pojawił się wszędzie i trwa powszechnie,
ponieważ jest to formacją wieczną a niektórzy
twierdzą, że to po prostu równoważnik nazwy "ludzkość".
Rozmaicie ich (nas) nazywano, w zależności
od tego, kto ich (nas) nazywał i czemu
to nazywanie służyć miało. Byli(śmy) więc "milczącą
większością" albo "mięsem armatnim",
także "ludem bożym", "narodem",
niekiedy "narodem wybranym" a
także "rzeszą" (tą, co to była
karmiona chlebami i ryba...) ale także
i III Rzeszą...... Marks (i jego "użytkownicy")
określali ten twór dwojako - jako "masy" (Elias
Canetti napisał o "nich" swoją
straszliwa książkę Masa i władza trochę
w duchu Levina, tylko jednak lepiej to
wymyślił...) ; także proletariat lub
gdy złożyło się inaczej - "element
drobnomieszczański" (straszni mieszczanie
w strasznych mieszkaniach...). Obecnie
preferuje się określenia konsumenci (manipulowani
przez reklamę): lub "wyborcy" (manipulowani
przez wybranych)....Co oni (my) robili
i robią? to też kwestia perspektywy - ogólnie
rzecz ujmując robią WSZYSTKO - równocześnie
są po oby stronach i barykady i drutów
(kolczastych) raz wysadzają, kiedy indziej
- są wysadzani.... ich główną właściwością
jest tendencja do uważania się za innych
niż są (z nielicznymi wyjątkami) a moraliści,
katastrofiści oraz twórcy kabaretowi ("śmiech
przez łzy") tacy jak Levin właśnie
i - jak się okazuje -- Warlikowski - stosując
to coś co się nazywa "resentyment" (nie
wiadomo co to znaczy) problem Warlikowskiegho,
który to tak pokazuje, jak pokazuje, jest
jednak nieco inny - przypomina on, a nawet
jest tożsamy z tym "problemem",
który można w skrócie nazwać "problemem
polskiego kabaretu" - otóż polski
kabaret, to taka działalność, w której "fantastyczni
Faceci" i "świetne baby" pokazują
się jako swoje przeciwieństwo (beznadziejnie
i groteskowo skretyniali faceci i nędzne
niemożliwe do zniesienia baby) ale robią
to tak, że się z nimi nie identyfikując
bynajmniej, ale ich pokazując, sami się
kreują - jako ci "pokazujący" na
całkiem innych jakichś proroków (a co najmniej
na "świetnych wykonawców" a wszystko
po to, aby przytaknąć publiczności która
nie chce się identyfikowac z soba samą
... ...tak się zmęczyłem wymyślaniem (przypominaniem
sobie) "nowego starego", że
aż usnąłem, no cóż, może akurat czytam
rewelacyjne dla mnie fragmenty przeczuwanej,
zapomnianej, nieznanej historii duchowości
niemiecko-europejskiej, znanej jako "szkoła
frankfurcka" - (Horkheimer - Adorno);
to oni to wszystko napisali, to oni tworzyli "postmodernizm",
Jean-Luc Goddarda, Fluxsus, Czerwone Brygady
i Baader z Meinhoff; wymyślili także Hanoha
Levina
A u nas ? U nas w Pacanowie?...
...U nas, w zadufanym Pacanowie, całkiem
jak Watykan - Pacanowie .... jakie to 'prawdy" albo
domniemania? Posród gromkich lub całkiem
wielkopostnej pokuty (niech widza jaki
jestem skruszony)... pojawia się jak widmo
jakieś, ten postulat niemożliwy, który
głosi Krystian, tak do mnie powiedział,
; ,,,,że "istnieje prawda ludzka,
bez której to wszystko nie ma sensu"....
itd.......to może i jakieś takie proste,
ale staje się o wiele bardziej niezwykłe,
gdy się wie, że to wiara niczym nieumocowana
ani boskością, ani "humanizmem" ani
przekazem "dawanych mędrców tybetańskich" (lub
czymś w tym rodzaju)... czym więc i jak
jest ona umocowana, (ta wiara niemożliwa)?
zobaczymy to na tej samej krakowskiej scenie
przy Starowiślnej w Krakowie za jakiś (niedługi)
czas - będzie się to nazywało "Zaratustra"bo
u nas w Pacanowie, całkiem jak Watykan
Pacanowie - działają te same prawa i
zasady jak we włoskim czy rzymskim Watykanie...
...- otóż Pacanów czy Watykan to tylko
parergon, a więc rama piękna i może nawet
niezbędna, natomiast istota dzieła to "wolno
(swobodnie) błądzące piękno" - tak
to pojął Kant i tak to (dla mnie ) zrelacjonował
Derrida - to oświadczenie Kanta i podjęta
interpretacją Derridy mistyka Kanta to
jest wiara "mistyczna" to znaczy
taka, która powiada, że ikona nie jest
szczeliną w zasłonie pozorów świata materii
(albo heideggerowskiego dasein [i])
poprzez którą (tylko poprzez nią właśnie!!!)
- widać "lśnienie światłości";
ale że taka strojna i stylowa ikona jest
imitacją (złudą) diabelską owej światłości,
która- mówiąc o sobie, że jest nią "naprawdę" -
zasłania w istocie prawdziwe jej lśnienie,
proponując lśnienie imitacyjne, ze znawstwem
formy zorganizowane jako imitacja czego
innego, mianowicie owego "autentycznego
lśnienia" ... (którego może i nie
ma...)czyżby to (Warlikowski) była więc
świetna produkcja (nihilistycznych) dewocjonaliów,
... czy to, (Warlikowski) jest orgazmem
imitowanym (dla kasy lub dla przedłużenia
jej dopływu...)?? - szczególnie to nędzne
dla tych, co kochają młodzieńczy sex w
krzakach (lub coś w tym rodzaju)... któż
to jest tym kłamcą fundamentalnym (niechby
i z rozpaczy... no ale co nas obchodzi
sex "sadomaso" zaopatrzony przez
seksszop (sic!!) realizowany "za 100
złotych za półgodziny"..??) [ii] Jest
nim właśnie "stylowy artysta".
To on jest tą osobą!!, Co znaczy stylowy
artysta? - stylowy artysta, to taki, co
wytwarza (diabelsko "dobre")
, "jak prawdziwe" a nawet "wartościowe" "właściwe", "spełniające
wszelkie wymagania formy" "wysoce
profesjonalne" "odwołujące się
do najlepszych wzorców i tradycji" "dające
do myślenia", "pouczające",
a nawet prawdziwe !!!!!!... ...fałszywe
cudowne ikony - które jednak, jak się okazuje,
nie mają w sobie "mocy" chociaż
spełniają wszystkie warunki "formalne" jej
zawierania....[iii]...
... .są jeszcze inne drogi - droga "arche" i
droga elitarnej tajemnicy (albo ezoterycznej
tajemnicy lub wtajemniczenia w odwieczne
tajemnice, lub znaki ukryte... hmmm...)
lub "drogiego luxusu"!!! w samym
słowie luxus jest owo fałszywie (ale jaskrawo)
lśniące lśnienie - wszak to znaczy "świetlisty"...
luxus to właśnie "marny" zwodniczy
poblask błednych ogników "marności" to
znaczy "pychy" wraz z jej najwyższa
formą - fałszywa skromnością, czy heroizmem
brania na siebie cudzych grzechów p.s.na
szczęście nie musimy się tym zajmować,
ponieważ nie zajmujemy się (mówiąc symbolicznie, "metaforycznie" i
syntetycznie) humanitarnościa na przykład
wobec Iraku wymieniając "żywność za
ropę" co być może jest najszczytniejszą
(i najkorzystniejszą) aferą korupcyjną
w dziejach współczesnego świata (opłaca
się być dobrym...)My tu zajmujemy się filozofowaniem
o sztuce a jak wiadomo sztuka jest sztuczna
a filozofia jest durna (dobra semantyzacja
słowa rosyjskiego durak dureń i durny jest
słowo "oszołom" - to ktoś znajdujący
się nie w pełni władz umysłowych (zakładamy,
że nawet na trzeźwo je ma, co jest ryzykowna
hipotezą) na skutek odurzających jakichś
specyfików...) nie bez [powodu pośród ludu
polskiego (część moich przodków) określenie "poeta,
filozof" znaczy tyle co pretensjonalny,
snobistyczny, kłamliwy tani i łatwy do
przejrzenia oszust...
[i]
http://members.tripod.com/~jonmills/Dasein.htm
i parę innych... pomysł z dwojakim rozumieniem
ikony pochodzi zarówno od Hansa Bettinga
jak i od Leszka Kołakowskiego[ii] uzasadnienie
bibliograficznym do tej "postawy" jest
relacja Kołkowskiego o szkole frankfurckiej
w "Główne nurty marksizmu" ;a szczególnie
to, co dotyczy ":Dialektyki negatywnej" Teodora
Wiesengrounda-Adorno.... to ogólna atmosfera
tamtych lat, rozpacz, że oto naprawdę "Boga
nie ma" a świat jest (jednak) taki,
jak to opowiadał Heidegger oraz popularyzujący
go na swój wzięty sposób J.P.Sartre ("la
Nausee") ... ... prowadziło to do rozmaitych
faktów kulturowych takich jak "Pierrot
le fou" Goddarda, jak działalność grupy
Baadera i Meinhof a w "duchowości" heroicznie
nihilistyczny "Plexus" .... moe
to własnie aby uniknąć tej drogi, nawrócili
się na swoje, respective, religie Tom Eliot
i Wysten Auden?? to ciekawa hipoteza - Zresztą "Anioł
Ślązak" (JOHANNES SCHEFFLER) też się
nawrócił i to radykalnie! czy "nawrócił" się
Adam Mickiewicz to pozostaje tajemnicą jego
ultramontańskich komentatorów ... [iii] to
istotnie program mistyczny, program opisany
na przykładach "dziwnych zachowań" i
dziwnych dekonstruujących teologię systemów
teologicznych przez mistyków XVII wieku przez
Kołakowskiego w jedynej znanej mi na ten
temat książce mianowicie w "Świadomości
religijnej i więzi kościelnej"... |