galeria sztukpuk | wydarzenia | galerie | forum-teksty | recenzje | archiwum | linki | kontakt

spis treści; 1; 2; 3; 4; 5; 6; 7; 8; 8a; 9; 10; 11; 12; 13; 14; 15; 16; 17; 18; 19; 20; 21; 22;

Maciej Szybist

 

 

 

 

 

 

 



15

Dwa Sposoby Derridy

 

2004-12-27 09:08:42

Ja popadłem w depresję i nie chce mi się (na nowo) żyć, ponieważ wymyśliłem prawie w całości książkę Damischa - to już kolejna ksiązka w moim życiu ,napisana przez kogo innego, oczywiście nie byłbym w stanie nigdy zrelacjonować tych wszystkich źródeł, które on zebrał!! ... jedynym pocieszeniem jest to, że zrozumiałem, iż Derrida opisał dwa zasadnicze sposoby rozumienia dzieła sztuki a także języka; pierwszy został ustanowiony w trakcie relacjonowania "Poetyki" i "Retoryki" Arystotelesa w tekście "Magie blanche" (wspaniale przełożone przez jednego z doskonalszych tłumaczy filozoficznych polskich Grzegorza Margańskiego)>

- i tam dowiadujemy się, że można całość językowości oraz "literackości" wraz z "poetyckością" (ale częściowo, bo bez "żywiołu lirycznego" mianowicie) uważać za mechanizm metafory

to jest samoodniesienie z różnią pomiędzy podobnymi składnikami

(trochę jak w tym amerykańskim określeniu, że świadomość to jest taka właściwość która pozwala podsłuchiwać przez ścianę (niedokładnie słysząc) jak półkule mózgowe rozmawiają ze sobą ) hmmm...

... to ma tyle wspólnego z mechanizmem metafory, że właśnie on polega na tym, że coś jest czynione czymś przez coś innego - pojecie przez obraz i odwrotnie... metafora to na ogół wizja odniesiona do pojęcia czy nawet idei...

Tak więc my jako czytelnicy podsłuchujemy jak w metaforze "złoty dysk słońca" rozmawia ze sobą wizja "złoty dysk" z bliżej "niesensualną" nie mającą "znaczenia" ideą znaczeniową: - "słońce"

... cokolwiek jest w wizji dysku co lśni jak złoto a nawet leci (dysk leci zazwyczaj) i to szybko, jest pociskiem śmiercionośnym (taka jego geneza) także - sposobem na chwalebny wawrzyn olimpijski, odnosi się do cielesności dyskobola i tak dalej i tym podobne, może do męskości także owego cielesnego rzucacza... to tym samym odnosi się to do pojęcia 'słońce', które nabywa jakiejś semantyczności ale to semantyczności nie bezpośredniej, ile właśnie paralelnej, to jest nie "takiej jak" ale "podobnej do".... jest tam tego więcej....

Drugi tekst Derridy opowiada o sztuce wieszczej albo o sztuce romantycznej, albo takiej, którą (które) się uważa za ekwiwalent albo prawdziwego następcę "religii".

Jest to tekst opisujący "Krytykę władzy sądzenia" Imanuela Kanta i nazywa się "Parergon".

- tu powiada się, że relacje pomiędzy dziełem sztuki a odbiorcą są takie, jak pomiędzy boskością a człowieczeństwem w teologii czyli w istocie antropologii typowej dla mistyków XVII wieku - na przykład Molinosa - że mianowicie w "człowieku" jak to powiada Kant (a Derrida to u niego odnajduje)... ... jest coś, co da się nazwać po heideggerowsku "znajdowanie-w-sobie-przyjemnosci-ku" (to jest to małe serduszko co wylatuje z piersi tego zażywnego fundatora zakonu na malowidle w refektarzu, gdzie byliśmy po wieczorynce na część Miłosza) owo "coś" jest w osobie.... a ku czemu zmierza ono? Na obrazku "zmierza ono ku..." dość skomplikowanej konstrukcji symboliczno-alegorycznej złożonej z Jezusa na krzyżu lecącego po powietrzu, który, trochę jak jakiś spodek łatający, wydziela z siebie promień światłości i skierowuje go ku temu w dole, który emituje z siebie wspomnianą znalezioną-w-sobie-przyjemność-ku...

[i]

...w dziele sztuki żywiołem paralelnym do tego promienia energetycznego co wypływa też z piersi Jezusa lecącego na swoim kosmicznym statku na tym niesamowitym pseudofresku (malowany jakimś olejem chyba bo się błyszczy) więc żywioł paralelny w dziele sztuki to coś, co Kant nazywa po łacinie pulchritudinis vague a co Kwietniewska przełożyła jako "wolno błądzące piękno"!

... ono otoczone jest "parergonem" albowiem samo jest tymże "ergonem" (o ile pamiętam jednostką siły czy energii jest coś co się nazywa "erg"...) no i to jakieś poza światem połączenie zachodzi na całkiem innym planie niż

przyjemność i pożytek (zbudowanie moralne)

oraz ładność i wdzięk

oraz urok i uroda, smak,

czyli wszelki "zmysł." (estetyczny na przykład)

- gdyż one wszystkie odnoszą się (tylko) do tej ramy ozdobnej, do kartusza, obramowania, odrzwi, ornamentu okalającego czyli do parergonu cytowany przez Derride przykład dawany przez Kanta to przykład parergonu w postaci kolumnady wokół świątyni (greckiej, Partenonu zapewne ale i też chyba idealnego budynku Palladia??) w tych jednakowoż budynkach jest tylko kolumnada i fasada w środku raczej niczego specjalnego nie ma (inaczej niż w meczecie lub świątyniach animistycznych oraz buddyjskich..) w każdym razie w świątyniach mistycznych (a taką właśnie świątynia jest w rozumieniu Kanta dzieło sztuki "w środku" nie ma nic dostępnego zmysłom!!!

Albowiem "wolno (swobodnie) błądzące piękno" nie jest jakością zmysłową ani zresztą i nie intelektualną!!! - podobnie jak "łaska nieodparta" u Molinosa (a także u innych, co by wyczerpywało słuszność sugestii Habermas, że "Kant w istocie był 'pietystą'")[ii]

Jedyną władzą osoby (człowieka) jest właśnie to dziwaczne i z pozoru niezrozumiałe znajdowanie-w-sobie-przujemności-ku... osobiście sądzę, że najważniejsze jest w tym wszystkim owo skierowanie "ku" (zaimek? wskazujący?) który odpowiada tej "mistycznej" gotowości duszy na przyjęcie "łaski nieodpartej" ale to jest już jakby oczywiste (czy ja wiem?...)

... ..., ale najlepsze (najlepiej wyjaśniające (się nawzajem)) jest to, że Derrida dał swoją ilustrację do swojego wywodu, tu streszczonego, w książce swojej,

A oto ona:
gigant Goya'i ...

 

ja dodam od siebie, że ten "gigant" jest zarówno podobny do Goya'i jak i do Weltschka a patrzy on wobec kosmosu dokładnie odwrotnie jak inny (ale już nie gigant) patrzy... mianowicie u Friedricha:

jesteśmy przy Kancie tłumaczonym przez Derridę, i jego dziele sztuki jako czymś co ma w sobie wolno błądzące piękno oraz o "człowieku" co ma w sobie "odkrycie-przyjemności-ku..." to dalej dla mnie najlepszym wyjaśnieniem metaforycznym tego, co mogłoby być relacją pomiędzy dziełem a istotą sztuki jest poniższa ilustracja, odnosząca się do całkiem jakoby czego innego:

bo jeśli nie to (co powyżej), to jednak pozostaje kobiecie czy zwyczajnie - odbiorcy sztuki tylko taka opcja, jak poniższa...

a ta opcja to jest już całkiem inna historia, mianowicie ta, która opisana jest przez Arystotelesa (oraz w Białej Mitologii Derridy) a mianowicie historia metafory "metafory Pierwotnej" obrazów fundamentalnych (za takie się uważających) czy "filozofemów" a to znaczy tropów przedfilozoficznych (co skierowuje nas wprost do tego rojenia młodego Fryderyka Nietzschego, który marzył o półzwierzęciu i półbogu, jakimś pijanym faunie, który ryczy choc, co jest dytyrambem a z czego wywiedzie się czy nawet stale wywodzi i muzyka (jako liryczność) i tragedia (jako "katharsis")

 

[i] ten obraz, ta wizja rubaszna a zarazem niesłychana w swojej znaczeniowości, znajduje się na ścianie refektarza klasztoru Augustianów w Krakowie przy Augustiańskiej

[ii] Kant - jak widać - pisał i mówił w sytuacjach, gdy inni już dawno zrezygnowali z możliwości mówienia, (ponieważ uznali, że znajdują się poza językiem) - Kant jednak wtedy także a zwłaszcza wtedy, dalej mówił, ten skrajny absolutny racjonalista.... (to mój komentarz)

galeria sztukpuk | wydarzenia | galerie | forum-teksty | recenzje | archiwum | linki | kontakt


Copyright by "SZTUK PUK" 2001 - 2005 Kraków , Ryszard Bobek, Filip Konieczny